Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

"Carte blanche" dla Jean Fabre'a

Eksperymenty w Luwrze

Piotr Błoński

Tekst z 17/04/2008 Ostatnia aktualizacja 17/04/2008 14:47 TU

"Le bousier" (Poświętnik), 2001.(Photo : Antoine Mongodin, Musée du Louvre © Adagp 2008.)

"Le bousier" (Poświętnik), 2001.
(Photo : Antoine Mongodin, Musée du Louvre © Adagp 2008.)

Znowu dzisiaj przychodzi mi wystąpić w roli konserwatysty, wstecznika, ciężkimi łańcuchami przywiązanego do tradycyjnych pojęć i gustów, wroga modernizmu w sztuce, którym nie chcę być, ale bywam. Okazją po temu jest wprowadzenie do sal Muzeum Luwru twórczości modnego artysty flamandzkiego Jean Fabre’a, w ramach prowadzonej od trzech lat pod nazwą "Carte blanche" polityki konfrontacji twórczości współczesnej z arcydziełami dawnej sztuki.

Dotąd były to przeważnie pojedyncze dzieła, umieszczone, celem „dialogu”, naprzeciw danego arcydzieła z przeszłości. Tym razem dyrekcja Luwru udostępniła Fabre’owi cały ciąg sal ekspozycyjnych – składających się na stałą wystawę malarstwa szkół północnych – czyli flamandzkiego i holenderskiego. Kustosze poszczególnych działów obronili podobno cały szereg dzieł, które Jean Fabre chciał tymczasowo przenieść lub odstawić do magazynów, by zrobić miejsce dla swoich.

"Bruges 3004" albo "l'Ange en os" (Anioł z kości), 2002.(Photo : Attilio Maranzano © Angelos / Adagp 2008)

"Bruges 3004" albo "l'Ange en os" (Anioł z kości), 2002.
(Photo : Attilio Maranzano © Angelos / Adagp 2008)

Tak czy owak, do początku lipca, turyści i amatorzy, którzy przybywają z daleka by podziwiać malarstwo Van Eycka, Rogiera van der Weyden, Boscha, Rembrandta i Rubensa, otrzymują obowiązkową dawkę obrazów, rysunków, ekranów wideo i instalacji, często ogromnych rozmiarów, za pośrednictwem których Jean Fabre – jak sam oświadczył – „krwawi i wypróżnia się z siebie samego”. Wyjaśniam, że nie jest to metafora. Jean Fabre, który twórczość plastyczną łączy z teatralną, wzbudził już przed trzema laty na Festiwalu w Avignon głośne polemiki użyciem w swoich dziełach krwi, moczu, spermy i innych wydalin – co niewątpliwie przyczyniło się do zwiększenia jego sławy. Pokaz jego twórczości w Luwrze zawiera i takie eksponaty, ale większą uwagę przykuwają wielkich rozmiarów rzeźby czy instalacje, jak na przykład Autoportret w kształcie największej na świecie glisty.

"Autoportret w kształcie największej na świecie glisty", 2008.(Photo : Antoine Mongodin, Musée du Louvre © Adagp 2008.)

"Autoportret w kształcie największej na świecie glisty", 2008.
(Photo : Antoine Mongodin, Musée du Louvre © Adagp 2008.)

Zdychająca glista ma w istocie cztery metry długości i powtarza z taśmy, po flamandzku, że „chce wydobyć swą głowę z zaciskającej się pętli historii”, przy czym ta głowa, to podobizna autora. Zdychającej gliście artysta oczywiście powierzył głębokie przesłanie, gdyż ma ona symbolizować zarówno gnilny rozkład jak i zdolność do regeneracji ziemi.

Nie występuję tu przeciw twórczości Fabre’a w ogóle. Mój sprzeciw budzi jednak brutalne, nie liczące się z odbiorcą, narzucanie się, które jest zresztą pospolitą cechą współczesnych dokonań artystycznych. Tak jak wielu współczesnym artystom, Fabrowi nie wystarcza jego własna twórczość: odczuwa on potrzebę nałożenia jej na istniejące wcześniej sytuacje i dzieła, na których w ten sposób pasożytuje. Sama obecność w Luwrze, z arcydziełami dawnej sztuki w tle, odwraca uwagę widzów od samodzielnej treści, wartości czy sensu jego dzieł, a kieruje ją na tory dyskusji z góry przewidywalnej i przewidzianej.

"Sanguis Sum", 2001.(Photo : Attilio Maranzano © Angelos / Adagp 2008)

"Sanguis Sum", 2001.
(Photo : Attilio Maranzano © Angelos / Adagp 2008)

 

Dzieła Fabre’a w Luwrze budzą urozmaicone reakcje – od zaciekawienia po niezrozumienie i oburzenie, a wśród młodszej publiczności – rozbawienie. Słowem, wachlarz reakcji, których zdaje się pożądać pewien rodzaj twórczości współczesnej i które zapewniają satysfakcję jej twórcom. Chodzi w sumie o to, by się zabawić i mieć poczucie uczestnictwa w sztuce. Głębsze przemyślenia nie są istotne – wszak ich streszczenie z góry podaje autor.


Burzenie ustalonego porządku stanowi dziś obowiązkowy wyraz wolności twórczej: burzyciele nie dostrzegają w tym sprzeczności. Poddając się tej tendencji dyrekcja Luwru, potwierdza pesymistyczne słowa, które w ostatniej swej książeczce zamieścił jeden z największych erudytów wśród francuskich historyków sztuki, Jean Clair, zgorzkniały były dyrektor Centrum Pompidou i Muzeum Picassa:
„Takim dzisiaj stało się muzeum: nie przychodzi się doń na spotkanie z dziełami po to, by znaleźć odpowiedź na tajemnicę życia i śmierci, lecz po to, by zmierzyć się z nicością”.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU