Agnieszka Kumor
Tekst z 05/03/2009 Ostatnia aktualizacja 07/03/2009 18:14 TU
Niemiecko-nigeryjską piosenkarkę, Ayo, gościliśmy przy okazji jej poprzedniego albumu Joyful (Polydor, 2006). Był to w istocie wspaniały debiut, przebój Down on my Knees utrzymywał się przez wiele miesięcy na wszystkich niemal listach przebojów świata, zdobył miano podwójnego platynowego krążka we Francji, platynowego w rodzimych Niemczech i złotego we Włoszech i Grecji. Niezły plon jak na debiutantkę. Owocem roku 2008 jest płyta zatytułowana Gravity At Last, wydana przez wydawnictwo Polydor, które jest filią Universal Music France.
Album Gravity At Last nagrany został w pięć dni, w warunkach koncertu na żywo, na co pozwalało legendarne studio nagraniowe Compass Point na Bahamach, własność Chrisa Blackwella. Wydaje się, że artystka nie lubi się cackać z nagraniami, w takim samym tempie bowiem powstał jej pierwszy album. Ayo pracowała po dawnemu, w systemie analogicznym, otoczona muzykami grającymi na akustycznych i elektrycznych instrumentach, tudzież wiolonczeli, trąbce, saksofonie, perkusji, basie i innych przedmiotach typu „vintage”. Jay Newland, producent Norah Jones i pierwszego albumu Joyful, stanął za sterami.
Po matce Cygance, Ayo odziedziczyła zamiłowanie do podróży, po ojcu Nigeryjczyku, który wyemigrował do Niemiec, zainteresowania muzyczne. W wieku sześciu lat zaczęła naukę gry na skrzypcach, jako piętnastolatka skomponowała pierwszą piosenkę, a gdy miała lat 18 - ojciec, który pracował jako DJ, nagrał jej demo. Kiedy miała 21 lat, nasza bohaterka wyjechała do Londynu. Dziś mieszka w Paryżu.
Jeśli już pierwsza płyta była dojrzała, teksty przemyślane, a muzyka wyszukana, druga jedynie potwierdza pierwsze wrażenia. Praca nad nowym albumem nie przeszkodziła artystce w podjęciu obowiązków przedstawicielki Unicefu na rzecz edukacji dzieci. Jaki jest ten drugi album? Pozornie kruchy, ale w istocie zdecydowany głos, pokryty aksamitnym woalem. Pełen powstrzymywanej emocji, przejmujący, instrumentalny (chciałoby się rzec), jeśli chodzi o muzykę, oparty na poetyckich, przemyślanych, prostych, gorzkich tekstach. „Może byłoby lepiej, gdybym cię opuściła, chcę tego, ale miłość mnie nie puszcza. Widzisz: to co daję, nie jest tym co dostaję, coś jest nie tak i ty o tym wiesz”, pisze w jednej z piosenek.
„Nie miałam powodu zmieniać z dnia na dzień mojego stylu. Muzyka jest dla mnie terapią, a moim znakiem rozpoznawczym – uczciwość”.
Tak trzymać Fräulein Ayo!
CD Ayo Gravity At Last (Polydor 2008)
Track 3 Slow Slow (Run Run), sł./muz.: Ayo
Track 6 Better days, sł./muz.: Ayo
Track 2 Maybe (Ayo Blues), sł./muz.: Ayo
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU