Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Post-scriptum

Żegnaj, Kameleonie Bonaparte!

Stefan Rieger

Tekst z 18/05/2007 Ostatnia aktualizacja 18/05/2007 21:37 TU

Jacques Chirac Reuters

Jacques Chirac
Reuters

Francuzi, chcąc nie chcąc, zdążyli się do niego przyzwyczaić. Lecz chyba niewielu będzie go naprawdę opłakiwać. Zdecydowana większość – 54% wedle ostatnich sondaży – nie uroni nawet łezki. Bardziej dziwi fakt, że ponad 40% rodaków żywi doń, mimo wszystko, ciepłe uczucia. Pewnie dlatego, że zawsze postrzegany był jako "swój chłop".

De Gaulle chciał pokazać Francuzom, jacy być powinni. Chirac pokazał im, jacy są” – pisze trafnie, acz z mimowolną złośliwością, Laurent Joffrin. To zaiste Francuz z krwii i kości, koncentrat narodowych sprzeczności, ogień i woda, napuszony kogutek na dachu, piejący z dumą, lecz zwracający się stale tam, gdzie powieje wiatr. Kameleon Bonaparte – powiedział o nim kiedyś ładnie Jacques Attali.

Swój chłop

Nie miał nic, ale to nic z ideologa. Polityka nie była dlań sprawą idei, lecz instynktu. Uścisk dłoni, kufel piwa, nóżki w galarecie – to było jego codzienne menu. Ale też, na przemian, klepnięcie w ramię i nóż w plecy. „Swój chłop” był bowiem również politycznym tyranozaurem, największym drapieżnikiem V Republiki. Całe życie podporządkowane idei zdobycia władzy. Tyle, że gdy ją w końcu zdobył, nie wiedział co z sobą począć.

Tyranozaurus

O tych 12 latach chirakizmu wielu komentatorów pisze jako o latach dla Francji straconych. Najokrutniej ujął to zapewne Denis Jeambar, były naczelny centroprawicowego tygodnika L’Express, który w krwiożerczym pamflecie zatytułowanym „Oskarżony Chirac, proszę wstać!” pisał o byłym prezydencie, że to manipulator, oszust, awanturnik i condottiere; że to „potwór polityczny, który żywi się mięsem swych wrogów i swych przyjaciół, zostawiając za sobą długą krwawą bruzdę”; że jest zaprzeczeniem swego wizerunku: uważa się go za szczodrego, a jest egoistą, sądzi się, że jest wrażliwy, a ma temperament serial killera, uchodzi za spontanicznego, a jest zimnym kalkulatorem, podziwia się go za wierność i altruizm, a żyje jeno ze zdrady i okrucieństwa, słowem – „od czterech dziesięcioleci paraduje pod sztandarem kłamstwa, oszukując nas na temat siebie i samego siebie na temat Francji”.

Jego jedyne dzieło, ciągnie Jeambar, to doprowadzenie kraju do schyłku: „we wszystkich dziedzinach poniósł porażkę”. Zdewaluował sztukę polityki, inaugurując głęboki kryzys systemu. Państwo jest zrujnowane, zmiażdżone ciężarem długów i deficytu. Tchórzliwa polityka gospodarcza spowodowała prawdziwą, społeczną zapaść – masowe bezrobocie i rozrastanie się marginesu. Zakaził swym nihilizmem obywateli, powodując kryzys demokracji i dodając skrzydeł ekstremie. I tak dalej, w podobnym duchu.

Gołąbek pokoju

Co jednak ciekawe, z lekka przesadny akt oskarżenia sporządzony przez Jeambara nie ogranicza się do polityki wewnętrznej. Równie bezlitośnie oceniał on politykę zagraniczną byłego prezydenta, która nawet u większości jego zdeklarowanych wrogów zwykła tu znajdować poklask – zwłaszcza zaś każdy gest Kozakiewicza pod adresem George’a Busha, a takich jak wiemy nie brakowało. Denis Jeambar stwierdza bez ogródek, że chirakowska indolencja zepchnęła Francję na margines Europy, a wyreżyserowana przezeń „błazeńska dyplomacja”, Francję do reszty zdyskredytowała, osłabiła jej pozycję na scenie międzynarodowej, wbiła klina między zachodnich sojuszników i zraziła sobie nowych partnerów ze Wschodu Europy.

Zbyteczne dodawać, że opinii tej olbrzymia większość Francuzów nie podziela. Uważają zgodnie, że jeśli po Chiracu coś zostanie, to sprzeciw wobec wojny w Iraku. Liberał Guy Sorman idzie dalej, uznając za największą zasługę Chiraca to, że – mimo wyjątkowych predyspozycji – nie narobił żadnych „wielkich głupstw”, za które przez całe pokolenia przyszłoby płacić.

Wróg ekstremy

Ale tak naprawdę, w przyszłych podręcznikach historii będzie mu zapamiętane pewnie to, że jako pierwszy z prezydentów uznał publicznie odpowiedzialność francuskiego państwa za zbrodnie reżymu Vichy. Jak również i to – a obie sprawy się łączą – że brzydził się skrajną prawicą i nigdy się nie splamił konszachtami z ekstremą.

Dr Jekyll i Mr Hyde

Jacques Chirac, drapieżnik polityczny, szczerze się nie lubił i może właśnie kompensował drapieżnością swe kompleksy. Skrycie też kultywował egzotyczne pasje, nie przystające do wizerunku tyranozaura: miłość do kultury japońskiej, chińskiej poezji i sztuki ludów pierwotnych, której jest podobno wyrafinowanym koneserem. Pozostanie zresztą po nim muzeum przy Quai Branly, jedyny bodaj pomnik chirakowskiej ery, czasów polityki i sztuki pierwotnej.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU