Marek Brzeziński
Tekst z 06/04/2009 Ostatnia aktualizacja 06/04/2009 16:34 TU
Eliminacje do Mistrzostw Świata w piłce nożnej, których finały gościć będzie Republika Południowej Afryki dobiegły do półmetka. Polacy nie mają szczególnych powodów do zadowolenia. Francuzi są słabi, ale ciułają punkty na wagę awansu. Sensacje dzieją się nie tylko na europejskich boiskach, ale także na kontynencie południowoamerykańskim. Piłka nożna w męskim wydaniu, to najpopularniejszy sport na świecie (mimo lokalnych różnic). Tymczasem kobiety też grają w futbol, ale cieszy się on mniejszym wzięciem. Francuskie piłkarki postanowiły to zmienić.
Szanse Polaków na wyjazd do Afryki Południowej są minimalne. Jeśli już – to po wygraniu baraży, o które w tej chwili muszą walczyć. A wszystkiemu winien fatalny występ biało-czerwonych w meczu z Irlandią Północną. Dla Irlandczyków 3:2 to wielki sukces, dla Polaków blamaż, który bardzo im komplikuje sytuację w grupie. Osiem straconych punktów to bardzo dużo, a pogrom piłkarzy San Marino 10:0, to pyrrusowe zwycięstwo. Trudno sobie jednak mydlić oczy i poprawiać humor zwycięstwem zawodowców nad zespołem złożonym z listonoszy i kelnerów. Nie imponuje także wicemistrz świata – Francja, ale Niebiescy jakoś ciułają punkty. Po falstarcie, jakim była porażka 1:3 ze słabiutkimi Austriakami, przyszedł remis 2:2 z jeszcze słabszą Rumunią, która w tych eliminacjach jest cieniem samej siebie. Stąd z pewnym niepokojem czekano na dwumecz z Litwinami. Francuzi wrócili z tej „wycieczki” z tarczą, mając w swoim składzie Francka Ribery’ego. Okrzyknięty nowym Zidanem, Gorcouff, po fantastycznej pierwszej części sezonu, kiedy jego gra rzeczywiście mogła zachwycić, teraz wyraźnie jest zmęczony i gra kiepsko.
Thierry Henry, świetny w Barcelonie, w reprezentacji nie może się odnaleźć, bo Domenech wystawia go na środku ataku.
Tam kiedyś grał w Arsenalu, a potem ekipie Francji, ale od pewnego czasu widać wyraźnie, że najlepszy jest jako lewoskrzydłowy. A na tej pozycji występuje Franck Ribery. Napastnik Bayernu Monachium jest w tej chwili w wyśmienitej formie, to on zdobył zwycięskie gole, w zakończonych skromniutkim 1:0 meczach z Litwinami w Kownie i na Stade de France. No, ale żeby tylko takie mieć kłopoty w eliminacjach, jak to, gdzie wystawić Henry’ego, a gdzie Ribery’ego! Francja zdobyła 6 punktów w dwóch meczach i w tej chwili jest na drugim, zapewniającym udział w barażach, miejscu w grupie, za Serbią mającą dwunastopunktowy dorobek. W obecnej formie Niebiescy nie występują w roli faworytów. Poza Wyspami Owczymi, dla których sukcesem dziejowym jest remis 1:1 z Austrią, w grupie siódmej praktycznie każdy może wygrać z każdym. W czerwcu, po spotkaniu Serbia – Austria, przekonamy się, czy Serbowie mogą spokojnie myśleć o przyszłości. Niebiescy grają dopiero w połowie sierpnia (dziwna pora, biorąc pod uwagę, że wtedy cała Francja jedzie na wakacje), a ich przeciwnikiem będą Wyspy Owcze, a więc jak na przerwę między sezonami wymarzony przeciwnik sparingowy, przed decydującymi pojedynkami.
Niespodzianek nie brakowało, zresztą nie tylko w Europie.
Sensacyjnej klęski doznała Argentyna, jeden z najlepszych zespołów na świecie i bez wątpienia jeden z tych, które grają najładniejszą piłkę, wiążąc znakomitą technikę z szybkością i płynnością zagrywek. Tymczasem w eliminacjach do Mistrzostw Świata Argentyńczycy przegrali aż 1:6 z piłkarskim szaraczkiem, z Boliwią. Reprezentacja tego kraju zajmuje dopiero dziewiąte, przedostatnie miejsce w grupie i tylko Peru jest słabsze od Boliwijczyków. To najwyższa porażka od sześćdziesięciu laty, kiedy to „Albiceleste” przegrali też 1:6 z Czechosłowacją. Dla Maradony, trenera Argentyny, to lodowaty prysznic po euforii, jaka zapanowała w Buenos Aires po zwycięstwie 4:0 nad Wenezuelą. Nie pomogli tak wyśmienici gracze, jak chyba najlepszy w tej chwili na świecie napastnik Messi czy wspierający go w ataku Tevez. Powiada się, że ściany pomagają gospodarzom. W tym przypadku nie tylko ściany i jedenaście tysięcy dolarów, które obiecała telewizja boliwijska swoim piłkarzom za każdą strzeloną bramkę sprawiły, że Argentyna przeżyła potężny nokaut. W La Paz, w stolicy Boliwii, boją się grać najlepsze drużyny świata, z Brazylijczykami włącznie. A powodem jest wysokość.
La Paz położone jest na wysokości 3 577 metrów nad poziomem morza. Tutaj trzeba się wychować, żeby być zdolnym do wykonywania jakiegokolwiek wysiłku.
Niedzielni turyści wspinający się na Mont Blanc (4800 m.n.p.m.) niejednokrotnie cierpią na chorobę wysokogórską, odczuwają nudności, boli ich głowa, nierzadko mają problemy z układem krążenia i oddechowym. Podobne sensacje przeżywają turyści odwiedzający La Paz. A tu trzeba było biegać przez półtorej godziny, nie dać sobie strzelić gola i jeszcze wbić piłkę do bramki przeciwnika. Argentyńczykom ta sztuka się udała po dwudziestu kilku minutach spotkania, ale potem zabrakło im powietrza, zaczęli się dusić i Boliwijczycy bardzo skutecznie punktowali zespół gości. Jednogłośnie okrzyknięto ten wynik wielką niespodzianką, ale zapomniano o tym, że najlepsi biegacze długodystansowi, maratończycy, to Kenijczycy, Etiopczycy, Marokańczycy czy Meksykanie, którzy trenują na znacznych wysokościach, gdzie organizm przyzwyczajony jest do zaciągania sporego długu tlenowego. Także biegacze z nizin szukają formy wysoko w górach. Na lodowcu w Tignes, w Alpach, trenują sportowcy różnych dyscyplin. Do Tignes, nie ze względu na piękno alpejskiego krajobrazu, przed ważnymi imprezami przyjeżdża reprezentacja Francji w piłce nożnej. Nie wiadomo, czy także w tym uroczym otoczeniu ośnieżonych szczytów gór szlifują kondycję francuskie piłkarki.
Futbol w wydaniu kobiecym, podobnie jak damski Tour de France, cieszy się znacznie mniejszą popularnością niż męska piłka nożna.
Dość powiedzieć, że piłkarki z Olympiqu’e Lyon osiągnęły sukces, o jakim od wielu lat marzą ich koledzy z drużyny mistrza Francji – awansowały do półfinału Pucharu Europy kobiet. I co? I nic. Zero reakcji. Francuski przegrały z Niemkami z Duisburga 1:3, a gdyby wygrały weszłyby do finału. Ciekawe, czy wtedy ktoś by coś miauknął na temat kobiecego futbolu. Trzy dziewczyny reprezentujące Francję postanowiły to zmienić i przyciągnąć uwagę kibiców. Stąd pomysł pozowania w stroju niekompletnym do reklamy Francuskiej Federacji Piłki Nożnej. Bardzo przystojna Mulatka, ślicznie zbudowana blondynka i bardzo kształtna brunetka pokazują się topless na fotografii, która ma być dowodem uroków kobiecego futbolu. I rzeczywiście jest to dowód całkowicie przekonywujący. Już widzę oczyma wyobraźni te stadiony nabite do ostatniego miejsca. Na murawie dwadzieścia dwie panie w strojach futbolowych. I nagle czterdzieści tysięcy widzów zrywa się na równe nogi po ostatnim gwizdku sędziego, owacją na stojąco kwitując tradycyjną wymianę koszulek na zakończenie meczu.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU