Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Multimedia

Smuga czyli nowy model ekonomii

Stefan Rieger

Tekst z 07/02/2007 Ostatnia aktualizacja 07/02/2007 18:23 TU

Przyszłość showbiznesu, a nawet i biznesu, to „sprzedawać coraz więcej rzeczy w coraz mniejszych ilościach”. To również teza książki Chrisa Andersona „The Long Tail” (dosłownie „Długi ogon” lub „Smuga”), która w Stanach Zjednoczonych trafiła na listę bestsellerów.

Chris Anderson, były dziennikarz pisma The Economist, a obecnie redaktor naczelny miesięcznika Wired, uchodzącego za biblię nowych technologii, wbił patyk w mrowisko showbiznesu, które przysnęło na swych więdnących laurach, podczas ostatnich Targów muzycznych w Cannes. Anderson dowodzi, że logika popytu w erze cyfrowej unieważnia całkowicie dotychczasową regułę „80/20”, obowiązującą na rynku fizycznym, zgodnie z którą 20% najbardziej chodliwych towarów przynosi 80% zysków. Dotyczy to w pierwszym rzędzie dóbr kulturalnych, a najprzód muzyki.

W Internecie - gdzie nie ma problemu ciężkiej logistyki, magazynowania, ograniczonego miejsca na półkach sklepowych – podaż i popyt nie znają granic i wspomniany „długi ogon”, czy jak kto woli „smuga”, wydłuża się w nieskończoność. Wystarczy zajrzeć na takie strony, jak Rhapsody czy MySpace, a nawet i iTunes, aby stwierdzić, że większość ściąganych czy słuchanych w streamingu utworów nie mieści się nawet na liście 10 tysięcy najbardziej kasowych przebojów, nie wspominając o Top Twenty. Popyt ulega absolutnemu rozproszeniu, każdy szuka buta spasowanego idealnie do jego własnej stopy. A jedyną formą marketingu staje się poczta pantoflowa.

Rynek fizyczny, mówi Anderson, odzwierciedla mikroskopijną część niezmierzonego oceanu muzyki. W samych tylko Stanach Zjednoczonych wychodzi rocznie 65 tysięcy kompaktów, z czego zaledwie 700 trafia do przeciętnego supermarketu. Innymi słowy, przemysł muzyczny, który postawił na same blockbustery, olbrzymiej większości artystów w ogóle nie dostrzega. Trzyma się jedynie wierzchołka góry lodowej, której ogrom pozwala odkryć dopiero Internet. W tym też sensie będzie on ratunkiem dla muzyki klasycznej, która – jako z założenia „nierentowna” – została zmiażdżona przez komercyjną machinę, dążącą do nieustannej „konsolidacji dystrybucji”, czyli maksimum hitów na minimum metrów bieżących półek. Można to zilustrować jedną liczbą: we Francji, z 10 tysięcy sklepów płytowych ocalało kilkadziesiąt.

Chris Anderson daje kilka dobrych rad panującym dotąd na rynku super-koncernom. Jeśli nie chcą skończyć jak wieloryby, wyrzucone na plażę przez falę high-tech, muszą skończyć z obsesją blockbusterów, dotychczasowych lokomotyw biznesu i zająć się całością swoich katalogów. Muszą je scyfryzować i udostępnić, ale to jeszcze nie wystarczy. Zamiast mieć fiksację na punkcie Top Twenty, winny postawić na Top 2000. Lokomotywy są coraz bardziej zasapane, sprzedaż hitów spada z każdym rokiem (nie dotyczy to zresztą tylko muzyki, minęły czasy, gdy można było wcisnąć jeden jedyny towar astronomicznej liczbie odbiorców). Major companies muszą sobie uświadomić, że ich głównym wrogiem nie jest bynajmniej „piractwo”, lecz różnorodność. Trzeba zająć się tysiącami gwiazdeczek, a nie paroma supergwiazdami. Te ostatnie jakoś tam przetrwają, lud kocha idole, ale zasięg ich promieniowania stale się zmniejsza. Gdy tylko przemysł otworzy oczy, zrozumie rychło, że to co było dlań dotąd mikrosukcesem na granicy opłacalności okaże się gwarantem prosperity w warunkach nowej ekonomii: „smuga”, czyli drobne zyski ze sprzedaży wielkiej ilości bardzo różnych towarów, będzie jedyną obietnicą trwałego zysku na dalszą metę.

Chris Anderson wybiega wszak myślą dalej, gdyż – jako guru nowych technologii – przeczuwa, iż narzucą one zupełnie nowy model ekonomii. Podobnie jak Jacques Attali - który na targach Midem wygłosił identyczną tezę, ku zgorszeniu słuchających tych bezeceństw rekinów biznesu - naczelny pisma „Wired” jest przeświadczony o tym, że w bliskiej przyszłości „wszystko, co podlega cyfryzacji, stanie się darmowe i tylko to, czego nie da się powielać w nieskończoność, pozostanie odpłatne”. Wynika to z podstawowych reguł rynku: nie mogą na nim współistnieć dwie wersje tego samego towaru – odpłatna i za frajer. Ta ostatnia zawsze będzie górą.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU