Marek Brzeziński
Tekst z 22/03/2007 Ostatnia aktualizacja 22/03/2007 18:10 TU
Na taki nietuzinkowy, zaiste, pomysł wpadło dwóch paparazzich. Też nie pierwsi lepsi w tej dziedzinie wchodzenia pod koszulę i pod spódnicę z aparatem fotograficznym. We Francji są oni mistrzami tego gatunku podglądactwa – Bruno Mouron i Pascal Rostain, syn bogatego Bretończyka, który chciał, aby jego uwielbiający cygara syn został raczej archeologiem niż człowiekiem, dla którego zawodem jest zaglądanie komuś do alkowy przy pomocy oka obiektywu aparatu fotograficznego. 52-letni Bruno Mouron i 48-letni Pascal Rostain uczciwie zapracowali na miano „ francuskich cesarzy paparazzi”. To oni trafili po latach na ślad filmów, na których uwieczniono rodzinę Marlona Brando. To oni zapisali obrazem na kliszy fotograficznej idyllę między księżniczką Karoliną z Monako i tenisistą – poetą, Argentyńczykiem Guillermo Villasem. To im francuska opinia publiczna i Nicolas Sarkozy zawdzięczają fotografie Cecilii Sarkozy i Richarda Attiasa – speca od reklamy. To Pascal przekonał osobę z najbliższego otoczenia François Mitterranda, aby zabrał ze sobą do Pałacu Elizejskiego aparat fotograficzny i zrobił zdjęcie byłego prezydenta na łożu śmierci. Zdjęcia komendanta Marcosa w czasie marszu Chiapasów w Meksyku – to ich sprawka.
Udało im się dostać do pałacu, w którym odbywał się szczyt państw Grupy – 8, wodząc za nos ochroniarzy, bo chyba nie trzeba dodawać, że nie mieli akredytacji.
Co więcej, koledzy po fachu mogli robić zdjęcia tylko w oficjalnych sytuacjach, tam gdzie im na to pozwolono. Oni, jako jedyni, szwędali się po hotelu, w którym mieszkali przywódcy najpotężniejszych państw świata. Bruno i Pascal nie uważają się za ludzi nadzwyczajnych. Mówią o sobie, że są dziennikarzami, jak inni – tylko oni po prostu lubią być pierwsi. Francuska opinia publiczna jest już bardziej co do tego podzielona. Osiemnastoletnia studentka July, powiada, że podziwia ich pracę, bo sama czyta prasę brukową piszącą o życiu prywatnym wielkich, znanych i uznanych. Starsza o czterdzieści lat sekretarka Evelyne, zapewnia, że paparazzi nie wywołują u niej żadnych emocji. Oliwkowoskóry, dwudziestoletni Willy mówi o nich z niesmakiem, jego skośnooka rówieśnica – Chan – jest zdania, że paparazzi za bardzo wsuwają noc w życie prywatne ludzi, tylko dlatego, że te są gwiazdami. Z kolei emeryt, Guy, uważa, że to właśnie paparazzi są odpowiedzialni za tragedię księżnej Diany i Dodiego Al-Fayeda. A zatem od całkowitej akceptacji po totalne potępienie. Sami zainteresowani przypominają, że wielcy mistrzowie fotografii - Doisneau czy Cartier-Bresson, też zaczynali jako paparazzi, a skończyli w muzeum jako klasycy sztuki fotografowania. W Hollywood, Bruno Mouron i Pascal Rostain starali się zachować wszelkie pozory przyzwoitości. Częściowo na nich wymogły to przepisy amerykańskiego prawa.
W Stanach Zjednoczonych nie wolno zabierać śmieci należących do kogoś innego, bo uważane jest to za kradzież.
Zupełnie inaczej niż we Francji, gdzie przecież tyle pięknych rzeczy można znaleźć na śmietniku – od frytkownicy i stoliczka z blatem wykładanym płytkami ceramicznymi, po pięknie rzeźbioną w alpejskie wzory półeczkę. Dlatego obydwaj panowie pukali do drzwi właściciela worka ze śmieciami, z przyczepioną do niego karteczką z nazwiskiem i wyjaśniali, że oto mają taki pomysł i że chcieliby przejrzeć te śmieci, żeby z tego potem zrobić wystawę sztuki. Analiza takiego worka rzeczywiście może wiele powiedzieć o obyczajach i przyzwyczajeniach osoby, do której śmieci należą. Sami autorzy pomysłu też nie brali pierwszych lepszych śmieci. Żeby trafić na wystawę trzeba było spełnić wiele kryteriów. Mouron i Rostain odrzucali propozycje komitetów wyborczych kandydatów w wyborach prezydenckich. Podobnie, nie interesowały ich śmieci Paris Hilton czy słynnych modelek o, jak to ujęli, ilorazie inteligencji, którym może się poszczycić marynowana płastuga. A zatem kto? Lista jest długa. Madonna (chociaż biorąc pod uwagę wcześniejszą uwagę, to piszącemu te słowa jakoś trudno uwierzyć, że obydwaj panowie do wszystkich stosowali te same kryteria związane z IQ), dalej - Nicolas Cage, Ronald Reagan, Clint Eastwood. Sami znani i sławni. I tak z analizy śmietnika dowiadujemy się, że Mel Gibson chodzi w kalesonach tandetnego wyrobu, coraz to próbuje nowych sportów i uwielbia plastikowe figurki, że Jack Nicholson pasjami przepada za magazynami poświęconymi sztukom pięknym, markowym szampanom i Château-Margaux rocznik 1985. A najbardziej kapryśną kulinarnie gwiazdą, jest John Travolta, który sprowadza pizzę z Waszyngtonu. Samolotem. Ojciec Pascala Rostain’a, jako się rzekło na początku, chciał aby syn był archeologiem – stąd grzebanie na śmietniku, by dowiedzieć się, jak żyli ludzie. Kto wie, może też gwiazdy – tyle, że paleolitu.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU