Marek Brzeziński
Tekst z 23/04/2009 Ostatnia aktualizacja 29/04/2009 15:01 TU
Rzadko zaglądam na rue Saint-Honoré. To bardzo eleganckie, by nie rzec jedno z najbardziej eleganckich miejsc w Paryżu, jeśli chodzi o sklepy. Atmosfera tu mocno snobistyczna, a ceny ze stratosfery. Jednak różne sprawy zaprowadziły mnie akurat w te okolice. Miejsce do zaparkowania samochodu, a to tutaj cenna zdobycz, znalazłem niemal naprzeciwko kościoła świętego Rocha. Zaintrygowany tłumami młodzieży zasiadającej na schodach wiodących do kościoła, wszedłem do środka. Ale poczekajmy chwilę – wszystko po kolei.
Ulica Saint-Honoré nie jest najstarszą w stolicy. Powstała w 1865 roku, jednak jej nazwa jest znacznie starsza i sięga czasów Filipa Augusta, kiedy to wzniesiono bramę nazwaną imieniem świętego. Druga brama powstała za Ludwika XIII, ale zniszczono ją w 1733 roku. Święty Honoriusz przez trzydzieści lat był biskupem Amiens. Zmarł w 690 roku. Jest patronem piekarzy i cukierników, którzy na jego cześć pieką specjalne ciasto, nazwane oczywiście Saint-Honoré. Ulica biegnie aż do Palais-Royal, gdzie w pobliżu znajdowała się kafejka La Régence, ulubione miejsce przesiadywania Denisa Diderota.
Ponoć była to Mekka szachistów, którzy tutaj się spotykali, aby z lubością oddawać się swojej namiętności. Szachownice wynajmowano na godziny i trzeba było za nie płacić więcej w nocy, gdyż po obydwu stronach trzeba było umieścić dwie świece. André Danican-Philidor, kompozytor i założyciel Opéra-Comique, był jednocześnie szachistą światowej klasy. Pozbierał mistrzów z różnych zakątków globu i bezlitośnie ich ograł w symultance właśnie w kawiarni La Régence. Opublikowana w Londynie, gdy miał 22 lata; jego książka „Analiza gry w szachy” jest klasycznym podręcznikiem adeptów tej królewskiej gry. Diderotowi nie podobało się hobby Philidora, gdyż uważał, że ten powinien rozwijać swój talent twórczy, a nie rozdrabniać się i marnować czas na przestawianiu drewnianych figurek na szachownicy.
Do La Régence często zaglądał także inny namiętny i wyśmienity szachista, a mianowicie Napoleon Bonaparte. Kawiarnia mieściła się pod obecnym numerem 161.
Ćwierć wieku wcześniej miejsce to było świadkiem nieudanej próby zdobycia Paryża przez Joannę d’Arc, która na czele 12 000 ludzi miała nadzieję na pomyślne rozstrzygnięcie szarży. Stało się inaczej, Joanna odniosła ranę i musiała porzucić myśl o podbiciu stolicy. Jej błyszczący złotem pomnik można oglądać na Placu Piramid, nazwanym tak na cześć wspaniałych zwycięstw Napoleona w krainie faraonów.
Pomnik jest ulubionym miejscem spotkań wszelkiej maści ultrasów, od nacjonalistów z Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pena po rojalistów i ultra-katolików. Spacerując po ulicy Świętego Honoriusza i trzymając na wodzy pokusę chodzenia z głową zanurzoną po uszy w wystawach, zauważyć można kamienice będące pozostałością wspaniałej przeszłości tego miejsca, gdzie znajdowały się pałace arystokratów.
Do Luwru było blisko, droga na Wersal tuż tuż, a zatem lokalizacja doskonała. Przy rue Saint-Honoré miała swój salon Madame Geoffrin, u której bywali wielcy pisarze i artyści, od La Toura i Encyklopedystów po Anglika Horacego Walpole’a, syna premiera Wielkiej Brytanii, autora „Zamku Otranto”, prekursora powieści „gotyckiej”, z której atmosfery czerpią niektórzy zwolennicy tej mody, co ubierają się tak, by wyglądać możliwie ponuro i przerażająco. Madame Geoffrin została pochowana w kościele świętego Rocha, o którym była mowa na początku.
To jeden z kościołów cieszących się wśród Paryżan szczególną popularnością, by nie rzec – kościół modny.
Tutaj pochowano także Pierre’a Corneille'a, który zmarł o rzut kamieniem, w zupełnej nędzy, na sześć dni przed sukcesem jego Psyché, co rzecz jasna odwróciłoby kartę dostatku, ale los chciał inaczej. Tutaj spoczął Diderot, słynny architekt ogrodów Le Nôtre, a także Maria–Anna de Bourbon, córka z nieprawego łoża Ludwika XIV i jego pierwszej kochanki, Luizy de la Vallière. Kościół zaczęto budować właśnie w epoce Króla Słońce, w marcu 1653 roku, na miejscu kaplicy, która była zbyt mała na potrzeby okolicznych mieszkańców.
Budowa z powodu dziury w budżecie ciągnęła się przez niemal sto lat. Jedni twierdzą, że pomogła loteria państwowa, inni, a tych jest więcej, że uczynił to niejaki John Law, który jednak nie był filantropem, gdyż w ten sposób chciał sobie zaskarbić względy króla i otrzymać lukratywny urząd. Święty Roch, urodzony w Montpellier, swoje życie poświęcił pomocy chorym na dżumę i to poświęcił dosłownie, bo w czasie epidemii we Włoszech, dokładnie w Rzymie, zaraził się i umarł. Jednak boska ręka go ożywiła i uzdrowiła, podobnie jak innych chorych, którzy go otaczali i mógł dalej pomagać nieszczęśliwcom.
Gdy wrócił do swego rodzinnego miasta, skądinąd nie wiadomo czemu, wzięto go za szpiega, i wtrącono do lochu, gdzie dokończył żywota. Jego szczątki spoczywają w Wenecji w kościele... San Rocco, czyli świętego Rocha.
Kościół Świętego Rocha przy ulicy Saint-Honoré nie ma dzwonu, bo dzwonnicę władze wolały rozebrać, niż ją remontować i chciały utorować drogę dla ulicy Pyramid. Dzwon trafił do bazyliki Sacré-Coeur na Montmartrze, która w tym czasie, w 1875 roku, była właśnie w trakcie budowy. Zajrzyjmy zatem do wnętrza kościoła. Piękne witraże, wspaniałe obrazy, prezbiterium sprawiające niesłychane wrażenie, no i organy, należące do najpiękniejszych we Francji. Kościół Świętego Rocha to jedna z najdłuższych budowli sakralnych Paryża. Za ołtarzem drugi ołtarz, a potem jeszcze prezbiterium. Z zewnątrz bryła sprawia wrażenie niewielkiej, skupionej w sobie, przytulnej, w środku natomiast zachwyca przestrzenią. Jest tu wiele wspaniałych obrazów, nawiązujących do Świętej Genowefy – patronki Paryża, Świętego Dionizego – patrona Francji, do namalowania którego to obrazu Vien wykorzystał studia nad kartonami Rafaela.
Najwcześniejsze spośród wybitnych dzieł malarskich pochodzą z pierwszej połowy XVII wieku.
W kościele znajdują się nie tylko obrazy; są tu także arcydzieła rzeźby francuskiej, a prawdziwy zachwyt wywołać może, przeniesiona z Val de Grâce i tworząca obecny ołtarz główny, wykonana około 1667 roku przez Anguiera, grupa rzeźbiarska przedstawiająca Narodzenie. Jego autorstwa jest także krucyfiks. No i jeszcze jedno. W 1795 roku Bonaparte asystował generałowi Barrasowi w rozprawie z rojalistami chcącymi zaatakować Tuileries. Większość zabitych padła na kamiennych schodach kościoła Świętego Rocha, tam gdzie w ten słoneczny dzień ujrzałem tłumek siedzących, młodych ludzi, co zachęciło mnie do zajrzenia do wnętrza i tak się rozpoczęła ta opowieść.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU