Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Multimedia

Telewizyjny Czarnobyl à la polonaise

Stefan Rieger

Tekst z 12/03/2008 Ostatnia aktualizacja 12/03/2008 20:19 TU

W Polsce nowa władza jawnie nosi się z zamiarem likwidacji, począwszy od przyszłego roku, opłaty abonamentowej. Słychać też zewsząd nawoływania do prywatyzacji TVP. Nie warto, panowie, zdzierać sobie głosu, gdyż to pierwsze i tak zapewne pociągnie za sobą to drugie. We Francji pomysł Sarkozy’ego, by pozbawić telewizję publiczną reklamy, wywołał podobne obawy, aczkolwiek nie ma tu mowy o zniesieniu abonamentu. Porównanie burzliwych debat, toczących się w obu krajach wokół tzw misji publicznych mediów, skłania do niewesołych dla Polski wniosków.

Nie trzeba Kaczorów, by nam przypomnieć o tym, że Król Ubu nie przypadkiem panował „w Polsce, czyli nigdzie”. Ciarki chodzą po plecach, gdy przysłuchuje się z daleka dyskusjom w nadwiślańskim maglu. Więcej zdrowego rozsądku i rzeczowych argumentów znajdziemy z pewnością na targu rybnym w Pernambuco, niż na Wiejskiej lub w elitarnych rzekomo organach prasowych, jak Wyborcza.

Wszyscy tańczą z gwiazdami

Tamże właśnie czytam z wypiekami na twarzy apel Gadomskiego Witolda o „sprywatyzowanie TVP”. Gadomski Witold wie, jak głaskać z włosem podatnika, który ma za niemal frajer 200 kanałów oferujących sit-comy, Wielkich Braci i Tańce z gwiazdami, więc nie widzi czemu miałby płacić taksę za to samo, tyle że z państwowym godłem w tle.

Ja bym też nie widział, gdybym miał na codzień do czynienia z TVP, którą wespół w zespół, zbiorowym wysiłkiem cynicznej polityki i komercyjnej presji, udało się ściągnąć na dno (choć nawet za Gierka i jeszcze w pierwszych latach postkomuny utrzymywała pewne standardy jakości).

Gadomski Witold, by wesprzeć swe pseudoliberalne credo, zadał sobie pokutę, spędzając pierwszą marcową środę przed ekranem publicznej Jedynki, by po 21 godzinach martyrologii wydać werdykt typu opuszczenie kciuka, czyli dobicie loosera, skazanego na przegranie z konkurencją.

Publicysta Wyborczej ma jeszcze w zapasie wiele innych argumentów. Podważa istnienie jakiegokolwiek związku między silną telewizją publiczną a silną demokracją, a nade wszystko odwołuje się do rzekomego „Kałasznikowa demokracji” jakim jest pilot: cokolwiek by się nie marzyło inteligentom, niesposób zmusić ćwierćinteligenta, by nie przerzucił się na kanał, oferujący za frajer to samo, bez kosztów i kompleksów.

Czas dyspozycyjności mózgu

Publicysta Gazety dostrzega jedynie związek między silną demokracją a pluralizmem mediów. Powołuje się na przykład USA, gdzie jest co prawda 349 publicznych stacji, ale na rynku mediów nic nie znaczą. Jest to zaiste przykład budujący, zważywszy na przeciętny poziom obywatelskiej świadomości i rozeznania w świecie, jaki gwarantują media prywatne typu Fox News et consortes, których jedyną filozofią (co we Francji wyłożył bez kompleksów szef prywatnej Jedynki, Patrick Le Lay) jest „sprzedaż czasu dyspozycyjności mózgu”, na wchłonięcie reklamy Coca-Coli lub rządowej propagandy, do wyboru, a najchętniej obu naraz.

Polskim pożal się Boże elitom wydaje się to idealnym równaniem. Wyłączam z tej kategorii łże-elity polityczne, niezdolne wyzbyć się pokusy ręcznego sterowania mediami, zgodnie z tropizmem, który znajdziemy wszędzie, od Kanady po Papuazję, lecz w skrajnie różnym natężeniu. Rzekomo racjonalne równanie do rynkowych standardów nie jest jednak niczym innym, jak przejawem radykalnej arogancji, krótkowzroczności i filozofii typu „po nas potop”.

Opium dla ludu

Rozrywającym szaty w obliczu polskiej kaczej regresji, z obrzydliwej lecz ciepłej jeszcze przeszłości, doradzam przemyślenie dalekosiężnych skutków „donaldo-liberalnej regresji”, która do europejskich standardów ma się tak mniej więcej, jak świątobliwo-nacjonalistyczny skurcz ma się do w miarę racjonalistycznej filozofii reszty świata (wyłączając serbską czkawkę, prawosławny kult niewolnika, watykańskie próby wrzucenia wstecznego biegu, radykalnych islamistów i nawiedzonych ewangelistów made in USA).

Próżno oczekiwać po tzw „elitach” krytycznej analizy mass mediów, gdyż albo ich nie znają, albo traktują je czysto instrumentalnie – jako opium dla ludu, na równi z religią. Robol zatańczy z gwiazdami, czasem się pomodli, a zwłaszcza zagłosuje, jak trzeba, gdy wcisnąć mu kit. Pomyśli ewentualnie w następnej kadencji, gdy będzie już za późno.

Gadomski twierdzi, że „chudsze publiczne media to mniejsza pokusa dla polityków, by nimi sterować”. Innymi słowy: zakwitnie demokracja, gdy wszystko odda się rynkowi. Polska zdecydowanie leży na innej planecie. Brak jej z grubsza stu lat do zsynchronizowania zegarków z resztą Europy.

Dobre rady dla liberałów

Gdybym miał więcej czasu, rozwinąłbym ten wątek z przekąsem, stawiając pseudoliberałom z innej planety garść kłopotliwych pytań na temat zdziecinnienia elektoratu, uwiądu politycznej myśli i ześlizgu w najtańszy populizm, co skłonni jesteśmy demonizować w Rosji, lecz u siebie rozgrzeszamy, jako wstydliwą chorobę nie dość jeszcze urynkowionej demokracji.

Polecam też tępym „liberałom” (gdyż dla mnie liberalizm to zupełnie coś innego) szeroki asortyment mediów sprywatyzowanych, jak planeta długa i szeroka. Niechaj porównają ich najlepszą ofertę z tym, co najgorsze we francuskiej telewizji publicznej pod psem – od Dwójki i Trójki, po Piątkę czy ARTE – niech zajrzą do Niemiec, gdzie czterokrotnie wyższy abonament dziwnie jakoś współgra z najwyżej rozwiniętą demokracją, podobnie jak w Skandynawii i Wielkiej Brytanii – i niech potem, ocknąwszy się z cywilizacyjnego nokautu, pójdą się szybko wyspowiadać (gdyż liberalizm liberalizmem, ale Najwyższemu trzeba złożyć raport).

I niech jeszcze pukną się w czoło: jak tu bowiem uzasadnić fakt, że 10 do 20% PKB przeznacza się ochoczo na oświatę, a szczędzi się garści promili na szkołę życia i wszechnicę wiedzy, jaką są, lub winny być publiczne media, od radia po telewizję. Tak mi dopomóż Bóg, a raczej nie mnie, lecz im...

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU