Agnieszka Kumor
Tekst z 26/11/2008 Ostatnia aktualizacja 29/11/2008 17:39 TU
W Théâtre de la Ville gości niecodzienny spektakl tańca In-I, w wykonaniu aktorki filmowej Juliette Binoche i choreografa Akrama Khana, zaś w małej sali Odeonu trwają lektury sztuk autorów współczesnych, zorganizowane w ramach Europejskiego Sezonu Kulturalnego. W ub. sobotę, 22 listopada, miałam przyjemność posłuchać tam Nocy, Andrzeja Stasiuka, w genialnym przekładzie na francuski Zofii Bobowicz.
In-I czyli historia o miłości
Juliette Binoche, jak sama przyznaje, nie ma przygotowania tanecznego. Akram Khan nigdy nie powtórzył doświadczenia sprzed lat, kiedy to w roku 1987, jako młody człowiek, zagrał w legendarnej Mahabharacie Petera Brooka. Jednak inteligencja podpowiadała im, że spotkanie tych dwóch doświadczeń scenicznych może zaowocować nową jakością. Tak jest w istocie. „Miałam może czternaście lat, poszłam do kina. Tam spotkałam mężczyznę mojego życia. Spodobał mi się od razu, postanowiłam go zdobyć”, słyszymy z off-u głos aktorki. Po tym krótkim wstępie następuje taneczna gonitwa, w której dziewczyna (a może już kobieta?) próbuje wedrzeć się w intymność mężczyzny. Rości sobie do niej prawo, bo kocha. Mężczyzna w końcu ulega, rozpoczyna się miłosny balet.
In-I to opowieść o miłości. O miłosnym zauroczeniu, o pierwszych nieśmiałych gestach, o wymyślaniu wspólnego języka, o skoku w nieznane. Ale również o rutynie życia codziennego, małych nieuwagach urastających do dramatów, o wzajemnym znużeniu. Łatwiej o nim opowiadać z humorem. Binoche i Khan markują przed nami niemal wodewilową scenkę poranną, ogrywają nieistniejące przedmioty i rekwizyty. Słowa są niepotrzebne, to prawdziwe męsko-damskie „idiomy” każdego chyba związku. Relacja bohaterów wkracza w nowy rozdział, taniec zadecyduje, kto szybciej dorośnie, kto zostanie w tyle. Będą jeszcze dwa dramatyczne monologi, w których bohaterowie odkryją się nieco nami i przed sobą nawzajem. Zadadzą sobie też niejedną ranę. Ale i, na co wszyscy czekamy, nauczą się kochać.„Większość działań pochodzi od Juliette, wyznaje Akram Khan w programie spektaklu. Jej gesty są pełne ekspresji i uczucia. Chciałem oddalić się od mojego ciała, poznać jej sposób reagowania. W pewnym stopniu – tak właśnie pracuję na co dzień”. Khan - brytyjski tancerz i choreograf, pochodzący z Bangladeszu, łączący w swej pracy scenicznej tradycję indyjskiego tańca kathak i doświadczenie tańca współczesnego oraz Binoche - aktorka filmowa, jedna z największych swojej generacji, delikatna i silna zarazem, znakomita tak w komedii romantycznej, jak i w poruszającej tragedii, niezwykła w rolach współczesnych kobiet spragnionych wolności. Z ich teatralnego spotkania emanuje radosna energia, która bardziej nas uwodzi niż nieco banalna, wysnuta przez nich opowieść...
Skok w Noc, czyli rzecz o narodowych przesądach
Niemcy są bogaci i wymusztrowani, Polacy są biedni i kradną niemieckie samochody. Tak mniej więcej większość Polaków i Niemców widzi tę drugą stronę. Trzy lata temu Teatr w Düsseldorfie (Düsseldorfen Schauspielhaus) pod dyrekcją Anny Badory postanowił przyjrzeć się wzajemnym stereotypom i uprzedzeniom i zamówił u Andrzeja Stasiuka tekst dramatyczny. Do współpracy zaproszono Jurija Andruchowycza z Ukrainy i Jachyma Topola z Czech.Tekstem zainteresował się we Francji Laurent Muhleisen, który z ramienia Maison Antoine Vitez (Międzynarodowego Centrum Tłumaczeń w Montpellier) i we współpracy z Europejskim Sezonem Kulturalnym, przygotował selekcję tłumaczeń 27 sztuk współczesnych autorów z krajów Unii Europejskiej. Wszystkie teksty zostały wydane staraniem oficyny wydawniczej Les Editions Théâtrales. Lektury zaczęły się na tegorocznym festiwalu w Awinionie i kontynuowane są w małej sali Odeonu.
Stasiuk nie jest autorem dramatycznym i dlatego napisał teatralną perłę kałakucką. Jego Noc nosi podtytuł: „słowiańsko-germańska tragifarsa medyczna”. To pełna ciętego humoru, poetycka i dojmująca opowieść o Polaku-złodzieju, który okradając pewnego niemieckiego jubilera zostaje przez niego śmiertelnie postrzelony w plecy. Pech chce, że temu samemu jubilerowi zostaje przeszczepione serce jego przypadkowej ofiary. Tylko, że serca Polaka Niemiec ani myśli przyjąć!
„Pisząc o relacjach Wschodu z Zachodem, wywlekasz na światło dzienne wszystko, czego się wstydzimy, o czym wolelibyśmy zapomnieć”, mówi Stasiuk w jednym z wywiadów. Jego tekst składa się ze strzępów dialogów, krótkich scenek i partii chóralnych, rozpisanych na głosy, które reżyser dobiera dowolnie, autor daje mu w tej mierze pełną swobodę. Przekład Zofii Bobowicz (pod tytułem: Les Barbares sont arrivés, Nadeszli barbarzyńcy) dokonuje karkołomnej „transplantacji” stereotypów, jakimi posługuje się Stasiuk - zarówno tych narodowych, jak i (chciałoby się rzec) zwykłych, ludzkich: męsko-damskich, religijnych, sięgających ideałów życiowych i podstawowych zasad higieny.Fragment lekury "Nocy" w Petit Odéon
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU