Piotr Błoński
Tekst z 10/05/2007 Ostatnia aktualizacja 10/05/2007 16:38 TU
Motyw Carmen jest więc tematem wystawy w paryskim Muzeum Picassa, skupiającej około dwustu obrazów, rysunków, fotografii i rozmaitych dokumentów, od biletów na corridę po krótki film Man Raya, w którym Picasso, ufryzowany na Carmen, próbuje zapalić papierosa i marnuje kolejne, widać zamoknięte zapałki, po czym wyniośle je odrzuca.
Carmen – piękna, powabna, buńczuczna, okrutna i niezależna, ale pełna pasji bohaterka noweli Prospera Mérimée i opery Georges'a Bizeta, wystawionej po raz pierwszy w roku 1875, fascynowała Picassa już jako młodzieńca – w roku 1898 dopisał on imię Carmen na rysunku wykonanym w Madrycie, a przedstawiającym cygankę w wyuzdanej pozie. Ten rysunek zapoczątkował zresztą cykl inspirowany Kaprysami i Snami Goyi, w którym Picasso mnoży cyganki, pięknisie („majas”) i prostytutki: w następnych latach (1904-1918) maluje portrety kobiet w kostiumach hiszpańskich, do których wprowadza typowe hiszpańskie akcesoria: szale, mantyle, grzebienie i wachlarze.
W latach 1920-40 Picasso tworzy w rysunku i grafice niezliczone wariacje na motywach erotyczno-tauromachicznych. Podobnie jak Bizet, który w ostatnim akcie Carmen nakłada śmierć bohaterki na śmierć byka na arenie – Picasso narzuca symetrię między kobietą a bykiem – symetrię dwóch aspektów erotycznego pożądania.
W latach pięćdziesiątych Picasso dwukrotnie podejmował wyzwanie zilustrowania noweli Prospera Mérimée w serii akwatint i suchorytów zatytułowanej La Carmen des Carmen – czyli pieśń o Carmenach.
Ale, jeśli wierzyć interpretacjom podsuwanym przez komisarza wystawy i zarazem dyrektorkę Muzeum Picassa, Annę Baldassari, dla Picassa Carmen jest w ogóle wcieleniem jego malarstwa i zarazem maską: jest dlań figurą inności i zarazem jego samego w lustrzanym odbiciu kobiecości.
Anna Baldassari twierdzi w rozmowie z Elisabeth Bouvet z francuskiej redakcji RFI, że choć od śmierci Picassa minęły 34 lata, a co roku w świecie organizuje się kilkadziesiąt wystaw jego dzieł, dopiero teraz „zaczynamy pojmować jego twórczość (...) Picasso stał się ofiarą periodyzacji jego twórczości, o tyle niebezpiecznej, że im bardziej ją kawałkowano, tym łatwiej było zgubić samego twórcę. Tymczasem trzeba w całokształcie tej twórczości wejść w to, co jest najbardziej złożone i ruchliwe”.
Dyrektorka muzeum Picassa wie, o czym mówi. Co do omawianej wystawy, przyznać trzeba, że pomysł jest cenny. Figura Carmen staje się niezbędnym kluczem, czy raczej jednym z wielu kluczy do twórczości Picassa. Przenika ją do tego stopnia, że kiedy wędruje się w muzeum po salach wystawy stałej, odnajduje się automatycznie te same motywy, i to w dziełach doskonalszych, pełniejszych niż te, które tworzą wystawę Picasso Carmen. Jest to więc wystawa uczona i pouczająca – ale większą rozkosz zapewnia zwyczajne zwiedzenie stałej ekspozycji.Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU