Agnieszka Kumor
Tekst z 27/02/2008 Ostatnia aktualizacja 04/03/2008 12:19 TU
W Paryżu Robert Wilson gościł dość dawno – w roku 2004 w Komedii Francuskiej zrealizował bajki La Fontaine’a, tym samym spektakl wszedł do repertuaru i grany jest każdego sezonu na dużej scenie w Sali Richelieu. Samego Wilsona odnaleźliśmy natomiast w Warszawie, gdzie w ub. piątek (22 lutego 2008) w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej zaprezentował światową prapremierę swego najnowszego spektaklu Rumi – w mgnieniu oka.
Rumi zamiast Fausta
To kolejna praca amerykańskiego reżysera w Polsce. Poprzednią była Kobieta z morza, wystawiona w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Tym razem Robert Wilson miał reżyserować w Teatrze Wielkim Fausta Charles’a Gounoda. Do końca nie wiemy, co w niej przeszkodziło, ostatecznie Faust „wróci” tam pod koniec października, a tymczasem na scenie Opery zabrzmiała poezja suficka. Spektakl Wilsona wpisuje się w obchody 800. rocznicy urodzin sufickiego mistyka, poety i uczonego, Mewlany Dżalaluddina Rumiego (1207-1273). Fragmenty obecnego przedstawienia pokazywane były w ub. roku w Atenach.
Robert Wilson zainteresował się pismami Rumiego we wczesnych latach 70., realizując w Iranie KA MOUNTAIN AND GUARDenia TERRACE; spektakl grany był przez siedem dni i nocy bez przerwy. Dwadzieścia lat później Amerykanin wrócił do tego poety, który zainspirował widowisko Monsters of Grace, przygotowane z kompozytorem Philipem Glassem. Ówczesne i późniejsze kontakty z muzykami ze Stambułu skierowały poszukiwania Wilsona w stronę sufickich derwiszy.
Wirujący świat tureckich derwiszy
Przedstawinie Rumi – w mgnienu oka rozpoczyna powolny korowód artystów-tancerzy. Balansując na granicy wytrzymałości widza, reżyser wprowadza go w inny – na poły teatralny, na poły mistyczny – wymiar. Taki też będzie dalszy ciąg spektaklu, punktowany opuszczaniem ściany budynku z zapalającymi się fioletowo... biało... błękitnymi światłami okien. W miarę odsłon, niczym w otwieranych rozdziałach utworu literackiego, przekraczamy kolejne stopnie wtajemniczenia – taniec staje się intensywniejszy, poezja czytana przez dwóch artystów na scenie, bądź płynąca z głośnika (w polskim wykonaniu pozostawiającym pewien niedosyt...) buduje marzycielską atmosferę złudzenia, co podkreśla użycie luster w ostatniej scenie. Chłodnym, „zachodnim” okiem reżyser obserwuje sufickiego mistrza, którego mądrość identyfikuje z ufnością i prostotą dziecka.
Potęga muzyki
W spektaklach Wilsona nie ma miejsca na indywidualną grę aktorską. Kto szuka teatralnej emocji wyjdzie rozczarowany. Światłem, intensywnym kolorem, powolnym, niemal niezauważalnym działaniem scenicznym reżyser spiętrza wrażenia estetyczne, teatralność rodzi się z wizualnego doświadczenia. Niewątpliwym atutem spektaklu jest muzyka Kudsi Ergunera i jego zespołu w składzie: Taghi Akhabari, Hakan Gungor, Hassan Tabar, Buse Sever, Bruno Caillat.
Kudsi Erguner jest mistrzem tureckiego fletu nej, na jego rozwój bezpośredni wpływ miało uczestnictwo w ceremoniach bractw sufickich, czyli wirujących derwiszy. Erguner współpracował z mistrzami kina (Martin Scorsese, Marco Ferreri), tańca (Carolyn Carlson, Maurice Béjart) oraz muzyki (Peter Gabriel). Nagrał kilka płyt. Stronę emocjonalną przedstawienia odnajdujemy w śpiewie Taghi Akhbariego, którego głos obdarzony fenomenalną siłą i skalą, długo jeszcze przenika nas po wyjściu z teatru.
Przed sobą ujrzałem pierścień/Wysadzany ubóstwem [...]
Z głębi mojej wezbranej duszy sto drżeń powstało...
Rumi (Dywan 2015, Dary od żebraka, przeł. J. Dutkiewicz)
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU