Stefan Rieger
Tekst z 01/05/2009 Ostatnia aktualizacja 01/05/2009 14:26 TU
Pompę phynansową wymyślił już dawno temu Alfred Jarry w „Królu Ubu”, równolegle z maszyną do wymóżdżania, gdyż obie ściśle są sprzężone. Oba genialne wynalazki to podstawowe narzędzia ogólniejszego systemu patafizyki i bardziej szczególnego pojęcia La Gidouille, czyli żarłocznej dynamiki flaków Króla Ubu, wychodzącej spiralnie przez pępek, by podporządkować Wszechświat zasysającej wszystko potędze jego łapczywego Ego. Sondę w jelita Ubu zapuszcza od lat sędzina Eva Joly.
Les phynances, c’est pas Joly, Joly... Pani Ładna, Eva Joly – czyli Norweżka, która wybrała Francję i Europę – od lat próbuje dobrać się do kiszek molocha, by poznać jego metabolizm. Stała się we Francji emblematyczną postacią walki z korupcją na najwyższym szczeblu. Sławę zdobyła dzięki zawziętemu rozgryzaniu jednego z największych skandali półwiecza, jakim było krycie przez państwo nadużyć państwowej spółki naftowej Elf.
Lunatyzm
Wraca dziś na scenę z trzech conajmniej powodów. W książce „Zwyczajni bohaterowie” kreśli portrety nieprzejednanych dziennikarzy, sędziów, policjantów czy prokuratorów, bez których idealistycznego zaangażowania nic byśmy nie wiedzieli o owej drugiej, ciemnej stronie finansowego Księżyca, gdzie za horyzontem znika znaczna część wypracowanych przez nas w pocie czoła zysków.
Eva Joly jest ponadto jedną ze sztandarowych postaci listy wyborczej Zielonych, przymierzając się z Paryża do podbicia Strasburga, z poparciem takich euroweteranów, jak Daniel Cohn-Bendit.
W swym trzecim wcieleniu pani Joly jest wreszcie doradczynią lewicowego rządu Islandii, który powierzył jej misję zbadania, dlaczego poprzedni rząd liberalny, pierwsza ofiara światowego kryzysu i ofiara pierwszej w dziejach rewolucji rondlowej – gdyż przez 17 tygodni islandzkie elity artystyczne, umysłowe i moralne ogłuszały co sobotę biciem w garnki deputowanych i elity polityczne, zmuszając w końcu rząd do dymisji – dlaczego zatem ów rząd pozwolił bankom przepuścić sto miliardów dolarów, co z państwa o jednym z najwyższych dochodów na głowę mieszkańca uczyniło z dnia na dzień bankruta.
Mistyfizyka i Postfinanse
Pora wrócić do podstawowych definicji. Patafizyka, w ujęciu Króla Ubu, to sztuka rozwiązań wyimaginowanych i promowania wyjątków, jako przeciwwagi dla płaskiej i przyziemnej nauki zwanej fizyką, która zajmuje się wyłącznie tym, co wiarygodne i sprawdzalne.
Eva Joly w każdym razie od lat trzyma się konsekwentnie fizyczno-racjonalnego tropu. Zainteresowała ją dziś Islandia, gdyż widzi w niej swoiste „laboratorium”, gdzie system finansowy doprowadził swe szaleństwo do kresu i gdzie, zgodnie z Trzecią Zasadą termodynamiki Newtona, reakcja równa jest akcji. To być może pierwsza w dziejach postfinansowa rewolucja.
Wiwisekcja
Norwesko-francuskiej sędzinie udało się nakłonić rząd w Reykjaviku do powierzenia aż dwudziestu prawnikom, miast dotyczasowych pięciu, misji wywąchiwania przekrętów bankowych, które doprowadziły kraj do bankructwa. Z poparciem islandzkiego rządu powstała nieformalna sieć Network, służąca wymianie informacji między specjalistami od walki z korupcją. Islandia jest laboratorium w tym sensie, że tylko tam władza pozwala śledczym rozbierać na czynniki pierwsze pompę phynansową, aby zbadać, jak naprawdę działają banki na całym świecie.
Jasna pomroczność
W USA, w Anglii czy we Francji na takie pozwolenie nie ma co liczyć. Eva Joly jest bojową pesymistką: od dobrych paru lat uważa walkę z korupcją za przegraną, ale tylko w walce widzi sens. W największych aferach korupcyjnych prędzej czy później trafia się na mur Racji Stanu. Nawet w krajach najbardziej demokratycznych władza nie toleruje wścibiania nosa w jej cichociemne interesy. W najlepszym razie za przekręt płaci figurant – celnik, policjant, urzędnik... Prezydenta, premiera czy ministrów nikt nie ruszy.
Samu-raj podatkowy
Zarządcy i dzierżawcy rajów podatkowych, jednomyślnie zlikwidowanych przez przywódców Wielkiej Dwudziestki w Londynie, też mogą spać spokojnie. Wszystkie raje podatkowe popełniły dobrowolnie harakiri, w parę dni po londyńskim Szczycie Egzorcystów. Cudem ocalały jedynie notoryczne nieraje, protegowane przez głównych protagonistów szczytu – londyńskie City i wysepki Gordona Browna, luksemburski home sweet home, francuskie Monaco czy wyspa Mauritius (przez którą przepływa krytą żabką 57% międzynarodowych inwestycji w Indiach, choć nikt nie wie, jakim cudem i którędy), by już nie wspomnieć o bogatym zapleczu Chińczyków, Rosjan czy Saudyjczyków, a nawet i miłego naszemu sercu, lecz spętanego jak golonka Baracka Obamy - od Nevady, Wyomingu i Wysp Bahama, po głównych sponsorów jego kampanii wyborczej naźwiskiem Goldman Sachs, J.P.Morgan, UBS, Chase i Citygroup, największych wirtuozów pompy phynansowej, bardziej ssącej (zbyteczne dodawać) niż tłoczącej.
Wytrzeszcz jako filozofia
Obie funkcje, w profetycznej wizji Jarry’ego, zresztą się uzupełniają, a w harmonijnym pompowaniu w te i wewte – państwo tłoczy miliardy, prywata ssie miliardy (prywatyzacja zysków, nacjonalizacja strat), oba wzajem się wspierając i kryjąc obustronne przekręty pod plażowym parasolem na Hawajach - pośredniczy machina do wymóżdżania (media, marketing, propaganda), dzięki której wszyscy śpią spokojnie, gdyż nic z tego nie rozumieją. Albo bardzo niespokojnie, z tych samych powodów.
Nie chcę być ani trochę zwrotniczym snów, choć bliska memu sercu poetyka „Pociągów pod specjalnym nadzorem”. Jeśli coś zalecam, to przetoczenie myśli na inny tor, od A do Zet na jawie, Eyes Wide Opened.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU