Piotr Błoński
Tekst z 05/07/2007 Ostatnia aktualizacja 05/07/2007 15:47 TU
Pierre-Auguste Renoir, Vollard w czerwonym szaliku,1906. Olej, płótno, Petit Palais, Musée des Beaux-Arts de la Ville de Paris.
Photothèque des musées de la ville de Paris - Pierrain
Wystawa ta była już pokazana na wiosnę w Art Institute w Chicago, a w przyszłym roku zawędruje do Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku – została bowiem zorganizowana dzięki współpracy tych trzech muzeów, do których z latami trafiła znaczna liczba dzieł z galerii, a właściwie butiku Vollarda przy rue Taibout nr 39. To tam, jako pierwszy, Vollard pokazywał malarstwo Van Gogha, tam zorganizował w 1895 roku wystawę Cézanne’a, z dnia na dzień zapewniając mu sławę i powodzenie, tam pokazywał obrazy Gauguina, któremu wypłacał miesięczną pensję w ostatnich trzech latach życia malarza na Tahiti: do artystów związanych z Vollardem należeli też Degas, Renoir, Maillol, nabiści jak Bonnard i Denis, fowiści jak Derain i Matisse, Picasso i Georges Rouault, którego Vollard wiernie wspierał przez całe życie.
Maurice Denis, Hommage à Cézanne, 1900, olej, płótno, Paryż, Muzeum Orsay. Vollard stoi za sztalugą.
Fot. RMN, Hervé Lewandowski, ADAGP, Paris 2006
"Marszand, cóż to za piękny zawód! Spędzać życie wśród takich cudów!” – taka refleksja nasunęła się Vollardowi, gdy jako student jeszcze zobaczył po raz pierwszy obraz Cézanne’a. Nie mógł sobie wtedy pozwolić na kupno obrazu, ale dziesięć lat potem, w 1895 roku, zrealizował to marzenie, i to w sposób bezkompromisowy.
Vincent van Gogh,Gwiaździsta noc, 1888. olej, płótno, Muzeum Orsay, Paris.
Fot. Musée d'Orsay - Patrice Schmidt
Inaugurując swą galerię wystawił obrazy zmarłego pięć lat wcześniej Van Gogha; wśród nich sławną Noc gwiaździstą. Nie sprzedał nic, a gdy w następnym roku wystawił je ponownie, nawet Renoir i Cézanne uznali je za dzieła wariata. W międzyczasie jednak Vollard zdobył już uznanie kolekcjonerów i samych malarzy lansując z powodzeniem właśnie Cézanne’a. Relacji Vollarda z Cézanne'm poświęcona jest pierwsza sala wystawy w Muzeum Orsay: dość powiedzieć, że Vollard sprzedał w ciągu całej swej działalności 630 obrazów Cézanne’a, czyli dwie trzecie jego twórczości. Druga sala – to Edgar Degas i Auguste Renoir. Obaj byli bywalcami galerii Vollarda, który po śmierci Degasa nadzorował wyprzedaż jego atelier. W póżniejszych latach publikował też swoje teksty i wspomnienia o tym malarzu. Z Renoirem przyjaźnił się, zachęcił go też do litografii, a w ostatnich latach życia, do rzeźby – zresztą i Maillola przekonał do wyłącznego zajmowania się rzeźbą.
Trzecia sala – to Gauguin – którego Vollard wspierał w ostatnich latach życia na Pacyfiku i któremu po jego śmierci poświęcił trzy wystawy. Kolejne sale – to Vollard i Nabiści, z przepięknymi obrazami Maurice’a Denis, oraz Vollard i Fowiści, gdzie odnajdujemy przesławny obraz Deraina z Mostem Victoria w Londynie; w tej samej sali trzy przepojone mistyką, niczym średniowieczne witraże, dzieła Georgesa Rouault. Dalej – Vollard i Picasso: rzecz szczególna, Vollard chyba nie do końca był przekonany co do twórczości Picassa: kiedy jednak Gertruda Stein zaczęła kolekcjonować jego obrazy, sam też zaczął je kupować. Za to marketingowi, jak byśmy dziś powiedzieli, Vollarda, Picasso zawdzięczał międzynarodową sławę kubistycznej Głowy Fernande. Przedostatnia sala poświęcona jest portretom Vollarda, w tworzeniu których wszyscy ci artyści wręcz prześcigali się. Najpiękniejsza kobieta świata nie była częściej portretowana – pokpiwał Picasso. Najwięcej, bo sześć portretów Vollarda, namalował Pierre Bonnard. W ostatniej sali pokazano zaś dorobek wydawniczy Vollarda, który nie patrząc na koszta zamawiał u artystów grafiki i ilustracje do luksusowych wydawnictw artystycznych.
Paul Gauguin,Bretońskie chłopki, 1894, olej, płótno, Muzeum Orsay, Paris.
Fot. RMN - Hervé Lewandowski
Co najbardziej na tej wystawie frapujące – ale może wynika po trosze z selekcji dokonanej przez organizatorów – to trafiające w sedno spojrzenie Vollarda. Większość pokazanych tam obrazów – to, pomijając może Picassa, dzieła najbardziej charakterystyczne dla poszczególnych malarzy. Tak czystego ekstraktu stylów nie ma w stałej kolekcji żadne muzeum.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU