Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Książki i autorzy

Chińczyk w Paryżu

 Sylwia Gibs

Tekst z  29/04/2009 Ostatnia aktualizacja 01/05/2009 14:23 TU

Polscy czytelnicy znają Dai Sijie dzięki powieści Balzac i chińska krawcówna (Balzac et la petite tailleuse chinoise), którą przetłumaczyła na język polski Maria Braunstein.Ta autobiograficzna powieść została przełożona na około trzydziestu języków i przeniesiona na ekran przez autora. We Francji weszła do kanonu lektur szkolnych i znalazła prawie milion nabywców. Do dziś służy za przykład bezinteresownej miłości do literatury, która w dobie Rewolucji Kulturalnej w Chinach była też aktem oporu. Narażać swe bezpieczeństwo dla powieści Balzaca – oto, co trudno dziś zrozumieć uczniom szkół średnich nie tylko we Francji.

Dai SijieBasso Cannarsa©Opale/Flammarion

Dai Sijie
Basso Cannarsa©Opale/Flammarion

Dziewięć lat później Dai Sijie żyje między Francją a Chinami. Podczas rozmowy z dziennikarką Radio France Internationale powiedział, że nadal czuje się Chińczykiem, mimo że jest mu dobrze we Francji, że do Chin powraca z nostalgią, a do Paryża – z uczuciem, że wraca do domu.
Rozdwojenie cechuje też odbiór jego twórczości. Dai Sijie pisze po francusku. Chińczycy mają dostęp do jego książek tylko dzięki przekładom z Tajwanu, w Chinach autor Balzaca i chińskiej krawcówny jest nadal zakazany. Zdawałoby się, że Chińczycy powinni zrozumieć tę autobiograficzną powieść lepiej niż Francuzi: opowiada przecież o wielkich zbiorowych wydarzeniach jak maoistowska Rewolucja Kulturalna, i o powszechnych doświadczeniach jak kradzież zabronionych książek. Ale są to u Dai Sijie książki pisarzy francuskich, nie chińskich. To, co się najbardziej podobało we Francji, w Chinach przyjęto krytycznie.

Mówi Dai Sijie

29/04/2009

Życie Chinki zostało odmienione przez Balzaca. To był skandal, to się nie podobało wielu Chińczykom. Przyznali, że w życiu to jest możliwe, na pewno prawdziwe, bo nikt by tego nie wymyślił. Ale czy koniecznie trzeba było o tym pisać? Czy to nie oznacza, że nasza chińska cywilizacja, nasza kultura są gorsze? Takie tam nacjonalistyczne gadanie… Dla mnie Balzac należy do dziedzictwa światowego, literatura jest dziedzictwem światowym. Mam to w nosie, czy ktoś jest Amerykaninem, czy Niemcem, Chińczykiem czy Japończykiem.

Motyw rozdwojenia i zderzenia kultur towarzyszył Dai Sijie w jego następnej powieści Le complexe de Di (Kompleks Di), wyróżnionej w 2003 roku nagrodą Femina. Są to humorystyczne wariacje na temat Chin i psychoanalizy. Najnowsza powieść pod tytułem L'acrobatie aérienne de Confucius (Ulotna akrobacja Konfucjusza) też jest utrzymana w tonacji humorystycznej, ale tym razem Dai Sijie oderwał się od współczesnych Chin. Akcja powieści rozgrywa się w 1521 roku, jej bohaterem nie jest, wbrew tytułowi, Konfucjusz, lecz cesarz Zheng De z dynastii Ming, pławiący się w rozkoszach życia, co nie przeszkadza mu bać się śmierci do tego stopnia, że ma czterech sobowtórów: istny wał obronny przeciwko zamachowcom.

Czyta Dai Sijie

29/04/2009


W dniu, w którym moim sobowtórom uda się podrobić moje myśli – powiedział cesarz do wróżbity – czy będę mógł nareszcie zaznać spokoju? Najjaśniejszy Panie – odpowiedział wróżbita. – Tego dnia Wasza Wysokość stanie się sobowtórem własnych sobowtórów.

Dai Sijie snuje historię cesarza Zheng De w formie przypominającej zarazem przypowieść i farsę, teatr i powieść. Jest to także alegoria władzy, nie do końca absolutnej, i gra pozorów z przeznaczeniem. A w postaci cesarza nieoczekiwanie odżywa postać wykluczonego, znana z poprzednich powieści Dai Sijie.

François Begaudeau (po lewej) i Laurent Cantet(Foto : Elisabeth Bouvet/ RFI)

François Begaudeau (po lewej) i Laurent Cantet
(Foto : Elisabeth Bouvet/ RFI)


Co się stało z nauczycielem z głośnego filmu pod tytułem Klasa (Entre les Murs), nakręconego przez Laurenta Canteta według autobiograficznej książki François Bégaudeau?
Autor i główny bohater w jednej osobie ma się dobrze, ale woli pozostawać w cieniu. Nie przyszedł odebrać osobiście statuetki Cezara za najlepszą adaptację filmową, nie było go też na uroczystości rozdawania Oscarów, gdzie film Klasa był jednym z pięciu kandydatów do nagrody za najlepszy film zagraniczny. Niektórzy uważają, że to kokieteria. Dla zainteresowanego, dystans wobec wielkiego świata stanowi być może warunek dalszej twórczości.

Po przyznaniu filmowi Klasa Złotej Palmy na festiwalu w Cannes, mało kto pamięta, że François Bégaudeau był nie tylko autorem scenariusza, ale także powieści pod tym samym tytułem, która  ukazała się w 2006 i została wyróżniona przez jurorów radia France Culture i tygodnika Télérama. Wówczas przeczytało ją niewiele osób, dziś pewnie niewiele po nią sięgnęło. Spektakularna siła obrazu w filmie Klasa zastąpiła siłę słowa.

A przecież François Bégaudeau jest przede wszystkim pisarzem i dlatego być może oddalił się od świata filmu. Książka, którą właśnie wydał nosi tytuł Vers la douceur (W stronę łagodności). Jest nie do końca autobiograficzna. Autor oprowadza nas po Paryżu anonimowych tłumów, w których łatwo się zgubić i pozostać Wiecznym Chłopcem, by zacytować Agnieszkę Osiecką. Bégaudeau proponuje francuski neologizm „adulescent”, który po polsku mógłby brzmieć „dorostek”. Dorostkiem – w powieści François Bégaudeau jest człowiek, który rośnie, ale jakoś doróść nie może do kategorii „dorosłego”.

W wieku 35 lat nadszedł czas zostać mężczyzną. Mężczyźni mają samochody, którymi przewożą ludzi i rzeczy potrzebne do życia. W wieku 36 lat nadszedł czas zostać mężczyzną. Mężczyźni mają dzieci, które mają na imię Léo.

Narrator, który wypowiada te słowa, nadal nie ma prawa jazdy, nie mówiąc o dziecku, chociaż stara się jak może: podrywa instruktorkę jazdy samochodowej i proponuje macierzyństwo sąsiadce. Kawaler i kawalarz, dziennikarz sportowy o kulturze profesora, Jules jest sobowtórem autora. W pierwszej powieści pod tytułem Jouer juste (Grać fair) François Bégaudeau ściągnął na siebie uwagę krytyków interesującą paralelą między piłką nożną a życiem uczuciowym. Obok sportu jego pasją był rock and roll – sam grał w zespole o nazwie Zabriskie Point – a pierwsze felietony dziennikarskie pisał dla Playboya. Nie przeszkodziło to autorowi Klasy w uzyskaniu prestiżowego tytułu „agrégé” języka francuskiego, który we Francji sygnalizuje wszem i wobec, że jego posiadacz wiele umie.

François Bégaudeau nie zerwał ze szkolnictwem, wziął tylko długi urlop, żeby pisać. Książka Vers la douceur (W stronę łagodności) jest udanym obrazem życia Paryżan zaliczanych przez socjologów do klas średnich „bobo” , czyli burżuazyjnej cyganerii. Ten obraz został wykonany słowami, które brzmią czysto jak muzyka, raz klasyczna, innym razem jazzowa, rockowa , ludowa… François Bégaudeau dorasta jako pisarz. Trzeba mu życzyć szerokiej drogi.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU