Stefan Rieger
Tekst z 03/08/2007 Ostatnia aktualizacja 03/08/2007 08:19 TU
Czegóż takiego dokonał, cóż takiego powiedział, aby od wieków być obiektem takiej miłości i takiej nienawiści? Mieszany z błotem i wynoszony pod niebiosa od 350 lat, Baruch Spinoza dla jednych jest świętym, dla innych diabłem. Żadnych półśrodków: ów spokojny i dyskretny szlifierz soczewek z Amsterdamu, wyklęty ze wspólnoty żydowskiej i obłożony anatemą przez Kościół, wzbudza jeno skrajne namiętności, postrzegany albo jako największe zagrożenie, albo jako niezrównany wybawiciel. Zagrożenie dla kogo? Dla tych, którzy słusznie lękali się nowoczesności, światła i rozumu czując instynktownie, iż pozbawią ich władzy nad duszami?
Któżby się spodziewał, że nagle w środku lata – gdy Francuzi wygrzewają się na plaży, czytając Harlekina i brukowce – tygodnik Le Point rzuci na okładkę, zamiast Sarkozy’ego, Spinozę? Widać temat to paląco aktualny, o czym starają się nas przekonać na dziesięciu stronach zarówno filozof Roger-Pol Droit, w wyjątkowo pięknym i mądrym eseju, jak i biolog Henri Atlan, dowodzący niezwykłej intuicji autora „Etyki”, który z wielowiekowym wyprzedzeniem przeczuł to, co odsłaniają nam najnowsze badania naukowe w zakresie ewolucji, genetyki czy neurobiologii.
Ów hermetyczny i trudny w odbiorze system filozoficzny, skonstruowany niczym traktat z geometrii – z aksjomatami, postulatami, teorematami i demonstracjami – zaprzeczający istnieniu wolnej woli, stawiający sobie za cel zrozumienie i uporządkowanie ludzkich namiętności i popędów, pretenduje do tego, by – ni mniej ni więcej – odmienić życie i zawieźć nas, drogą rozumu, poznania, naukowej ścisłości, do wyzwolenia i szczęśliwości.
Niełatwo się w ów system wgryźć, gdy jednak to się uda, staje się jasne, iż „Etyka” Spinozy to dynamit: najważniejszy może przełom w ludzkiej myśli, zdominowanej dotąd przez ideę transcendencji oraz dualizmu ciała i duszy. Spinoza to absolutny monizm: ciągłość materii i ducha, będących przejawami tej samej substancji. To zatem darwinizm avant la lettre, do dzisiaj niewystarczająco przemyślany przez filozofię, skażoną od tysiącleci teologią. Bardziej niż o „ukąszeniu heglowskim”, o którym pisał Miłosz, należałoby mówić o odwiecznym „ukąszeniu teologicznym”.
Deus sive natura
Spinoza - święty patron ateistów? W pewnym sensie, lecz raczej - panteistów. Bóg jest wszędzie, czyli poniekąd nigdzie. Deus sive natura – Bóg czyli natura, tożsamy z „wszystkim, co jest”, a więc ze Wszechświatem. Z tej potężnej idei wypływają decydujące konsekwencje.
Żadnych odtąd „bogów osobowych”, zdolnych wysłuchiwać naszych modłów, decydować, karać czy interweniować. Bóg to „nieskończenie nieskończona substancja”, przejawiająca się we wszystkim i bezwzględnie konieczna: nic nie może być inaczej, nie ma tu miejsca na żadne przesądy, żale czy pobożne życzenia: „Doskonałość i rzeczywistość to dla mnie jedno i to samo”, pisał Spinoza.
Wiedza radosna
Człowiek jest częścią Natury, a tej ostatniej nie przyświeca żaden Cel: wszelki finalizm jest wykluczony, nic nie jest z góry zaplanowane, wszystko natomiast jest zdeterminowane. Tylko nam się zdaje, że mamy wolną wolę, że panujemy nad sobą i swymi uczynkami. To iluzja będąca owocem ignorancji. Każdy nasz gest i uczynek ma w istocie głęboką przyczynę, o której nic lub mało wiemy. Dzisiaj nauka pozwala nam zidentyfikować coraz więcej owych przyczyn: hormony, enzymy, neuronowe połączenia z jednej strony, warunki społeczne z drugiej, psychiczne determinizmy, libido czyli ekonomia żądzy, skryte mechanizmy podświadomości z trzeciej strony.
Zatem zdaje się nam tylko, że jesteśmy wolni. Tak samo nam się zdawało (niektórym zdaje się do dzisiaj), że Ziemia jest płaska i że to Słońce wokół niej się kręci. Aby wyprowadzić się z błędu i stanąć na własnych nogach nie ma innego wyjścia, jak zawierzyć rozumowi: rozpoznać przyczyny naszych zachowań, poznać nasze ciało, pojąć wszelkie mechanizmy przyrody, walki o byt, indywidualnego i zbiorowego interesu – po to, by świadomie w tym procesie uczestniczyć i wybierać zawsze to, w miarę możliwości, co pozwala nam w pełni żyć.
Moralność nie, etyka tak
Geniusz Spinozy, powiada Roger-Pol Droit, polega na tym, iż pozwala nam pozbyć się definitywnie moralności – czyli systemu etykietek, arbitralnych i szkodliwych sądów, lekką ręką rzucanych anatem i skarg na złośliwość naszych bliźnich – by na jej miejsce wprowadzić etykę, czyli „sztukę mądrego i dobrego życia”, wyzwalającą nas spod terroru irracjonalnych lęków i fałszywych wartości.
Bez iluzji zanurkować w rzeczywistość, odzyskać wolność dzięki zrozumieniu praw, które nami i światem rządzą: tak by można streścić rewolucyjne i radosne przesłanie Spinozy. Niewielu zdolnych jest je usłyszeć. Święty diabeł z Amsterdamu był tego w pełni świadom, stwierdzając w zdaniu, zamykającym „Etykę”, iż „wszystko, co piękne, jest równie trudne, jak i rzadkie”.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU