Agnieszka Kumor
Tekst z 06/08/2008 Ostatnia aktualizacja 08/08/2008 16:27 TU
Dialog tańca z muzyką
Wielka dama tańca nowoczesnego, Trisha Brown, pokazała w Paryżu kilka swoich prac. W Ogrodach Tuileries przygodni przechodnie mogli podziwiać wczesne prace amerykańskiej choreograf z lat 70. w kilkunastominutowych układach.
Natomiast na dziedzińcu Palais Royal pokazany został „pełnometrażowy” spektakl poświęcony pamięci Roberta Rauschenberga, scenografa i plastyka, wieloletniego współpracownika Trishy Brown. Rauschenberg, jeden z przedstawicieli ekspresjonizmu abstrakcyjnego i prekursorów pop artu, zmarł w maju 2008 roku. Spektakl Trishy Brown to składanka kilku choreografii, ukazujących wzajemny dialog tańca i muzyki. W Foray Forêt, z roku 1990, tancerze rozpoczynają układ zanim zabrzmi muzyka. Po kilkunastu minutach działań w zupełnej ciszy, z głębi ogrodu Palais Royal daje się słyszeć orkiestra dęta. Muzyka „okrąża” trybunę, na której siedzą widzowie, jest echem dla działań tancerzy, po czym „odpływa” w dal, pozostawiając nas w zauroczeniu.
Ruch pędzla na płótnie
Kolejny projekt, Present Tense, zrealizowany został w roku 2003, na zamówienie Międzynarodowego Festiwalu Tańca w Cannes. Ubrani w kostiumy w ostrych kolorach tancerze wykonują układ do sonat i interludiów na fortepian Joha Cage’a. Ich ruchy przypominają pociągnięcia pędzla na płótnie, nerwowe, krótkie, to znów leniwe, powolne. Tu żółta plama, tam czerwona. I wreszcie Canto/Pianto, z 1998, do fragmentów Orfeusza Monteverdiego. Kobieta niesiona przez mężczyzn wydaje się być w stanie nieważkości, ciało tancerza „płacze” z emocji po utraconej ukochanej. Bardziej sugeruje nam się „ciemności” Tartaru niż je przedstawia. Delikatna, poruszająca muzyka sfer prowadzi dialog z chłodną ekspresją choreografii Trishy Brown. Jej spektakl jest jak malarska abstrakcja, odwołuje się do naszego poczucia estetyki, odwraca wartości i wymiary, napawa bezprzedmiotową radością.
Trzeba pojechać do samego Brooklynu, by ich posłuchać. Tym razem to oni opuścili Nowy Jork i zawitali do francuskiej stolicy. Antibalas Afrobeat Orchestra inspirują się stylem muzycznym wymyślonym w latach 70. przez nigeryjskiego saksofonistę Felę Anikulapo Kutiego. Zmarły w roku 1997 Kuti ze stworzoną przez siebie sekcją rytmiczną i grupą chórzystek grał afrobeat, mieszankę gospel, improwizacji jazzowych, podwórkowej orkiestry dętej i afrykańskich bębnów, pulsującego rocka, soul i funk.
Śladem swego mistrza, który trudnił się działalnością opozycyjną i był prześladowany przez reżym w Lagos, Antibalas wyrażają swą muzyką ostry sprzeciw wobec rządów Busha. Ich trzeci album wydany w roku 2004 nosił tytuł „Czym jest ta Ameryka?” Ich ostatni album Security wydało wydawnictwo ANTI-records. Antibalas Afrobeat Orchestra, których styl flirtuje z melodyjnymi rytmami latynoskimi, wystąpili w Ogrodzie Luksemburskim; ich koncerty przewidziano również w dziewiętnastce, jedenastce, osiemnastce i dwudziestce. Cały Paryż dał się ponieść nerwowemu afrobeatowi: stary czy młody, bogaty czy biedny - każdy odszedł z cząstką energii, jaką emanują ci niezwykle interesujący artyści.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU