Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

W prasie porannej

Czeczenia 1999 - Gruzja 2008

Piotr Kamiński

Tekst z 18/08/2008 Ostatnia aktualizacja 18/08/2008 12:04 TU

Trzy tematy na dzisiejszych czołówkach: rekord wszechczasów Michaela Phelpsa, groźba recesji we Francji i w Unii Europejskiej oraz, naturalnie, sytuacja w Gruzji. Z oczywistych względów skupimy się na tym ostatnim. Zdaniem Libération, Moskwa prowadzi wojnę nerwów, na stronicy dyskusyjnej, Alain Minc powraca zaś do analogii Osetia-Kosowo. Le Figaro daje na czołówce stanowczą wypowiedź Nicolasa Sarkozy’ego, który grozi, że jeżeli porozumienie o wstrzymaniu ognia nie będzie przestrzegane, jako urzędujący prezydent Unii Europejskiej zwoła nadzwyczajne posiedzenie europejskiej Rady Ministrów. Na trzeciej stronie, komentarz Pawła Felgenhauera, moskiewskiego eksperta, z którym rozmawia Laure Mandeville. Na pierwszej stronie La Croix – komentarz redakcyjny, a wewnątrz jeszcze dwie i pół strony materiału.

Zacznijmy może od komentarza Alaina Minca, który celuje w swoich kolegów, Glucksmanna i Lévy’ego, odrzucając wszystkie ich argumenty, których przyjęcie – jego zdaniem – doprowadziłoby do rozpadu Unii europejskiej, a sugestie ma zastanawiające w ustach liberalnego demokraty. Przede wszystkim zaleca Saakaszwilemu, by szukał natchnienia we wzorze… fińskim z czasów Zimnej Wojny, to jest dokonał finlandyzacji Gruzji. Po drugie przypomina, że Gruzja była dłużej rosyjska, niż Floryda jest amerykańska. Po trzecie wysuwa przykład Kosowa i jego niepodległości, co – to stały refren w ustach francuskich komentatorów – dowodzi, że Południowa Osetia i Abchazja też mają do tego prawo. Po czwarte odrzuca sens wprowadzenia Gruzji do NATO. Ponadto przypomina, że Rosja nigdy nie była demokracją, a zawsze imperium i że trzeba się z tym pogodzić. Nie będziemy tego komentować, bo nie starczyłoby miejsca na inne teksty, ale warto wiedzieć, jak wyglądają poglądy części francuskich „elit”.

Moskiewska wysłanniczka Libération, Lorraine Millot, podkreśla, że ociągając się z ewakuacją, Moskwa pozwala sobie na podwójną prowokację, wobec Stanów Zjednoczonych, które okazały się bardzo kiepskim sojusznikiem i wobec Europejczyków, którzy zgodzili się zapomnieć o „integralności terytorialnej” Gruzji w zamian za bardzo niepewny rezultat. Moskwa już się delektuje podziałami, jakie ów plan pokojowy Sarkozy’ego wywołać może w łonie Unii, szczególnie na tle odsunięcia od niego Niemiec, lepiej niż Francja znających Rosję. „Stosunki Sarkozy’ego z Merkel są zbyt trudne, by mogło dojść do wspólnego działania”, powiada cytowany przez dziennik francuski dyplomata. Nic dziwnego, że żelazna Angela wystrzeliła w Gruzji dwa najmocniejsze pociski pod adresem Kremla: Gruzja wejdzie do NATO, a całość jej terytorium jest kwestią nie do negocjacji. Pani kanclerz nie tylko ocuciła europejskie zasady, ale przy okazji zdezawuowała wypracowany przez Sarkozy’ego kompromis, czytamy w Libération.

Poczytajmy jednak, co mówi Le Figaro Paweł Felgenhauer. Laure Mandeville przypomina, że już w lipcu zapowiedział on w swoim artykule wejście Rosji do Abchazji i Południowej Osetii. Opierał się na prostej obserwacji ruchów wojsk rosyjskich w tym regionie, na deklaracjach przywódców rosyjskich oraz na nieustannych prowokacjach Osetyńców i Abchazów względem Gruzji. Felngenhauer przypomina, że już 30 maja zmobilizowane zostały rosyjskie koleje, transportujące czołgi.

„Saakaszwili nie mógł nie zareagować”, mówi rosyjski komentator. Nie miał wyboru. Rosjanie weszliby wcześniej czy później, dokładnie jak w sierpniu 1999 roku do Czeczenii. Wówczas przygotowania do wojny trwały od kwietnia. Saakaszwili świetnie o tym wiedział, miał więc nadzieję, że szybki atak na Cchinwali i blokada tunelu w Roki utrudni marsz sił rosyjskich zgrupowanych na granicy. Gruzini nie zdążyli jednak dotrzeć do tunelu, a Rosjanie ruszyli jeszcze przed wejściem Gruzinów do miasta. Co więcej, podkreśla Felgenhauer, wbrew temu, co mówiono, Gruzini bronili się zaskakująco dobrze, wycofali na rozkaz Saakaszwilego i ocalili większość ludzi i sprzętu.

Cel rosyjskiej inwazji nie został osiągnięty, podkreśla w Le Figaro Paweł Felgenhauer. Kreml chciał unicestwić armię gruzińską i rząd w Tbilisi, Putin nienawidzi bowiem Saakaszwilego równie, jak Chodorkowskiego. Wg prac ekspertów, Moskwa chciała tam zaprowadzić swoistą "federację" pod własnym, wojskowym protektoratem, przy bardzo ograniczonej władzy lokalnej. Felgenhauer nie wyklucza ataku na Tbilisi, gdyż jak przyznał bliski Kremlowi Gleb Pawłowski, trwa tam przepychanka między tymi, którzy chcą „dokończyć robotę” i biurokratami-miliarderami, którym na tym wcale nie zależy. Giełda się wali, tracą majątek, konflikt z Zachodem nie leży w ich interesie, Zachód ma więc mocne środki nacisku, np. w postaci sankcji finansowych. Jeżeli jednak ograniczy się do pustej retoryki, Rosja „pójdzie na całość”.

Cała elita jest zgodna co do tego, że należy obalić Saakaszwilego i zlikwidować niepodległą Gruzję, nie wszyscy jednak chcą za to zapłacić z własnej kieszeni. Pociski już są na miejscu. Wszystko zależy od stanowczości Zachodu. Rosja ją teraz testuje. Posunie się na tyle, na ile pozwoli jej Zachód – mówi Pawel Felgenhauer w Le Figaro. Miejmy nadzieję, że tekst ten przeczytał chociaż Alain Minc.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU