Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Post-scriptum

Homo sapiens z prehistorycznym móżdżkiem

Stefan Rieger

Tekst z 23/03/2007 Ostatnia aktualizacja 23/03/2007 16:16 TU

Europoseł Giertych Maciej omalże bliski jest prawdy, kiedy obala teorię ewolucji argumentem, iż cała ta naukowa chronologia jest gucio warta, gdyż Smok Wawelski czy Potwór z Loch Ness są jawnym dowodem na to, że dinozaury były ludziom współczesne. Jeśli się pomylił, to jedynie w porządku argumentacji (poza aluzją do dinozaurów, mieszczącą się w rejestrze delirium tremens): wystarczy odwrócić myśl Giertycha, by się przekonać, że homo sapiens – a najprzód jego gadzinowy móżdżek – omalże dinozaurom byłby współczesny, gdyby nie złośliwy asteroid. A ponadto – że to właśnie teoria ewolucji pozwala nam zrozumieć, dlaczego aż tylu za przeproszeniem bliźnich, nie wyłączając europosłów, zaliczamy odruchowo do kategorii prehistorycznych skamielin.

Miesięcznik „Science et vie” (czyli „Nauka i życie”) poświęcił w lutym wielostronicowe dossier najnowszym badaniom z dziedziny genetyki i psychologii ewolucyjnej, których wyniki zdają się dowodzić niezbicie tego, iż gatunek homo sapiens – choć wytworzył szczególne mechanizmy adaptacji – żyje w XXI wieku z mózgiem ukształtowanym w prehistorii i słabo przystosowanym do sytuacji wynikłej z nagłego, cywilizacyjnego przyśpieszenia. Podejrzewaliśmy to od dawna, przyglądając się dziwacznym obyczajom naszych bliźnich – teraz mamy po temu kilka naukowych argumentów.

Przez ponad dwa miliony lat, z tego co wiemy, nasi praprzodkowie – poczynając od homo abilis – byli jeno myśliwymi i zbieraczami, żyjącymi w małych grupach koczowniczych, liczących maksimum kilkuset osobników i wystawionych na rozliczne niebezpieczeństwa. W sytuacji nieustannego zagrożenia, imperatyw walki o byt narzucił selekcję genów, dających największe szanse przeżycia.

Ryzyko, pazerność, agresja

Priorytetem było zdobycie pożywienia, a to łączyło się nieuchronnie z ryzykiem. Przeżywali najwięksi ze śmiałków, a swe „geny ryzyka” przekazywali potomnym. Zdobytego pożywienia albo terytorium trzeba było bronić przed pazernością sąsiadów, jest więc naturalne, że tego rodzaju zdolności do zachowania swego wyselekcjonowała ewolucja.

Psycholog i Noblista z ekonomii Daniel Kahneman, który nazwał to „awersją wobec straty”, wykazał w latach 70., że „decyzje graczy na giełdzie, domniemanie racjonalne, motywowane są najczęściej względami emocjonalnymi, które instynktownie każą im faworyzować opcje, pozwalające uniknąć krótkoterminowych strat” – choćby, na dłuższą metę, mieli na tym stracić znacznie więcej, niż w razie podjęcia innego wyboru.

Podobnie rzecz się ma z predyspozycją do przemocy fizycznej, wyselekcjonowaną przez mechanizmy ewolucji w trakcie owych dwóch milionów lat, gdy nasi przodkowie – koczownicy, myśliwi i zbieracze – tylko na to mogli liczyć, aby przetrwać. Znalazło to wyraz zarówno w cechach morfologicznych – jak masa i umięśnienie górnej części ciała u samców (pozostałości po niegdysiejszym, fizycznym współzawodnictwie) - jak i w ukształtowaniu systemu nerwowego, powodującym że do dzisiaj, choćby nie miało to żadnego uzasadnienia, instynktownie zaciskamy pięści, obnażamy kły, wyzywamy do walki lub rzucamy się do ucieczki. Nasz mózg – spójrzmy choćby na chuliganów na stadionach – dziwaczne ma skłonności do przemocy.

Biologia nie nadąża

Jednym słowem: żyjemy w XXI wieku z prehistorycznym mózgiem. W ocenie genetyków, aby ewolucja mogła odcisnąć swoje piętno, potrzeba od tysiąca do dziesięciu tysięcy pokoleń, czyli w ludzkiej skali – od 20 do 200 tysięcy lat. Otóż homo sapiens ustatkował się i osiadł na ziemi – odkrywając rolnictwo i zarzucając swój myśliwsko-zbieracki tryb życia – dopiero jakieś 9 tysięcy lat temu. Nie ma mechanizmów biologicznych, które zdolne byłyby przetrawić takie cywilizacyjne przyśpieszenie.

Geny zostały daleko w tyle, być może wszak memy – czyli ich mentalne odpowiedniki (jeśli zawierzymy teorii memetyki) – przejęły odtąd pałeczkę, rozdymając nasz mózg do nieznanych wcześniej rozmiarów i nadając mu elastyczność, dzięki której wciąż tu jesteśmy, nie wiadomo po co, choć zgodnie z teorią ewolucji i zdrowym rozsądkiem dawno już powinniśmy zostać wyeliminowani. Na co zapewne zasłużyliśmy – choć żałowałbym mimo wszystko kantat Bacha, oper Mozarta i mazurków Chopina. A nawet i Pana Hrabala, który wypadł z okna, karmiąc gołąbki.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU