Piotr Błoński
Tekst z 24/05/2007 Ostatnia aktualizacja 24/05/2007 13:59 TU
Spacer po Ogrodzie Luksemburskim jest obecnie pełen niespodzianek – stojące tam posągi królowych i wielkich dam Francji ożyły bowiem, przystrojone przez dziesięciu współczesnych artystów w zaskakującą oprawę: ale to tylko jedna z trzech części szerszego zamierzenia, jakim jest wystawa „Femme y es-tu?” (Kobieto, czy jesteś tam?), skupiająca w pobliżu Oranżerii Pałacu Luksemburskiego dzieła dwanaściorga rzeźbiarzy, a w samej Oranżerii dzieła 22 innych artystów.
Jak sam tytuł wskazuje, tematem jest kobieta – ale w niczym ta wystawa nie ma wydźwięku feministycznego. Pomysł i realizację tej wystawy zawdzięczamy też dwóm kobietom: są nimi Ileana Cornea, wykładowca i krytyk sztuki (pisząca m.in.w Elle à Paris i Artension) oraz historyk sztuki Laurence d’Ist. Poszukiwałyśmy kobiety w wyobrażeniu kultury zachodniej, jej figury symbolicznej i kulturowej, jej mitologii społecznej, a jej biologiczność chciałyśmy pokazać nie przez kontury, jak na lekcji anatomii, lecz w sposób zawoalowany – pisze pierwsza, a druga dodaje: Kobieta wymyka się przedstawieniu, ujawnia swą obecność ale się nie pokazuje.
Jest to więc wystawa (podwójnie) autorska: w ramach swobodnie traktowanego motywu głównym kryterium doboru jest jakość dzieł i gust autorek. I tak się składa, że wśród 44 wyselekcjonowanych artystów, sześcioro pochodzi z Polski.
Dzieła trojga z nich napotykamy w ogrodach. Szczególne miejsce zajmuje pięciu kroczących bezgłowych olbrzymów z brązu Magdaleny Abakanowicz; nieopodal, w alei wśród kilkusetletnich drzew znajdujemy rzeźby Roberta Sobocińskiego.
Jego Gaja (jedyna na tej wystawie bogini) to pełna powściągniętej, żywiołowej dynamiki forma, której materia – brąz – na przemian nadyma się, wybrzusza, lub przeciwnie, opada jak luźny żagiel oczekujący podmuchu wiatru. Te rzeźby sąsiadują oczywiście z rzeźbami innych artystów – nie sposób przejść obojętnie choćby przed figurami Axela Cassela, niemieckiego rzeźbiarza osiadłego w Normandii, wyprowadzonymi ze zgeometryzowanych form roślinnych w sposób rygorystyczny, a zarazem pełen wyniosłego wdzięku.
Nieco dalej, wśród instalacji "ubierających” królowe, Wela (Elżbieta Wierzbicka) oprawiła cokół posągu św. Klotyldy w charakterystyczną dla swej twórczości kompozycję, z białych płatów PCW wzbogaconych czarnym śladem rysunku, do czego dochodzą wiszące, ruchome płaty wokół posągu i ponad nim.
Wchodzącego do Oranżerii witają na naprzeciwległej ścianie trzy „zdzierane” obrazy Jacquesa Villeglé, jednego z Nowych Realistów wystawianych obecnie w Grand Palais, który tu, jako gość honorowy, sięgnął do swych kompozycji z emblematycznego także dla sprawy kobiet roku 1968. Jest on też autorem afisza wystawy.
Na środku po lewej znajduje się instalacja Gabrieli Morawetz pod nazwą Miroir – („Lustro”). Wokół płaskiej tafli wody rozmieściła ona pięć panneaux na których półprzezroczyste płótno naniosła techniką fotograficzną, z jednej strony akty przeglądającej się w lustrze lub jeziorze nagiej dziewczyny, z drugiej obrazy leśnego poszycia. Efektem jest księżycowe misterium światła, wody – i kobiecości.
Po lewej od wejścia są Wnętrza – trzy obrazy Małgorzaty Paszko – z okresu zanim zacząła malować swe bardzo szczególne normandzkie pejzaże. Na utrzymane w jednolitej tonacji widoki wnętrz malarka nałożyła barwne motywy, jakby odciski tkanin czy dywanów, uzyskując kolorystyczną gęstość płaszczyzny obrazu, rodem z tradycji nabistów i Bonnarda, i przejmującą intymnością atmosferę.
Nieopodal w inny rodzaj intymności czy medytacji wprowadza wielki „szpilkowy” obraz Teresy Tyszkiewicz, falujący w tonacjach brązowo-beżowo-zielonkawych. Artystka znana jest ze swych kompozycji tworzonych z tysięcy czy milionów szpilek wbitych w płótno, których główki nadają kolorystykę obrazu, a ostrza kierunki, czy wektory poszczególnych jego partii.
Żeby nie poprzestać tylko na rodzimej twórczości, wróćmy do Ogrodu by wymienić petrarkowską Laurę de Noves, ubraną w suknię z liści i piór przez Gérarda Pestmala, albo mniej oryginalny, ale frapujący przez zestawienie kobiecy tors w Fontannie Medycejskiej umieszczony tam przez Sylvie de Meurville.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU