Piotr Błoński
Tekst z 29/01/2009 Ostatnia aktualizacja 30/01/2009 10:48 TU
Max Pollak, Sigmund Freud w swym gabinecie przy Bergasse nr 19 w Wiedniu, rycina, 1914 r.
© The Freud Museum
Funkcja tych kolekcji była dla każdego z nich zarazem różna i podobna. Obaj uważali, że dzieła te „mówią”. Rodin, który zbierał głównie fragmenty, szukał w nich form. „Spędzam z nimi dużo czasu, bo one mnie uczą” – pisał. „One wszystkie nie są martwe, lecz ożywione, a ja dodatkowo je ożywiam, łatwo uzupełniam je w wyobraźni: te kamienie są dla mnie prawdziwym ciałem”. Natomiast Freud szukał w dziełach antyku przesłania: „Saxa loquuntur” – mawiał: kamienie mówią, językiem, który trzeba odszyfrować i przełożyć.
Wystawa rozgrywa się w czterech odsłonach. Pierwsza, to wybór dzieł z obu kolekcji, nabywanych na przełomie XIX i XX wieku w Paryżu i Wiedniu. Freud kieruje się ikonografią, pasjonuje go sam proces odkrywania i figura odkrywcy-archeologa, np. Schliemanna. Dla Rodina bohaterem jest antyczny rzeźbiarz, wielbi on np. Fidiasza. Poprzez te alter ego zarówno Freud jak Rodin tworzą sobie osobistą mitologię.
Druga część wystawa dotyczy reinterpretacji dzieł w pracy każdego z obu kolekcjonerów. Obaj żyli na co dzień w otoczeniu swych nabytków: Freuda skłaniało to do medytacji i tworzenia scenariuszy. Antyczny warsztat Freuda znajduje ilustrację na przykładzie tzw. Gradivy, płaskorzeźby, którą w 1907 roku zobaczył w Muzeum Watykańskim. Rok wcześniej przeczytał on powieść Wilhelma Jensena pod tym samym tytułem, której młody bohater zakochuje się w dziewczynie z płaskorzeźby, śni o niej nocami, aż wreszcie odnajduje ją, realną, w osobie przyjaciółki z dzieciństwa. Komentarze Freuda do Gradivy, to bardzo konkretny przykład czerpania przezeń z mitologii dla ilustracji jego teorii.
Auguste Rodin, Akt stojący zw. narodziny Wenus, asamblaż,
ok. 1895-1910, gips i ceramika antyczna
© Paris, Musée Rodin
Także i Rodin żył na co dzień wśród antycznych rzeźb i fragmentów, przemieszanych z jego własnymi szkicami, próbami i fragmentami. Łączy je i przekształca, nie bez ulegania wpływom Metamorfoz Owidiusza. Szczególnie charakterystyczny jest temat antycznej wazy, w której, albo przy której, baraszkują nimfy.
Trzecia partia wystawy ukazuje biblioteczne zbiory obu bohaterów wystawy – Freud, wielki bibliofil, wyznał w rozmowie ze Stefanem Zweigiem, że przeczytał więcej książek z archeologii niż z psychologii; Rodin nie był bibliofilem, ale pieczołowicie zbierał albumy, fotografie i reprodukcje dzieł sztuki, bezustannie też czynił w małych karnecikach notatki i szkice. Ostatnim akcentem jest ewokacja pośredników – osobistości które znały zarówno Freuda jak Rodina i którzy, tak jak Lou Andreas-Salomé dostrzegli u obu „to samo pragnienie wyrażenia żywotności”.
La passion à l'oeuvre, Rodin et Freud collectionneurs
Paryż, Musée Rodin, do 22 lutego 2009
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU