Piotr Błoński
Tekst z 15/11/2007 Ostatnia aktualizacja 15/11/2007 17:28 TU
Alberto Giacometti w swej pracowni
Fot. Rogi André, BnF, département des Estampes et de la photographie
Pracownia Giacomettiego przy ulicy Hippolyte-Maindron, pod numerem 46, została zdemontowana w roku 1972, czyli w sześć lat po śmierci artysty, pod czujną opieką wdowy Annette Giacometti: wymontowano, z archeologiczną troskliwością, całe połacie ścian, które artyście częstokroć służyły za notatnik, obfotografowano wszystkie ujęcia, słowem, zachowano pełną dokumentację miejsca gdzie Giacometti pracował przez czterdzieści lat, od 1926 roku – choć z przerwami, bo poza Paryżem korzystał też z ojcowskich pracowni w Stampa i w Majola w Szwajcarii. Nie ma jednak na omawianej wystawie rekonstrukcji tej pracowni: jest sama dokumentacja rozbiórki w podobnej rozmiarami salce, która sąsiaduje z salą dziesięciokrotnie większą, gdzie zawartość pracowni uzyskuje odpowiednie warunki ekspozycyjne.
Kot, 1951, gips polichromowany, oryginał służący do odlewów
Coll. Fondation Alberto et Annette Giacometti, Paris, © Adagp
Zanim jednak tam dojdziemy, przejdziemy przez trzy przestrzenie poświęcone początkom twórczości. Najpierw więc dziecinne i młodzieńcze próby malarskie i rzeźbiarskie, wystarczające jednak na to, by ojciec Giacomettiego Giovanni, sam wzięty malarz, traktował poważnie i popierał artystyczne ambicje syna. Następnie – początki paryskie – lata studiów w Akademii Grande Chaumière pod kierunkiem Antoine Bourdelle’a. Dalej – Giacometti i fotografowie: skupiono w tej sali-korytarzu ogromną dokumentację fotograficzną, która jest wstępem do wspomnianej już ewokacji pracowni.
Krocząca I, 1932-1936, Gips, 152,1 x 28,2 x 39 cm
Coll. Fondation Alberto et Annette Giacometti, Paris © Adagp
Przy okazji autorzy wystawy dokonali pewnego odbrązowienia postaci Giacomettiego. Był on indywidualistą i oryginałem, ale wcale nie samotnikiem. Jego kariera nie była piorunująca, ale już w latach trzydziestych był znany i w Paryżu i w Nowym Jorku. Dodajmy że wbrew temu co przez lata o nim pisano, starannie i umiejętnie reżyserował on swoje wystąpienia publiczne i kontakty z klientami. To zabawne, że pół wieku temu taki marketing w wykonaniu artysty uważany był za coś niemal wstydliwego, a dziś stanowi dodatkowy powód do chwały.
Dalsza trasa – to trzynaście sal tematycznych – doświadczenie suurrealizmu, temat głowy, polichromowane gipsy, brat Diego, przyjaciele, żona Annette – jako modele i odniesienia. Jest to gąszcz, w któreym wciąż postępuje się i cofa by wybrać inną ścieżkę – poniekąd tak jak sam Giacometti który drążył latami te same tematy, powracał do nich, nie wahając się zamalować poprzednich rozwiązań, a niekiedy nawet zniszczyć niezadawalającego dzieła; to już w latach sławy, w obawie przed łapczywością marszandów, gotowych zarobić nawet na pracownianych odpadkach. Siłą tej wystawy jest ukazanie tych nieustających , niekończących się powiązań, przerzucania się od rzeźby do malarstwa czy rysunku i z powrotem, ale także do projektowania przedmiotów dekoracyjnych czy wreszcie do rozmyślań artystycznych i notatek - które zresztą ostatnio opublikowano.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU