Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Nowy sezon, design i „vintage”

Krzesełka lorda Blottom

Piotr Błoński

Tekst z 04/09/2008 Ostatnia aktualizacja 09/09/2008 15:12 TU

Patrick Jouin, krzesło « Facto »(Photo : Thomas Duval)

Patrick Jouin, krzesło « Facto »
(Photo : Thomas Duval)

Nowy sezon wystaw artystycznych jeszcze się w Paryżu nie rozpoczął, dogorywają jeszcze wystawy sezonu poprzedniego, który nie należał do najlepszych: zapamięta się na dłużej, bodaj jedną tylko wystawę monograficzną Gustawa Courbeta w Grand Palais, bo wielka machina tematyczna w Centrum Pompidou, pod tytułem Ślady sacrum, nie spełniła oczekiwań. Sezon 2008-2009 będzie chyba ciekawszy: Grand Palais przygotowuje wystawę tematyczną Picasso i dawni mistrzowie oraz monograficzną Emila Nolde; Luwr zapowiada Andrea Mantegnę; centrum Pompidou odda hołd francuskiemu drapaczowi obrazów Jacques’owi Villeglé – co jest kolejnym dowodem na powrót do łask francuskiej sztuki trzeciej ćwierci XX wieku; w Muzeum Luksemburskim oglądać będziemy skarby portugalskiego kolekcjonera Berardo – Od Miró po Warhola – a w Pinakotece wystawę pt. Jackson Pollock i szamanizm. Wreszcie w muzeum Cluny zanurzymy się w głębokie średniowiecze na wystawie o Celtach i Skandynawach od VII do XII wieku. Lista jest oczywiście niepełna, a wszystko to ruszy z miejsca pod koniec września. W szczelinę między sezonami wbija się za to design i to z rozmachem, który zasługuje na uwagę.

W epoce, w której z jednej strony twórczość artystyczna ogranicza się przeważnie do pomysłu, gestu, znaku rozpoznawczego, a przy tym wchodzi w interferencje z reklamą, a z drugiej strony ceny dzieł niektórych żyjących twórców osiągają niedorzeczne poziomy – dziesiątki milionów euro, a rekordowo – 40 milionów, obserwujemy niezwykły rozkwit twórczości architektów i designerów, częstokroć w jednej osobie; choćby w wypadku takich postaci jak Jean Nouvel czy Zaha Hadid, która jest specjalnie celebrowana na rozpoczynającym się właśnie paryskim salonie Maison – objet (Dom – przedmiot). Rozkwit ten można przypisać dwóm czynnikom. Jednym jest podskórna tęsknota za dziełami, które dążą do takiego czy innego piękna, mają jakąś funkcję, a w dodatku operują konkretem. W tym design jest bliski architekturze. Drugi czynnik – to ten, który spowodował wspomniane szaleństwo cen, czyli klientela. W dziesiątki tysięcy liczy się dziś w świecie ludzi tak zamożnych, że nie liczą się w ogóle z kosztami. W najnowszej kolekcji dwunastu propozycji sir Terence Conrana (niegdyś twórcy sieci Habitat, a dziś bardziej ekskluzywnej sieci sklepów The Conran Shop), zamówionych u tyluż designerów, biureczko z jesionowego drewna, o dosyć prostych, acz wysmakowanych kształtach, osiąga cenę prawie 50 tys. euro (Glissade, design Wales and Wales). W porównaniu z milionami za obrazy, to prawie jałmużna.

Sukces designu wynika nie tylko z tęsknoty za pięknem, ale, podobnie jak powodzenie dzieł sztuki dawnej, z potrzeby posiadania unikatów. Tyle, że dla zaspokojenia tej potrzeby równie skuteczny okazał się fenomen vintage – mody na wszelkie użytkowe przedmioty sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, markowe lub charakterystyczne dla epoki. Za narodziny zjawiska uważa się występ Julii Roberts na ceremonii wręczenia Oskarów w 2001 roku, na którym była ona odziana w suknię Valentino z roku 1992. Pomysł znalazł niezwłocznie naśladowniczki w gronie innych gwiazd i gwiazdeczek i niebawem stał się powszechnym szaleństwem. Najpierw dotyczył stroju, ale prędziutko rozpowszechnił się na wszelkie sygnowane przedmioty użytkowe, a w skromniejszych naśladownictwach, mogące uchodzić za dzieło autorskie. Na ile decydujący był pomysł Julii Roberts – nie dowiemy się pewnie nigdy, tak jak nie dowiemy się, kto wylansował krzesełka lorda Blottom w Operetce Gombrowicza. Nie odpowie na to modnisia, kupująca za 150 euro zardzewiały durszlak w stylu lat czterdziestych.

Innym źródłem fenomenu vintage jest działalność kalifornijskiej pary Petera i Debory Keresztury w latach 90. Dostrzegli oni potencjał wartości charakterystycznych dla przedmiotów wyprodukowanych stosunkowo niedawno i jęli promować ich zakup, jako inwestycję. Powstał nawet termin „modernariat” w opozycji do „antykwariatu”…

Na tym tle doszło do istnej eksplozji mody na lata 50., a w tym roku – na przełom lat 60. i 70. Paryski salon „Vintage” – bo oczywiście takowy powstał, obrał za tegoroczne hasło właśnie Lata pomarańczowe, oranż i ciepły brąz panoszyły się bowiem wtedy wszędzie, w stroju, tkaninach i meblach, sprzęcie użytkowym i małej architekturze. A najwybitniejszy francuski designer tych lat, Pierre Paulin, nie może się na starość opędzić od wielbicieli.

Pierre Paulin, Salon w Pałacu Elizejskim, 1971(Photo : Olivier Amsellem/ Collection Mobilier national)

Pierre Paulin, Salon w Pałacu Elizejskim, 1971
(Photo : Olivier Amsellem/ Collection Mobilier national)

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU