Stefan Rieger
Tekst z 20/01/2007 Ostatnia aktualizacja 20/01/2007 15:09 TU
Internet największą szansą muzyki klasycznej?
Przez lata straszono nas nieustannie, że Internet zabije płytę, książkę, film, w ogóle wszystko.Wirtualne sklepy muzyczne
Początek Allemande z IV Partity Bacha, zarejestrowany na próbę przez Williama Kapella: szukajcie w sieci jego nagrań, gdyż wszystko jest ze szczerego złota... Zaś miejsc do szukania stale przybywa i również pod tym względem 2006 był rokiem przełomowym. Nie jesteśmy już skazani na iTunes sprzężony z iPodem, czyli groch z kapustą: mnożą się wirtualne sklepy, zadedykowane muzyce poważnej. Jako pierwszy z międzynarodowych koncernów, przysypiających na więdnących laurach, zdecydował się przekroczyć Rubikon Universal Music, oferując odpłatnie w sieci nagrania live prestiżowych orkiestr i artystów, które nie są poza tym uwiecznione na żadnym fizycznym nośniku. Tego rodzaju zdematerializowana oferta z pewnością się rozwinie – to zresztą wielka szansa dla orkiestr i zespołów, gdyż tradycyjne koncerny nie chcą już w ogóle inwestować w ambitniejsze, kosztowne produkcje. Brytyjska filia Universalu otworzyła też w styczniu stronę classicsandjazz zadedykowaną wyłącznie jazzowi i muzyce poważnej, proponując internautom znaczną część swych katalogów, między innymi takie szyldy jak Deutsche Grammophon czy Decca. Ale z najambitniejszą jak dotąd ofertą wyszła we Francji firma Virgin, która w swym cybersklepiku pod adresem www.virginmega-classique.fr handluje samą tylko klasyką, proponując około 10 tysięcy nagrań po średnio 10 euro za kompakt, albo niecałe euro za kawałek. Dla melomana, wybrzydzającego na format MP3, liczy się zaś głównie to, że Virgin postawił na jakość dźwięku: 320 kilobajtów na sekundę, czyli dużo niższy stopień kompresji, niż na innych platformach, jak iTunes, zadowalających się 192 kilobajtami. Różnica jest spektakularna i mamy oto pierwszy dowód na to, że Internet zbliża się szybkim krokiem do wygórowanych standardów Hi-Fi – Virgin obiecuje zresztą w przyszłości nawet wielokanałowy format 5.1. Nie wszystko jeszcze jest na medal. Pozostaje na przykład do rozwiązania problem niekompatybilności: ściągane z tej platformy pliki współgrają tylko z Windowsami i nie da się ich słuchać na iPodzie. Ale primo, są dziesiątki dużo tańszych, a niegorszych walkmanów, a secundo – sam Virgin zadaje już konkurencji cios w podbrzusze, puszczając od tej chwili w obieg 200 tysięcy utworów bez cyfrowych zabezpieczeń, czyli osławionych DRM – na razie w branży muzyki lekkiej, lecz przyjdzie i kolej na klasykę. W każdym razie możemy już sobie, niewielkim kosztem, czerpać garściami w katalogach takich producentów, jak Philips, Deutsche Grammophon, Decca, Sony czy EMI – i na przykład ściągnąć z sieci najnowszą płytę znakomitego Leifa Ove Andsnesa, zatytułowaną „Horyzonty”... Valse-Impromptu Franciszka Liszta z recitalu, nagranego dla EMI
Opera za 1 euro
Aby Internet stał się dla klasyki Ziemią Obiecaną, trzeba jeszcze (jako się rzekło) przeskoczyć parę technicznych przeszkód i nade wszystko – wypracować rozsądny model ekonomiczny. Być może niezłą formułą jest zryczałtowany abonament, jak to od dawna już praktykuje w sieci firma Naxos, na swej stronie www.naxosmusiclibrary.com. Pomysłów może być tysiąc, a na całkiem znakomity wpadli na przykład inicjatorzy przedsięwzięcia o nazwie Classical Music Mobile (www.classicalmusicmobile.com), która to strona, na przekór nazwie, usytuowana jest we Francji. Wypatrzyli oni mianowicie setki nagrań, które po pięćdziesięciu latach zwolnione są od praw autorskich – i sprzedają je internautom po zryczałtowanej cenie 1 euro za cokolwiek, bez względu na rozmiary. A jest w czym przebierać: archiwalne nagrania takich gwiazd, jak Rachmaninow, Schnabel, Cortot, Benedetti, Kreisler, Heifetz, Milstein, Caruso czy Maria Callas; największe orkiestry pod batutą Furtwänglera, Karajana, Celibidache’a czy Waltera... I nade wszystko – szczerozłoty interes, gdzie bowiem znajdziecie za 1 euro kompletne wersje oper Wagnera pod batutą Kraussa czy Knappertsbuscha, albo królujące na szczycie dyskografii interpretacje takich arcydzieł, jak Peleas i Melizanda Debussy’ego pod dyrekcją Rogera Désormière czy Wesele Figara Ericha Kleibera... Suzanne Danco w arii Cherubina z I aktu Wesela Figara Mozarta, Filharmonicy Wiedeńscy pod dyrekcją Ericha Kleibera – bezkonkurencyjne do dzisiaj nagranie z 1955 roku, dostępne na stronie Classical Music Mobile za 1 euro, żyć nie umierać…
Ċwierć wieku kantat w Tuluzie
Tyle dziś o Internecie, czyli potencjalnym Rogu Obfitości... Wypada teraz odnotować wielce obiecujące przedsięwzięcie, jakie sygnalizuje nam AFP. Otóż począwszy od niedzieli 21 stycznia Zespół Barokowy z Tuluzy, którym kieruje Michel Brun, podejmuje maraton, który winien potrwać, bagatela, około 25 lat, a w ramach którego wykonany zostanie komplet dwustu iluś zachowanych kantat Bacha, po jednej na miesiąc. Pierwsze koncerty odbędą się w Instytucie Katolickim w Tuluzie, a następne, od września tego roku, w kaplicy Karmelitów. Artyści zgodzili się grać i śpiewać za frajer, a występy będą bezpłatne – tak aby skusić profanów, nieprzywykłych do klasyki. Prób omalże nie będzie, jak za czasów Jana Sebastiana, który skazany był zazwyczaj, nolens volens, na pośpiech i mniej lub bardziej radosną improwizację. Aby odtworzyć atmosferę luterańskich nabożeństw, artyści zachęcać też będą publiczność do wtórowania im w chorale, zwieńczającym akcentem pocieszenia i solidarności każdą niemal kantatę. Trudno temu nie przyklasnąć, zważywszy na to, że ów najwyższy zapewne pomnik ludzkiego ducha, jakim jest dwieście kantat Bacha, nawet i dla większości melomanów pozostaje terra incognita...
Tercet z 38 Kantaty Bacha – Paul Eswood, Ruud van der Meer i jeden z owych nadzwyczajnych sopranistów z wiedeńskiego chóru chłopięcego, spośród których wyróżniali się Sebastian Hennig czy Peter Jelosits – no i oczywiście Concentus musicus pod batutą Nicolausa Harnoncourta... Zwykłem ostatnio słuchać w tym repertuarze Japończyków z zespołu Masaakiego Suzuki, ewentualnie Gardinera, sięgnąłem wszak po ów pionierski komplet z dwóch przynajmniej powodów: po pierwsze, Harnoncourt z Leonhardtem nagrywali go przez ćwierć wieku (a tyle ma potrwać maraton kantatowy w Tuluzie), przede wszystkim zaś warto sobie przypomnieć, że mimo wszelkich niedoskonałości – nic nie zastąpi w tej muzyce owych nieopierzonych słowików, a takich dziś już nie ma, i to se uż ne vrati...
Okrakiem na miedzy
Na koniec zmiana rejestru… Otwieram niniejszym nową rubrykę, mniej lub bardziej regularną, pod tytułem „krzyżówki genetyczne”, czy jak kto woli – „okrakiem na miedzy”… Tak zwany crossover omijam na ogół z daleka, gdyż to najczęściej ckliwy kicz, albo zgoła barbarzyństwo w stylu André Rieu et consortes. Ale zdarzają się wyjątki. Na przykład na ostatniej swojej płycie pod tytułem Parenthèses , złożonej z duetów z różnymi sławami (jako to Henri Salvador, Jacques Dutronc, Julio Iglesias czy nawet Alain Delon), Françoise Hardy, która jest zapaloną melomanką, wciągnęła do współpracy swą ulubioną pianistkę, piękną wilczycę Hélène Grimaud, co dało taki oto nostalgiczny walczyk, La valse des regrets, z muzyką Brahmsa... Za uwagę dziękuje państwu SR, do usłyszenia!
CD1/1 Bach – IV Partita, Allemande, fragm. – W.Kapell 2’12 RCA 0902668998-2
CD2/1 Liszt – Valse-Impromptu – L.O.Andsnes 5’18 EMI 3416822
CD3/11 Mozart – Wesele Figara, Aria Cherubina - E.Kleiber 2’50 Decca 486 369-2
CD4/11 Bach – Kantata 38, Terzetto – Harnoncourt 3’23 Teldec 4509-91757-2
CD5/11 La valse des regrets – F.Hardy/H.Grimaud 1’46 EMI 094835040227
20/01/2007
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU