Stefan Rieger
Tekst z 03/01/2009 Ostatnia aktualizacja 05/01/2009 10:31 TU
W 2008 godnych uwagi rocznic muzycznych nie było w nadmiarze, za to w 2009 aż się przelewa: wszystkie kręcą się pośrednio wokół Albionu, a że dotyczą czterech spośród moich ulubieńców, liczę na miłe dla ucha nowości. Przypada bowiem w tym roku dwóchsetlecie śmierci Haydna i urodzin Mendelssohna, notorycznych anglofilów, 250-lecie śmierci Haendla, który na dobre związał się z Brytanią i wreszcie, choć data to niepewna, 350-lecie narodzin „brytyjskiego Orfeusza”, Henry Purcella. Ale tylko udajemy na początku, że już wybiegamy w przyszłość, tak naprawdę bowiem trzeba jeszcze posprzątać po roku 2008.
Papież klawesynuWrócimy do tego z wypiekami i w szczegółach, na razie tylko zasygnalizuję, że do setek artystów, należących od lat do „rodziny René Martina”, dołączy też w tym roku po raz pierwszy senior ruchu barokowej odnowy, zwany niekiedy papieżem klawesynu Gustav Leonhardt, którego 80-lecie powitano minionego roku (już zawracam, jak widzicie) salwą reedycji, a w szczególności jubileuszową cegłą Warnera, złożoną z 21 kompaktów, nierówną lecz nieodzowną, jak sam Leonhardt, którego purytanizm czasem mierzi, lecz zawsze fascynuje.
Nadprodukcja cegieł
Nie wiem dokładnie, co czeka Papę Haydna w roku jego dwóchsetlecia. Jeszcze przed końcem tegoż roku Brilliant Classics zaczaił się za rogiem z wypróbowaną od dawna propozycją: Kup pan cegłę, za bezcen!, oferując na 150 kompaktach całokształt twórczości najpłodniejszego bodaj z kompozytorów.
Nie jestem pewien, czy tym razem damy się skusić, gdyż tylko część nagrań warta jest ewentualnie grzechu: niektóre z mszy i innych dzieł sakralnych pod świetną batutą Friedera Berniusa lub Nicola Matta, pieśni w wykonaniu niezastąpionej Elly Ameling, podobno niezłe są też świeże nagrania kwartetu Buchbergera, ale po doświadczeniach z kwartetem Albana Berga czy Jerozolimskim podszedłbym do tego ostrożnie.
Haydnowskie alternatywy
Godniejsza zaufania, choć pewnie droższa, jest dużo skromniejsza ilościowo antologia, jaką poczyna rzucać na rynek francuska Harmonia Mundi, jedyna bodaj firma niezależna od międzynarodowych koncernów, która niezmiennie świetnie prosperuje, na kryzysie nie straciła centa, gdyż nigdy nie ma długów i która na swoje 50-lecie w 2008 obwołana została Firmą Płytową Roku, co uczciła zresztą kolejną, znakomitą tym razem cegłą z 40 kompaktami, w większości wartymi grzechu.
Na Rok Haydnowski Harmonia Mundi przygotowuje liczne niespodzianki, wznawiając też w nowej oprawie takie perełki, jak Pory Roku Jacobsa, dwie haydnowskie płyty Kwartetu Jerozolimskiego, Tria na instrumentach dawnych w wersji Patricka Cohena, Ericha Höbartha i Christophe’a Coin, koncerty fortepianowe na 220 V pod palcami Andreasa Staiera, by już nie wspomnieć o koncercie wiolonczelowym, z którego Jean-Guihen Queyras, wybrany w 2008 przez Diapason Artystą Roku (za Suity Bacha i Sonaty Debussy’ego i Poulenca), wykrzesał przed paru laty Wolt przynajmniej 2000.To byłoby, ot tak, na wyostrzenie apetytu przed ewentualnym haydnowskim festynem, do czego dorzucić by można w formie przystawki komplet utworów fortepianowych Haydna, nagranych dla firmy Bis z właściwą mu finezją przez czarodzieja fortepiano z epoki, Ronalda Brautigama (krzesającego w międzyczasie, z równym wdziękiem, niesłychane brzmienia z sonat Beethovena). To świetna alternatywa dla równie dobrego kompletu haydnowskiego Christine Schornsheim, pół-klawesynistki, pół-fortepianistki.
Teraz cała wstecz
No dobrze, umówmy się od tej chwili, że 2009 jeszcze się nie zaczął, gdyż pozostaje nam wciąż do upłynnienia multum zaległości z 2008. Zachowamy ciągłość, skupiając się na propozycjach typu Kup pan cegłę, gdyż w minionym roku Emi, największe bodaj w świecie archiwum, aż się prześcignęło w ciskaniu na rynek cegłami, z których zbudować by można katedrę muzycznego kunsztu, a nawet zabrać niejedną na bezludną wyspę.
Najszlachetniejszy kruszec
Jako pierwszą z cegieł zabrałbym bez wahania komplet nagrań studyjnych Marcelle Meyer z lat 1925-1957, na 27 płytach zawierających kwintesencję tego, co najlepsze w „męskiej kobiecości” na fortepianie. Gyorgy Cziffra bardziej jest „męski” w swym wirtuozowskim szaleństwie, ale w jego studyjnym dziedzictwie, złożonych z 40 CD, równie zaskoczy nas poezja sfranzuziałego Węgra, co jego ekwilibrystyczne wyczyny.
Biały Książę
Tych samych niemalże słów – choć to inny dźwięk i inna kategoria wagi – użyć mógłbym pod adresem Dinu Lipattiego, przedwcześnie zgasłego księcia fortepianu, któremu świetny francuski krytyk André Tubeuf zadedykował w tym roku piękną książkę pod tytułem „Czternasty walc”, nawiązując do owego ostatniego walca z chopinowskiego cyklu, którego powalony białaczką, doszczętnie wycieńczony Rumun nie był już w stanie zagrać na swym pożegnalnym recitalu w Besançon, we wrześniu 1950 roku. W siedmiopłytowym albumie Emi zebrało całe niemal dziedzictwo owego poety wstrzemięźliwego klasycyzmu - nie tylko legendarne już nagrania, lecz również takie rarytasy, jak chałupniczy duet na cztery ręce w cyklu Walców Brahmsa, gdzie Lipattiemu towarzyszy jego profesorka, Pierwsza Dama XX-wiecznej muzyki, Nadia Boulanger.
Ładowanie baterii
Po tej retrospektywie pozostaje nam już tylko naładować akumulatory na nowy rok, który muzycznie będzie może ciekawy, choć poza tym zapewne pod psem (bądźmy pesymistami, tylko to nas może uratować...). Mało kto nam je lepiej naładuje, niż Kwartet Artemis, zapewne najlepszy dziś w tej branży, który – po względnie mniej udanej płycie schubertowskiej – wraca do Beethovena, którym już zdążył nas zachwycić. Wraca zresztą w nowym składzie: została rewelacyjna skrzypaczka Natalia Prischepenko i wiolonczelista Eckart Runge, przybyli zaś drugi skrzypek Georg Sigl i altowiolista Friedemann Weigle. Coś ubyło, coś przybyło. Być może, do odwołania, prysnął cud, jakim była kwadratura koła, czyli granie totalnie razem i całkowicie z osobna; być może nowy skład bardziej iskrzy, na dobre i na złe; w każdym razie – finał Kwartetu op. 59 numer 2 nikogo nie pozostawi obojętnym – a jeśli czegoś należy się dziś lękać, poza apokalipsą, nędzą, krachem i globalnym ociepleniem, to właśnie obojętności, czyli globalnego oziębienia. Czego w Nowym Roku nikomu nie życzę, choć większość z nas, z upływem lat, poddaje się Zefirkowi zobojętnienia...Pomnikowe reedycje Emi
CD2 Haydn – I Koncert wiolonczelowy, Finał, fragm. – JG.Queyras/Freiburger Barockorchester HMC901816
CD3 Vieuxtemps – Romance op. 7/3 – D.Ojstrach DG4777479
CD4 Brahms – Walce op.39. fragm. – D.Lipatti/N.Boulanger Emi 2073182
CD5 Beethoven – Kwartet op.59/2, Finał – Q.Artemis Virgin 3802682
30/12/2008
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU