Agnieszka Kumor
Tekst z 28/05/2008 Ostatnia aktualizacja 28/05/2008 14:35 TU
Smutna historia ze szczęśliwym zakończeniem
Oresteja wydaje się najmniej tragiczna z wielkich dramatów antycznych. Choć zachodzą w niej mrożące krew w żyłach wydarzenia, to przecież „kończy się dobrze”. Dzieciobójca i zwycięzca spod Troi, Agamemnon, który ofiarował swą córkę, Ifigenię, by greckie statki mogły wyruszyć na wojnę, po powrocie do Argos sam staje się ofiarą zemsty swej żony, Klitemnestry. Ta z kolei pada z rąk matkobójcy Orestesa, syna, przybyłego z wygnania na Parnasie, by pomścić króla i ojca. Ścigają go Erynie, zrodzone z krwi matki i nie spoczną dopóki nie wychłepczą jego duszy do cna. Udręczony uciekinier szuka ratunku w świątyni Apollina, który targuje się z Ateną.
Wynik głosowania, którego prapremiera w historii ludzkości dokonuje się w powołanym przez boginię Areopagu ateńskim, przeważy na stronę Orestesa mądra Pallas. Wprowadzi bowiem nowe prawo – ludzie mają odtąd sądzić ludzkie czyny w zgodzie z prawem boskim, już nie ślepa zemsta, lecz prawo kierować mają życiem ludzkiej społeczności, a mściwe Erynie, pod postacią Błogosławionych (Eumenid), roztoczą swą opiekę nad każdym domem, znajdując schronienie i cześć w grodzie, który chciały zniszczyć.
W żelaznych obręczach Fatum
W Orestei człowiek przestaje być przedmiotem niezrozumiałych dla siebie praw i wyroczni, staje się podmiotem własnego losu, a owa podmiotowość możliwa jest dzięki poznaniu, wydaje się mówić Olivier Py. Reżyser umieścił akcję tragedii w dekoracjach z żelaznych elementów, które budują potężną fasadę pałacu, jego ściany i podwórzec. Wielofunkcyjna scenografia jest dziełem Pierre’a-André Weitza. Częstokroć działania aktorskie umieszczone są wysoko - na podeście, u szczytu schodów, w białym pokoju na piętrze Klitemnestra odsłania przed starcami swe krwawe dzieło. Jak gdyby reżyser chciał wynieść spektakl na rzadko dziś uczęszczane szczyty.
Taka jest również gra aktorska – odrealniona, ubrana w formę, w koturn, nieco operowa, a przez to „wyśrubowana” w swym patosie i niecodziennej poetyce. Niestety, na dłuższą metę napięcie aktorów przeradza się w krzyk, niektórzy płacą za to częściową utratą głosu, brakuje wycieniowania na tej nieco monochromatycznej palecie środków aktorskich.
Osobowość aktorska w służbie mitu
Olivier Py wpadł na genialny pomysł pozostawienia partii Chóru w oryginalnym, greckim brzmieniu, i przede wszystkim – jako śpiewu, rozpisanego na fantastycznie brzmiący kwartet! (Muzykę skomponował Stéphane Leach). Buduje w ten sposób most pomiędzy współczesnością a antyczną Grecją, stwarza na scenie ex nihilo – mit. Spektakl porywa czystą i jasną wizją teatralną.
Nada Strancar w roli Klitemnestry wyraziła ją chyba najpełniej grą tragiczną, komiczną, prowokującą. To chyba największa dziś, obok Catherine Hiegel i Catherine Samie, aktorka tragiczna we Francji, która w tak nowoczesny sposób, w duchu swojej epoki, umie wyrazić małość i wielkość osoby ludzkiej. Czy to będzie Strindberg, czy Aischylos, czy autorzy współcześni. Nie ma w tym spektaklu „puszczonych” ról, ale my wymieńmy Bruno Sermonne’a, który z epizodu Posłańca umiał wykrzesać rozpacz żołnierza, który po latach tułaczki wraca do domu rodzinnego i nie umie się w nim odnaleźć.
Prośba do Autora
Przytoczmy na koniec anegdotę, zanotowaną przez Ludwika Hieronima Morstina we wstępie jego Przygód teatralnych, i przypomnianą przez Stanisława Marczaka-Oborskiego w jego Przewodniku Teatralnym: „W czasie premiery tragedii Aischylosa „Eumenidy”, gdy cień Klitajmestry zjawił się przed świątynią w Delfach, by obudzić i zachęcić do czynu drzemiące tam furie, zaszły dziwne sceny wśród widzów w teatrze – kilka kobiet dostało ataku szału, kilku starców umarło z wrażenia. Nazajutrz zebrała się Rada Miejska miasta Aten i osobną uchwałą zwróciła się z prośbą do Aischylosa, by poskromił lot swego geniuszu i pisał sceny mniej natchnione i mniej wspaniałe, ale też mniej wstrząsające, bo tego publiczność wytrzymać żadną miarą nie może.
Od dwóch tysięcy pięciuset lat żadna władza nie zwracała się z taką prośbą do autora dramatycznego.”
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU