Piotr Błoński
Tekst z 26/06/2008 Ostatnia aktualizacja 26/06/2008 15:26 TU
Związki Rouaulta z Fowistami tłumaczą się przede wszystkim tym, że podobnie jak wielu z nich – np. Henri Matisse i Albert Marquet – był on w paryskiej Szkole Sztuk Pięknych uczniem Gustawa Moreau. Zachowywał też z nimi kontakt, a jego przyjaźń z Henri Matissem, która przetrwała do śmierci tego ostatniego w 1954 roku, celebrowano wielką wspólną wystawą ich dzieł w Grand Palais niecałe dwa lata temu. Odniosłem przy tej okazji wrażenie, że na tle dramatu i bezgranicznego smutku jaki płynie z każdej z kompozycji Rouaulta, obrazy Matisse’a wydają się zbyt pogodne, zbyt lekkie.
Gdy Rouault, obsypany honorami, zmarł w 1958 roku, uważany był za jednego z największych francuskich malarzy. Nikt tej opinii nie zakwestionował, w następnych dziesięcioleciach wszakże Rouault został jakby odsunięty na ubocze głównych zainteresowań publiki i krytyki. W pewnej mierze przypisać to można duchowym fundamentom jego sztuki: Rouault był człowiekiem głęboko wierzącym i pragnącym swe religijne uczucia wyrażać w twórczości. Wpłynęły na to przyjaźnie z pisarzami Huysmansem i Leonem Bloy, a szczególnie z Jacques'em Maritainem i jego żoną Raissą. Stronił jednak od sztuki sakralnej, czy sztuki religijnej rozumianej jako ilustracja. Raczej traktował własną twórczość jak wyznanie, spowiedź czy żarliwą modlitwę. Zarówno twórczość jak i wiara osadzone są w postrzeganej przez malarza ludzkiej i malarskiej rzeczywistości i dlatego np. w Miserere z planszą Ukrzyżowanego Chrystusa sąsiadować może równie dobrze alegoria nadziei jak twarz smutnego klauna, z macierzyństwem przemoc, a przytuleni zakochani mają te same prawo bytu co wariat, oszust i ladacznica. Dla Rouaulta bezgraniczna samotność ludzkości jest odbiciem samotności Chrystusa na Krzyżu: albo, według innej interpretacji, do stóp Krzyża zmierzają jego malarskie stwory, ofiary na równi z katami.
Georges Rouault, Pejzaż z barką na wodzie, 1906
Musée d’art moderne Lille Métropole,Villeneuve d’Ascq.
W okresie objętym omawianą wystawą, Rouault poszukuje jeszcze własnej drogi jako malarz: w porównaniu z kolegami z pracowni Gustawa Moreau jego rysunek jest bardziej energiczny i nerwowy, przejawia skłonność do głębokiego błękitu z czernią, do płomiennych czerwieni obramionych w czerń niczym witraże, nawiązuje do rycin japońskich jak w Pejzażu z barką z Muzeum w Lille, wykorzystanym w afiszu wystawy. A tematem jego obrazów jest już wtedy, tak jak i później, człowiek upadły lub upokorzony: wobec swych modeli Rouault odczuwa głęboką litość, podkreślając ich szpetotę, rozkład, upośledzenie. „Sztuka o której marzę – mówił Rouault – będzie wyrazem głębszym, pełniejszym i bardziej poruszającym tego, co odczuwa człowiek wobec siebie samego i całej ludzkości”.
Kontrastem dla tych modeli – cyrkowców, prostytutek, nędzarzy – są pejzaże, w których podobnie rozpracowywane plamy barw dają efekt pełni i bogactwa. Układ wystawy odpowiada tematom: akty, cyrk, pejzaże. Wybór tych obrazów jest bardzo przemyślany – większość pochodzi z paryskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które posiada największy zbiór dzieł Rouaulta, a do tego kilka obrazów sprowadzono z Muzeum Lille Métropole w Villeneuve d’Ascq.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU