Stefan Rieger
Tekst z 12/09/2007 Ostatnia aktualizacja 12/09/2007 16:32 TU
Każda nutka, pozostawiona przez Wandę Landowską, jest na wagę złota, niestety złoto pokryte było grubą patyną czasu i jej sztuka ledwie do nas docierała przez trzaski, piski i mgłę.
Toteż przez lata puryści szydzili z jej klawesynu-młockarni, osławionej hybrydy zbudowanej na początku XX wieku przez Pleyela bez żadnej troski o historyczną autentyczność, za to z uwzględnieniem szerokiej gamy barwnych środków ekspresji. Dopiero firma Pearl dzięki przyzwoitszym transferom na kompakty zrehabilitowała co nieco ów dziwaczny, lecz wielce elokwentny instrument, dzięki któremu natchniona prekursorka „barokowej odnowy” podbiła serca tysięcy melomanów nawet w zupełnie do muzyki dawnej nieprzystosowanych salach, jak choćby słynna Carnegie Hall.
Prekursorka, ale i nawet „postkursorka”, chciałoby się powiedzieć (igrając nieco z językiem), albowiem kolejne reedycje płyt Landowskiej – jak ośmiopłytowy komplet jej europejskich nagrań z lat 1928-40, wydany właśnie przez United Archives – pozwalają nam uzmysłowić sobie, do jakiego stopnia ta prehistoryczna lecz wiecznie młoda babcia wyprzedza wciąż dzisiejszych barokowców, nawet tych najlepszych. Dźwięk, mimo wyraźnej poprawy, nie będzie nigdy rywalizować z „autentycznymi” klawesynami, ale ileż tu inwencji, swobody gestu, żonglowania rejestrami, słowem: fantazji! Posłuchajmy z tego kompletu trzeciej części Koncertu Włoskiego Bacha.
12/09/2007
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU