Stefan Rieger
Tekst z 15/10/2008 Ostatnia aktualizacja 15/10/2008 15:09 TU
Nie ma zapewne zwinniejszego i bardziej giętkiego smyka, pośród licznych czeladników francuskiej szkoły wiolonczeli, jak Jean-Guihen Queyras. Niewielu też dorówna mu wszechstronnością, gdyż od lat żegluje z wdziękiem między Scyllą baroku a Charybdą współczesności, nie pomijając tego, co pomiędzy.
Niewiele też we Francji równie wyrazistych, co zarazem elastycznych i miłych dla ucha fenomenów pianistycznych, jak Alexandre Tharaud, potrafiący nadać tyleż muzykalnej wiarygodności, co i osobistego wdzięku dziełom z pozoru oddalonym o lata świetlne, lecz ilustrującym w istocie wciąż to samo: wysiłek geniusza, przetwarzającego dostępną mu materię oraz ciągłość inspiracji – od Couperina, Rameau i Bacha, poprzez szczególnie bliskiego mu Chopina, po Debussy'ego i Poulenca.
Spotkanie Queyrasa i Tharaud w owym repertuarze granicznym, gdzie kanony tradycji podmywane są przez falę szczodrobliwego jeszcze "modernizmu" (zanim przeleciał w fazę kalkulacji), musiało zatem stworzyć nową jakość.
Ich giętkość i wrażliwość, w sonatach wiolonczelowych Debussy'ego i Poulenca, wzbogaconych o garść drobiazgów na płycie, wydanej przez Harmonia Mundi, czynią zaiste cuda. Posłuchajmy Prologu z sonaty Debussy'ego, grają Queyras i Tharaud.
CD Debussy – Sonata na wiolonczelę i fortepian, Prologue – Queyras/Tharaud HMC90501214/10/2008
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU