Agnieszka Kumor
Tekst z 07/01/2009 Ostatnia aktualizacja 08/01/2009 18:05 TU
Trzydzieści lat minęło…
Trzydzieści lat temu, w czerwcu 1979 roku, Pina Bausch pokazała po raz pierwszy w Paryżu dwa swoje spektakle: były to Sinobrody zrealizowany na podstawie opery Béli Bartóka w jednym akcie pod tym samym tytułem, którą Bausch połączyła z domieszką humoru rodem z Offenbacha, oraz Siedem grzechów głównych zrealizowany na motywach jednoaktówki Brechta-Weilla. Krytyka paryska daleka była od jednomyślności. Wytykano Pinie Bausch tanią prowokację, odzieranie tańca z piękna i gracji i ubieranie go w szatę mizerii i surowości. Krytyk z Le Monde porównywał rozmiary biustu tancerek niemieckich i gwiazd baletu Opery Paryskiej (Niemki wygrywały ponoć to porównanie), ale żałował, że niemiecka choreograf narzuca ich ciałom tak wielkie męczarnie.
Trzydzieści lat minęło, Pina Bausch jest dziś klasykiem gatunku, który wymyśliła, niektórzy wyrzucają jej wtórność i naiwność przesłania godną debiutantki. Okres, w którym Pina Bausch wadziła się ze światem, mężczyznami i samą sobą był im bardziej w smak niż spolegliwa harmonia sześćdziesięcioośmioletniej artystki. Zważywszy, że Teatr Tańca z Wuppertal przyjechał do Polski, jeśli się nie mylę, tylko dwa razy, w 1978 i 1998 r., polska publiczność z pewnością nie zrozumie zblazowania paryskiej. Warto zauważyć, że Pina Bausch odwiedziła Teatr Polski we Wrocławiu na rok PRZED pokazem w Paryżu! Może więc warto, choćby ze względu na tę premierę sprzed lat, zwiększyć częstotliwość przyjazdów niemieckiej trupy do Polski, by było to nieco częściej niż co dziesięć, dwadzieścia lat...
Podróże życia
Od czasu Palermo. Palermo z 1989 roku, Pina Bausch postanowiła w podróżach zagranicznych czerpać materiał do swoich spektakli. I tak powstały spektakle-kartki z podróży do Los Angeles, Hong-Kongu, Lizbony, Argentyny, Madrytu, Stambułu, Japonii, Korei Południowej i ostatni w kolejności, Bamboo blues, na wyjeździe w Indiach. Opisywać jednak te spektakle jedynie jako turystyczne notatki z podróży to za mało. Artystka konfrontuje obserwacje swoich tancerzy z ich osobowością, przeżyciami z przeszłości, ich dzisiejszą kondycją. W działaniach ich ciał na scenie odbija się czas wywierający swe piętno na jej własnym ciele i emocjach. Sztuka Piny Bausch wciąż budzi kontrowersje, ale dziś z pewnością innej natury niż trzydzieści lat temu. Kondensuje w sobie ludzkie pragnienia, śmiesznostki, zachowania w stosunku do tego, co nieznane, osobliwe, niechciane lub, wręcz przeciwnie, upragnione.
Kamień i woda Czekając na najnowszą premierę zespołu, przypomnijmy Wiesenland. Spektakl powstał w roku 2000, po dwutygodniowym pobycie w Budapeszcie. Scenografią, wyznaczającą jak zawsze ton przedstawienia, jest obrośnięta mchem skała. Spływa po niej woda, która jest elementem przewodnim spektaklu. Rzeczywistość i marzenia mieszkańców naddunajskiej stolicy mieszają się z atmosferą odzyskanej swobody i wolnym rynkiem. Supermarket i mityczna rzeka symbolizują nasze aspiracje do wolności i niezaspokojone pragnienie miłości.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU