Stefan Rieger
Tekst z 24/10/2007 Ostatnia aktualizacja 24/10/2007 16:42 TU
Henri Desmarest dopiero po śmierci Lully’ego zdołał się przebić ze swymi operami do Akademii Królewskiej w Wersalu. Uchodził za najbardziej godnego następcę Włocha, ale zapałał namiętnością do jednej ze swych uczennic i gdy jej ojciec, ważna figura, odmówił mu jej ręki, uciekł ze swą ukochaną zagranicę, by w końcu wylądować na dworze hiszpańskim i tam stanąć na ślubnym kobiercu. W Wersalu mu nie wybaczono i nawet symbolicznie powieszono jego kukłę. Nie wiem, czy to dlatego właśnie Desmarest został jakoś zapomniany podczas trwających przez cały miesiąc, do 21 października, obchodów 20-lecia Centrum Muzyki Barokowej w Wersalu – w każdym razie żadna z jego oper czy pięknych motetów nie zmieściły się w programie ponad stu koncertów. Jest za to okazja, by o nim przypomnieć, gdyż Christophe Rousset ze swym zespołem Les Talents Lyriques nagrał po raz pierwszy dla Ambroisie jego tragedię Wenus i Adonis z 1697 roku. Rousset jest lepszym klawesynistą niż dyrygentem, ale nie będziemy wybrzydzać, gdyż to rarytas, zaś Karine Deshayes i Sebastien Droy, w rolach tytułowych, ujmują świeżością swych głosów.
Desmarest – Venus et Adonis – Christophe Rousset, Les Talents Lyriques Ambroisie AM127
24/10/2007
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU