Marek Brzeziński
Tekst z 18/05/2009 Ostatnia aktualizacja 18/05/2009 16:16 TU
W Premiership nikt nie ma wątpliwości – tamtejsi kibice przeżywają okres panowania Manchesteru United. Piłkarze tego klubu po raz osiemnasty w historii angielskiej piłki nożnej zdobyli mistrzowski tytuł i wyrównali tym samym rekord do tej pory niedościgłego Liverpoolu. A wystarczył do tego jeden punkt – remis w spotkaniu na mitycznym stadionie Old Trafford z Arsenalem, którego bramki skutecznie bronił Fabiański. W drużynie mistrza także jest polski akcent – rezerwowym bramkarzem jest Tomasz Kuszczak. Młoda ekipa „Kanonierów” Arsena Wengera zajęła czwarte miejsce i będzie walczyła w trzeciej turze wstępnej Ligi Mistrzów.
W finałowej rozgrywce Champions League, obok Manchesteru United występować będą Liverpool i Chelsea.
Supremacja angielskich zespołów w tym najważniejszym z europejskich pucharów była tak druzgocąca (cztery zespoły z Premiership w fazie półfinałowej), że można spokojnie prorokować, iż w przyszłym sezonie cała trójka i Arsenal, jeśli przejdzie przez eliminacje, powinna w dalszym ciągu grać pierwsze skrzypce. Manchester United może jeszcze bardziej powiększyć dorobek tego sezonu, bo zespół sir Alexa Fergussona, bez wątpienia trenera roku w Europie, czyli w piłkarskiej ekstraklasie, czeka jeszcze finał Ligi Mistrzów z FC Barceloną. Katalończycy bez wybiegania na boisko zdobyli tytuł mistrza Hiszpanii, a to za sprawą walczącego o fazę wstępnych eliminacji do Ligi Mistrzów piłkarzy Villarreal, którzy pokonali u siebie królewski Real Madryt 3:2 zwycięską bramkę zdobywając w ostatniej minucie meczu.
Barcelona mistrzem – Real Madryt zajął drugie, jakże pełne goryczy dla kibiców „królewskich”, miejsce w lidze. Na otarcie łez pozostaje bezpośredni udział w finałach Ligi Mistrzów.
O trzecie, w ten sam sposób premiowane miejsce, walczą do końca FC Sewilla, Walencja i Atletico Madryt – sprawa do ostatniej kolejki jest otwarta. Barcelona nie stanęła na wysokości mistrzowskiego tytułu i przegrała na Balearach z Majorką 1:2 w stylu nie przysparzającym chwały. Także Inter Mediolan mógł świętować tytuł mistrza kraju i ponoć chłopcy Mourinho, „Piekielnego Piotrusia” na trenerskiej ławce, czynili to niezwykle hucznie i z wielkim oddaniem sprawie. Jeszcze zanim wybiegli na boisko na mecz ze Sienną, wygrany 3: 0, już mogli się cieszyć z mistrzowskiego trofeum, a to za sprawą prezentu ze strony lokalnego arcyrywala, AC Milanu, który przegrał na wyjeździe z Udinese 1:2. Walka o mistrzowski tytuł toczy się zatem w Bundeslidze, gdzie Wolfsburg ma po rozgromieniu Hanower na boisku przeciwnika 5 : 0 i remisie dwa dwa Bayernu z rewelacją początków rozgrywek Hoffenheimem dwa punkty przewagi nad zespołem Francka Ribery’ego, strzelił jeden z goli i tyle samo nad VFB Stuttgart oraz trzy punkty nad Herthą Berlin, która remisując z Schalke 04 praktycznie straciła szanse na włączenie się w walkę o tytuł mistrza Niemiec. Sprawa tytułu jest także otwarta w przypadku Ligue 1, chociaż na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek sytuacja jest już bardziej klarowana. Kluczem do sukcesu zespołu Laurenta Blanca, pełnego charyzmy i zdolności, jednego z najinteligentniejszych trenerów w Europie, było spotkanie w Marsylii, gdzie tamtejszy Olympique podejmował swojego imiennika z Lyonu. Goście już wiedzieli, że fatalna seria straconych punktów w poprzednich kolejkach jest przyczyną, dla której zespół z Lyonu nie zdobędzie po raz ósmy tytułu mistrza Francji.
Epoka Manchesteru United trwa – Olympique Lyon się skończyła.
Wciąż aktualni mistrzowie pokazali jednak, że tak łatwo skóry nie oddadzą i na słynnym stadionie Velodrome, z korony którego widać lazur Morza Śródziemnego, potężnie przetrzepali skórę pretendentowi, wygrywając trzy do jednego. Doskonały mecz rozgrywany w atmosferze, w której iskra wystarczyła, aby stadion eksplodował, był emocjonującym widowiskiem. Dla 57 tysięcy widzów wynik był brutalnym ściągnięciem z obłoków marzeń o mistrzostwie na murawę. Znakomicie zagrał chimeryczny Benzema, który strzelił dwa gole. Kontaktowa bramka Wiltorda tylko na chwilę ożywiła nadzieje, bo kapitan Lyończyków, Juninho, jeszcze raz udowodnił, że jest mistrzem nad mistrzami w wykonywaniu rzutów wolnych. Uderzona z 30 metrów piłka trafiła do siatki – Olympique Marsylia na kolanach, Bordeaux wyprzedza rywala do mistrzowskiego tytułu o trzy punkty i mimo wyraźnych oznak zmęczenia na finiszu chyba nie da sobie w dwóch ostatnich meczach wydrzeć największego trofeum. Także Olympique Lyon nie powinien przegrać walki o trzecie miejsce, premiowane udziałem w fazie eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Największy rywal w walce o podium Paris St. Germain dostał zadyszki nie po raz pierwszy przyprawiając o czarną rozpacz swoich kibiców. Na Parc des Princes Paryżanie przegrali z idącym jak burza Auxerre, które nie mając specjalnych szans na występy na europejskich pucharach gra na luzie i odniosło piąte zwycięstwo pod rząd.
W Parku Książąt szalał Ireneusz Jeleń, który od L’Equipe dostał kolejną „ósemkę” i podobnie jak przed tygodniem, znów się znalazł w „jedenastce kolejki”.
Poprzednio Jeleń strzelił dwa gole, na Parc des Princes uznano mu jedno trafienie, chociaż powinny być dwa. Przy pierwszym golu Polak naciskał Camarę zmuszając go do błędu. Obrońca PSG próbował podać do bramkarza, piłka trafiła w wyciągniętą nogę Jelenia i przeleciała lobem nad głową Landreau. Drugi gol to był majstersztyk. Jeleń dostał długie podanie, znalazł się na linii kończącej boisko, i sprytnym strzałem posłał kręcącą się jak dziecięcy bączek piłkę między wyciągniętymi rękoma bramkarza i słupkiem. Do końca też toczyć się będzie zacięta walka o utrzymanie się w lidze – sześć drużyn może dołączyć do już zdegradowanego Hawru – najstarszej drużyny piłkarskiej we francuskiej lidze. Emocji nie zabraknie do końca rozgrywek – 30 maja. Na razie - na górze gotuje się - na dole wrze.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU