Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Post-scriptum

Steiner pod prąd epoki

Stefan Rieger

Tekst z 01/02/2008 Ostatnia aktualizacja 01/02/2008 17:38 TU

W czasach blichtru i frywolnej bezmyślności zawsze warto posłuchać George’a Steinera, niezmordowanego poszukiwacza sensu, jednego z ostatnich dinozaurów elitarnego humanizmu. Zanim przeczytamy swego rodzaju nostalgiczny testament, jakim jest przełożony właśnie na francuski jego esej „Książki, których nie napisałem” – i, jak dodaje, „nie zdążę już nigdy napisać” – wyłuskajmy garść refleksji pod prąd z wywiadu, jakiego ów pogromca współczesnej bylejakości udzielił tygodnikowi Le Point.

George Steiner, austriacki żyd - wieczny tułacz, kosmopolita i poliglota, filozof i znawca muzyki, który liceum kończył we Francji, studiował w Ameryce, wykładał literaturę porównawczą w Genewie i w Harwardzie, w Oksfordzie i w Cambridge – upiera się przy tym, iż między geniuszem a dowolnym homo sapiens, choćby utalentowanym, istnieje zasadnicza różnica.

O sobie samym mówi, że w swym prywatnym teatrzyku widzi się w roli postino czyli listonosza, zadowalającego się dostarczaniem listów od Wielkich Przodków. Znamienne, że podobnej choć całkiem innej metafory użyła ostatnio największa francuska aktorka Jeanne Moreau, stwierdzając że chciała być zawsze czymś w rodzaju „ogrodowego węża” czyli przewodu, którym woda ze źródła płynąć winna bez przeszkód, by jak najskuteczniej skropić sztuką tych, którzy są jej spragnieni.

Zmierzch kultury

Tych ostatnich zdaje się jednak dramatycznie ubywać. Peter Sloterdijk przepowiedział już koniec humanizmu o literackim rodowodzie. Steiner podziela pesymizm wielkiego filozofa: w erze dziko-sadystycznej tyranii pieniądza, będącej ostatnim stadium kapitalizmu, trudno nawet wysłać list i znaleźć pocztowy znaczek. Wydają ostatnie tchnienie małe wydawnictwa, pisma literackie i filozoficzne; nauczyciele i humaniści stają się pariasami, pozbawionymi środków do przeżycia.

Ale Steiner wierzy optymistycznie w błogosławieństwo nieuniknionej katastrofy, sprowadzającej ku meritum. Przypomina, że pod bombami w Londynie, podczas Blitzkriegu, odżyła fascynacja wyrafinowaną klasyką. Kicz wpycha się dziś w każdą szczelinę, lecz nigdy w muzeach i salach koncertowych nie było tylu amatorów, co dzisiaj. Ilość przejdzie w jakość, i w końcu narzuci swe prawa?

Pamięć i cisza

George Steiner, mimo pesymizmu właściwego arystokratom ducha, stara się wierzyć w to, iż nowe instrumenty rozsiewania kultury – typu Web et consortes – pozwolą istotnie trafić arcydziełom pod strzechę prowincjonalnej szkoły. Nie tylko we Francji: w Afryce lub w Indiach, skąd przybywają nagle studenci tryskający inteligencją, entuzjazmem i pragnieniem twórczych dokonań, na antypodach dyktatury rynku.

Kapitalistycznej amnezji i zgiełkowi Steiner przeciwstawia pamięć i ciszę, wartości coraz bardziej rzadkie i bezcenne. Zgodnie z wierzeniami Greków, dla których Pamięć była matką wszelkich muz, zdolny recytować z pamięci Homera i Szekspira Steiner przekonuje, iż nie poznamy nigdy dogłębnie tego, czego nie znamy na pamięć. Lecz wyznaje swą bezsilność wobec perspektywy, jaką otwiera kultura dla mas: czy dziecko na Syberii lub w Afryce, skuszone cyfrowo, pójdzie potem do muzeum lub szarpnie struną? Czy Harry Potter skłoni je do otwarcia Gullivera?

Uczeni nową elitą

George Steiner wierzy w edukację opartą na średniowiecznym quadrivium, zlekka odnowionym: muzyka, matematyka, nauki przyrodnicze i architektura. Nie absolutyzuje tego podziału, lecz twierdzi, że najzdolniejsi i najbardziej opętani przez absolut są dziś matematycy. W czasach Renesansu poszedłby na kawę z malarzami, dzisiaj woli towarzystwo wielkich naukowców. Być może na Zachodzie nie zaznamy już takich cudów, jak Dante, Szekspir lub Racine. Dziś zapewne tylko wielcy uczeni zdolni są wskazać ludzkości nowe perspektywy, z dala od instynktownie trywialnego katastrofizmu.

Nizina demokracji

W swym elitaryźmie George Steiner, siłą rzeczy, jest trochę na bakier z demokracją, czyli owym „walcem, który przyjdzie i wyrówna“. Ale jego elitaryzm jest apologią „demokracji szans”: jako „platoński anarchista” stawia na edukację, faworyzującą zdolności i talent na przekór wszelkim społeczno-finansowym przeszkodom, dążącym do niszczycielskiej urawniłowki. Z Platonem mniej mi po drodze, niż z anarchizmem, lecz bliski mi darwinizm zdaje się faworyzować wszelkie śmiałe odchylenia od normy, wskazujące wciąż gatunkowi nowy, potencjalnie lepszy szlak.

Po linii łatwizny daleko nie zajdziemy. Wszystkie dzieci uwielbiają czekoladki, mówi George Steiner, lecz wcale z tego nie wynika, że mamy je faszerować słodyczami od rana do wieczora. Nie tylko utyją i zatrują sobie trwale organizm, lecz stracą do reszty smak. Słuchajcie dzieci dziadka Steinera, gdyż od waszych dziadków (by już nie wspomnieć o rodzicach) tego się zapewne nie dowiecie.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU