Piotr Błoński
Tekst z 27/03/2008 Ostatnia aktualizacja 27/03/2008 14:45 TU
"Nie ma rady", 1810-11, rycina 15 z cyklu Okropności wojny
©Bibliothèque de l'INHA, collection Jacques Doucet
Wystawa jest, co się zowie, wyczerpująca: zaczynamy od wzorów, z jakich czerpał młody Francisco – czyli serii rycin Rembrandta i przede wszystkim Tiepola. Wiadomo, że posiadał w swej pracowni jedne i drugie, a ich wpływ na ryciny Goyi, nawet późniejsze, jest ewidentny. Następnie oglądamy słynne serie rycin: Kaprysy, Okropności Wojny, Tauromachia i Disparates, czyli Szaleństwa (dawniej zwane Przysłowiami).
Po drodze zatrzymujemy się przy zestawach na które składają się rysunki, płyta grawerska i kolejne stany danej ryciny – jest to za każdym razem kapitalna lekcja technik graficznych. Goya, jak wiadomo, zaczął od akwaforty, ale wkrótce zaczął uzupełniać ją akwatintą, suchą igłą, rylcem, ponadto był absolutnym mistrzem w wykorzystaniu bieli papieru dla skontrastowania światła i ciemniejszych partii swych rycin. Na starość zaś Goya zapalił się do świeżo odkrytej techniki litografii. Przy jej pomocy wykonał m.in. ryciny z cyklu Tauromachia, ale kopiował też własne wcześniejsze kompozycje, jak choćby – ze szczególnym powodzeniem – Sen Rozumu Budzi Upiory. Dodajmy też, że na wystawie znalazły się dwa kompletne albumy Kaprysów, oprawione za życia artysty: jeden należał do wszechwładnego ministra Manuela Godoya, drugi ofiarowany był zapewne przez Goyę komuś bliskiemu. Albumy te, podobnie jak część luźnych rycin z tej serii, które znalazły się w paryskich kolekcjach, przeszły przez ręce barona Vivant-Denona, twórcy Muzeum Luwru, który towarzyszył okupacyjnym wojskom napoleońskim w Madrycie.
Przyczyniło się to walnie do popularyzacji dzieła Goyi we Francji, o czym traktują dalsze części wystawy. Prezentacji tych kolejnych cykli rycin towarzyszą na planszach dobrze zredagowane teksty sytuujące ich tematykę na tle biografii Goyi i historii Hiszpanii przełomu XVIII i XIX wieku. Podkreśla się w nich indywidualne, nowatorskie podejście Goyi do podejmowanych tematów – krytyki społeczno-obyczajowej w Kaprysach, uniwersalności zła i przemocy w Okropnościach wojny, no i oczywiście owoców nieokiełznanej wyobraźni w Disparates.
Końcowe partie wystawy dotyczą rozpowszechnienia dorobku graficznego Goyi w XIX wieku i jego wpływu na artystów francuskich – a także pisarzy, bo pisał o nim z zachwytem choćby Baudelaire. Kaprysy Goyi znane były romantykom, szukającym inspiracji zarówno w malowniczości jak i fantastyce – kopiowano je więc bez zahamowań. Delacroix ściągał z Goyi poszczególne fragmenty czy ujęcia postaci, np. w rycinach do Fausta.
Odilon Redon, Hołd dla Goyi, rycina 5, "Dziwny żongler"
©Bibliothèque de l'INHA, collection Jacques Doucet
W następnym pokoleniu jednym z wielbicieli i naśladowców Goyi był Edouard Manet – czego dowodem powszechnie znane Rozstrzelanie Maksymiliana, wzorowane na Rozstrzelaniu madryckich powstańców. A w czasie wojny francusko-pruskiej Okropności wojny stały się wzorem dla ilustracji bieżących wydarzeń. Wreszcie ryciny Goyi zyskały ogromne powodzenie w pokoleniu symbolistów, na czele z Odilonem Redon.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU