Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Sport

Królowa jest naga

 Marek Brzeziński

Tekst z  20/04/2009 Ostatnia aktualizacja 21/04/2009 15:39 TU

Królowa jest naga. Królowa sportu to lekkoatletyka, a jest naga, bo nie ma pieniędzy. Nagi był też francuski tyczkarz Romain Mesnil. Też bez pieniędzy, ale również nagi w innym sensie – dosłownym. W takim oto stroju Adama, jedynie z czarną przepaską na łonie biegł ulicami Paryża na oczach zdumionych turystów i mieszkańców. W dłoniach trzymał uniesioną tyczkę, jak do skoku. A chodziło o to, aby w ten sposób zwrócić uwagę na kompletny brak pieniędzy i co za tym idzie i sprzętu.

Afrodyta PraksytelesaDR

Afrodyta Praksytelesa
DR

Ta bolączka dotknęła większość francuskich sportowców uprawiających lekkoatletykę i to nawet mistrzów. Romain Mesnil ma trzydzieści dwa lata. Jest wicemistrzem Europy z Goeteborga, gdzie trzy lata temu skokiem na wysokość 5.81 wywalczył srebrny medal. Rok później skokiem o pięć centymetrów wyższym znów zdobył srebro, ale tym razem na mistrzostwach świata w Osace. Igrzyska Olimpijskie w Pekinie w 2008 zupełnie nie wyszły francuskiemu skoczkowi, bo start zakończył na eliminacjach, których nie przeszedł. Od początku roku jego sytuacja, podobnie jak innych lekkoatletów jest pod względem finansowym dramatyczna. Jego dotychczasowy sponsor, firma „Nike” wycofała się. Reguły gry w sporcie zawodowym są bezwzględne. Dyrektorka „Nike-France” Sophie Kamoun nie owija spraw w bawełnę i wali całą prawdę prosto w oczy. Po każdych Igrzyskach sponsorzy zaopatrujący sportowców w sprzęt dokonują bilansu oceniając swojego podopiecznego, kierując się przy tym różnymi kryteriami – jego osobowością, potencjalnym oddziaływaniem na publiczność, czyli na ewentualnych klientów, popularnością danej dyscypliny sportowej, możliwościami i szansami zrobienia dalszych postępów, no i oczywiście samymi wynikami.

Fatalny występ na Igrzyskach okazał się czymś więcej niż tylko porażką sportową. Współczesny wyczyn jest nierozerwalnie związany z bardzo dużymi pieniędzmi.

To wynika z jednej strony z technologii, która proponuje najnowsze rozwiązania techniczne ułatwiające człowiekowi bicie wyśrubowanych rekordów, przeskakiwanie progów własnych możliwości, co nie zawsze wychodzi sportowcom na dobre. Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że przez sport wyczynowy droga wiedzie do kalectwa. Dowodem jest kilkanaście operacji kolan Janicy Kostelicz, wspaniałej chorwackiej narciarki, którą kontuzje zmusiły do wycofania się z uprawiania czynnego sportu. Narty najnowszej generacji pozwalają wprawdzie znacznie szybciej zjeżdżać, ale stanowią także obciążenie dla kolan, których te często nie są w stanie wytrzymać. A trzeba przypomnieć, że narciarze alpejczycy trenują niemal na okrągło, bo gdy w Europie jest lato, to można jeździć albo na alpejskich lodowcach albo na antypodach, w Australii czy w Chile.

Drugim czynnikiem sprawiającym, że sport wyczynowy to duże pieniądze, jest konieczność całkowitego poświęcenia się i podporządkowania swojego życia treningom i startom. To jest zawód. Oczywiście sport jest bardzo nośnym środkiem reklamowym, bo jest to zajęcie niezwykle popularne. Naiwnością byłoby sądzić, że niedzielny narciarz może sobie kupić takie narty, na jakich ścigają się Bode Miller, Svindal czy Lindsay Vonn. Owszem może kupić sobie sportowe Atomiki czy Rossigniole albo Nordici, ale to tylko firma.

Sam sprzęt poważnie się różni od nart konstruowanych specjalnie na potrzeby sportowca – wyczynowca z najwyżej półki.

Jednak jest to znakomita reklama dla firm, toteż narciarz po przejechaniu linii mety ledwie zipie, ale nogę z nartą podnosi tak wysoko, aby oko kamery telewizyjnej mogło czytelnie przekazać widzom istotną informację – mistrz jeździ na takim a takim sprzęcie. I tutaj dochodzimy do skali popularności, na której na różnych półkach plasują się różne dyscypliny sportowe – chodzi o masowość uprawiania danego sportu, jego dostępność, a także koszty. Narciarstwo alpejskie jest bardzo popularnym sportem, ale i drogim. Tydzień w Alpach kosztuje tyle co miesiąc latem nad morzem.

Na czele popularności rzecz jasna plasuje się piłka nożna, toteż gwiazdy murawy zarabiają krocie. W Europie, tylko chyba na Litwie, większym wzięciem od piłki cieszy się koszykówka. W Stanach Zjednoczonych piłki nożnej nie ma co reklamować, bo tam królują futbol amerykański, baseball, koszykówka, hokej na lodzie i golf. W Arabii Saudyjskiej piłka nożna, ale na drugim miejscu wyścigi wielbłądów, na Grenlandii piłka nożna, ale dalej piłka ręczna, bo wielbłądów nie mają, a na fokach ścigać się jest trudno. Zatem spece od marketingu z uwagą badają do jakiego stopnia sportowiec i uprawiana przez niego dyscyplina pasują do danego rynku. „Nike” najpierw zmniejszył Mesnilowi do minimum ofertę, a potem w ogóle się z niej wycofał stwierdzając, że francuski tyczkarz jest już u kresu kariery, więc nie ma co w niego inwestować.

Pani Kamoun powiedziała wprost –„wartość rynkowa Mesnila jest teraz dużo poniżej jego wartości sprzed czterech lat”.

Sophie Kamoun dodaje, że lekkoatletyka w tej chwili zdecydowanie przeżywa ciężkie chwile, do czego walnie przyczynia się także kryzys zmuszający do niezbędnych cięć – trzeba twardo stąpać po ziemi i odpowiedzieć sobie na pytanie ile osób przychodzi na stadion piłkarski na mecz, a ile na zawody lekkoatletyczne, chyba, że jest to Golden League. O ile „Adidas” wciąż jest oficjalnym sponsorem Francuskiej Federacji Lekkoatletycznej i nie żałuje pieniędzy, o tyle „Nike” tnie koszty bezlitośnie i koncentruje się na tym, co daje najwięcej – na piłce nożnej.

Bieganie nago po Paryżu nie było dla Romaina Mesnila przyjmowaniem pozy cierpiącej ofiary – chodziło raczej o nową formę marketingu. Mesnil to jednoosobowa spółka, która straciła sponsora, więc stara się wymyślić sposób na to, aby przyciągnąć pieniądze z innych źródeł. Najpierw zaproponował w internecie aukcję – kto chce, żeby jego podobizna znalazła się na koszulce sportowca w czasie mityngów lekkoatletycznych, ten musi za to zapłacić. Potrzeba jest 60 tysięcy euro rocznie – na aukcji Mesnil zarobił tysiąc.

Mesnil, tata dwóch małych chłopców, nie miał żadnych hamulców przed bieganiem nago po Paryżu.

Gotowi do Biegu ! Start !Fot. Decanation

Gotowi do Biegu ! Start !
Fot. Decanation


Wahał się jednak z umieszczeniem filmu z tego happeningu na stronie internetowej. W końcu poszedł na to, bo o jego bieganiu na goło stało się głośno. „Chodzi o to” – powiedział – „żebym na najbliższych zawodach nie musiał występować w takim stroju”. Mesnil chce pokonać dla niego zaczarowaną granicę 6 metrów i dlatego zdecydował się na bieganie z tyczką w dłoniach – od Montmartre’u po Luwr i Dzielnicę Łacińską. Pewnie tylko Chińczycy zacierają ręce, bo to przecież Mesnil wpadł na pomysł, aby w Pekinie sportowcy na przedramieniu mieli zielone wstążeczki – symbol ich przywiązania do ideałów przestrzegania praw człowieka. Pomysłu nie dało się zrealizować, bo przestraszone władze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, natychmiast zagroziły mu przykrymi konsekwencjami. Nago po Paryżu biegać może.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU