Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Teatr

Upiorna zemsta hrabiego Lautréamonta

 Agnieszka Kumor

Tekst z  14/01/2009 Ostatnia aktualizacja 15/01/2009 19:07 TU

"Bóg jako pacjent" na podst. tekstów Lautréamonta, reż. M. Langhofffot. Brigitte Enguerand

"Bóg jako pacjent" na podst. tekstów Lautréamonta, reż. M. Langhoff
fot. Brigitte Enguerand

Matthias Langhoff zdecydował się przełożyć na scenę poetyckie teksty Lautréamonta. Spektakl zatytułowany Bóg jako pacjent zaprezentowany został w Théâtre des Abbesses, drugiej scenie Théâtre de la Ville, usytuowanej na Montmartrze. Niestety próba przeniesienia okazała się niewypałem pomimo bezsprzecznych wysiłków reżysera.

Isidore Dcasse (ps. hr. Lautréamont) 1846-1870

Isidore Dcasse (ps. hr. Lautréamont) 1846-1870

Poeta (nie)znany

Rozpasana wyobraźnia, ekshibicjonizm nie znający granic, okrucieństwo godne Sade’a... tak piszą współcześni o talencie Lautréamonta. Surrealiści wybrali go na swego duchowego mistrza, jego twórczość zainspirowała André Bretona i Maeterlincka. Ale życie nasz bohater miał raczej kiepskie i umarł w całkowitej anonimowości. Isidore Lucien Ducasse, który przyjmie kiedyś pseudonim hrabia Lautréamont¸ urodził się w Montevideo w roku 1846, w rodzinie francuskiego urzędnika konsularnego. Kiedy ukończył zaledwie rok, jego matka zmarła, być może w wyniku samobójczej śmierci. Isidore był zbyt mały, by pamiętać te wydarzenia, ale temat śmierci, samobójstwa, okrucieństwa Stworzyciela i samotności człowieka wypełni całą jego późniejszą twórczość.

W wieku 13 lat, chłopiec przyjechał pobierać nauki do Francji. Uczęszczał do szkół najpierw w Tarbes, potem w Pau, na południu Francji, podróżował między Francją a Urugwajem, wreszcie jako dziewiętnastolatek zdecydował się zamieszkać w Paryżu. Myślał o studiach na Politechnice, wybrał w końcu pisanie. Zmarł 24 listopada 1870 roku, w wieku zaledwie 24 lat (najprawdopodobniej na gruźlicę), w momencie gdy dogorywało II Cesarstwo. Może dlatego jego odejście nie zostało zauważone, podobnie jak dwa zbiory tekstów.

Nędza świata i nędza człowieka

Wizja ludzkości, jaką ujawnia w swoim pierwszym i największym dziele Pieśni Maldorora (1868) nie jest przeznaczona dla młodych niewinnych dziewcząt: nienasycony głód nieskończoności rozdzierający człowieka oskarża Boga o okrucieństwo. Obrazy kastracji, zoofilii, gwałtów na kobietach i nieletnich przeraziły pierwszego wydawcę, który uznawszy pierwszą z Pieśni za zbyt sugestywną, nie skierował jej do sprzedaży. Lautréamont zmarł nie ukończywszy drugiego dzieła - Poezji. W paryskim magazynie ilustrowanym La Revue populaire de Paris ukazała się jedynie jego zapowiedź.

Interpretacja skomplikowanej, wielopoziomowej i – przyznajmy się bez bicia – przeładowanej twórczości Lautréamonta jest trudna. Może nie co pisał, ale kogo swoim pisaniem zapłodnił warte jest uważniejszej refleksji. Niezrażony abstrakcyjną „gadaniną” poety, niemiecko-szwajcarsko-francuski reżyser, Matthias Langhoff postanowił „wziąć byka za rogi”. Popełnił jednak karygodny grzech artystycznego obżarstwa.

"Bóg jako pacjent" na podst. tekstów Lautréamonta, reż. M. Langhofffot. Brigitte Enguerand

"Bóg jako pacjent" na podst. tekstów Lautréamonta, reż. M. Langhoff
fot. Brigitte Enguerand

Przez żołądek reżysera do serca widza

Spektakl rozpoczyna prolog ze zdjęciami kloszardów szukających jedzenia w ulicznych śmietnikach. Potem jest wędrówką paryskimi śladami poety, później przeobraża się w reżyserskie oskarżenie naszej epoki w kalejdoskopowym zappingu obrazami aktualności (to trochę tani chwyt), na koniec wracamy do Lautréamonta w monologu rozbitka na pokładzie statku-widma.

W pięknych teatralnych obrazach (tego nie da się reżyserowi odebrać) płynie ze sceny potok słów, tak, że w końcu rzucamy w kąt próbę dotarcia do ich sensu (skoro programowo go nie ma) i zanurzamy się w budowany przez reżysera koszmar senny. Kto wytrzyma godzinę czterdzieści pięć minut bez przerwy temu chwała! Komu się to nie uda i zacznie gryźć palce z nudów, temu na otarcie łez (ocalałymi palcami) pozostanie pełna samozaparcia gra trójki aktorów (w tym znakomitego André Wilmsa), którzy z poetyckiego nadrealizmu próbują tworzyć wiarygodne postaci ludzkie.

Nic tak nie uwrażliwia widza na tragizm świata, jak kruchość aktora na scenie i pojedyncze, wypowiedziane słowo. Matthias Langhoff dał się tym razem ponieść własnym furiom i zagadał nas (niemal) na śmierć. Pośmiertna zemsta Lautréamonta za niedocenienie za życia...?

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU