Piotr Błoński
Tekst z 27/05/2009 Ostatnia aktualizacja 27/05/2009 11:57 TU
Polska dzisiejsza, czytamy, Polska realna, nie pofatygowała się na uroczystości na Placu Konstytucji w Warszawie w ubiegłą sobotę, mające upamiętnić wybory z 4 czerwca 1989 roku, które doprowadziły do powstania pierwszego demokratycznego rządu w bloku sowieckim. Polska realna spędziła ten czas na tarasach nowych kawiarni, w letnich domach na wsi, czy też zajmując się czymkolwiek innym.
Głosy paru osobistości z heroicznych czasów rozbrzmiewały z kiepskich głośników. Plakaty głosiły „Dziękujemy Solidarności”, ale publiczność była tak mało liczna, że wszyscy się zmieścili w centrum kulturalnym. Na ścianach, powiększenia czarno-białych fotografii ukazujących kolejne etapy polskiej walki, strajki roku 80, osiemnaście miesięcy wolnego związku zawodowego narzuconego przez nie reżymowi komunistycznemu, stan wojenny generała Jaruzelskiego, Okrągły Stół, który doprowadził do rzeczonych wyborów, no i te wybory właśnie, które były zapowiedzią upadku muru berlińskiego. Na tych ścianach, z twarzy tych kobiet i mężczyn, którzy pogrzebali komunizm, bije piękno walki. Po dwudziestu latach, na tle tych dawnych zdjęć, są postarzali, ociężali, zagubieni w kraju, który stał się do nich niepodobny.
Wygrali, ale jakże piękna była ich wolność w czasach komunizmu! Była wyobraźnią, walką, zespołową mądrością narodu, przed którym już w 1956 roku jedyna partia musiała się cofnąć, zanim została powalona po trzydziestu latach powtarzających się walk, narodu świadomego granic których nie mógł przekroczyć, ale nie ustępującego nigdy. Była to najbardziej niezwykła z epopei, niepodobna do żadnej innej, ale dzięki niej nie można już dziś powiedzieć: „W Polsce, czyli nigdzie”.
Dziś należałoby mówić „W Polsce, czyli wszędzie”, ponieważ kraj ten wywalczył sobie prawo do banalności, niezbywalne prawo do zwyczajnego życia, bez tragedii ani obowiązkowego heroizmu. Dynamiczna i indywidualistyczna, prosperująca gospodarczo i jak najbardziej oddalona od rewolucyjnej liryki, odporna na światowy kryzys, Polska jest dziś tak podobna do innych krajów Unii Europejskiej, że odnajduje się w niej te same ingrediencje: kryzys lewicy, utratę wiarygodności partii politycznych i brak zainteresowania Unią Europejską. Polaków wybory europejskie interesują jeszcze mniej niż innych. Polska niecierpliwie pukała do drzwi Unii, zirytowana, że każą jej czekać, ale dziś według sondaży 80 % wyborców nie zamierza się pofatygować do biura wyborczego, gdyż nie lubią oni swoich partii.
W jeszcze większym stopniu niż w innych krajach Unii, polska scena polityczna jest zdewastowana. Dawni opozycjoniści, którzy zostali wyniesieni do władzy przed dwudziestu laty, nie istnieją już jako siła polityczna, gdyż to oni, lewica niekomunistyczna, ponieśli koszta powrotu do gospodarki rynkowej, poprzez sławną terapię szokową, której koszt społeczny był długo bardzo ciężki. Szczególnie wysoką cenę za likwidację gospodarki planowej Polacy zapłacili poprzez bezrobocie, do tego stopnia, że przywołali do władzy z powrotem komunistów. Spodziewali się po nich pauzy w reformach i opieki społecznej, ale komuniści, którzy przemienili się w liberałów i atlantystów, do brutalności przemian dorzucili jedynie korupcję.
Zawiedzeni więc, Polacy zwrócili się ku partii konserwatywnej, nacjonalistycznej i autorytarnej, partii rodem sprzed II Wojny Światowej, tej od braci Kaczyńskich, znanych z przestarzałego purytanizmu i agresywności wobec dawnych historycznych wrogów, Niemiec i Rosji. Po czym prędko ją odrzucili na korzyść rządzącej dotąd Platformy Obywatelskiej. Początkowo liberalna, partia ta stała się workiem do którego wrzucono wszystko, rodzajem roztyłego centrum, korzystającego z nieobecności lewicy i obaw przed powrotem Kaczyńskich.
W Polsce nic się nie dzieje, pisze jeszcze Bernard Guetta. Tym mniej powodów, żeby pójść głosować, bo Unia nikomu nie przeszkadza. Cała Polska jest europejska, bo dla niej Unia nie jest debatą, lecz sztandarem, dowodem, że wyszła z orbity rosyjskiej. Dziękujemy Solidarności i do widzenia.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU