Piotr Kamiński
Tekst z 04/06/2009 Ostatnia aktualizacja 04/06/2009 09:30 TU
W Libération – ani słowa o dwudziestej rocznicy upadku komunizmu, obalonego przez polskie urny wyborcze. To samo w La Croix, choć oba dzienniki poświęcają nieco miejsca tragedii na placu Tien An Men.
Cóż, romantyczna rewolucja zawsze bardziej podnieca, niż burżuazyjne wybory, o czym przekonamy się, gdy za pięć miesięcy przyjdzie rocznica upadku muru berlińskiego, a cóż dopiero, gdy jest to rewolucja zmiażdżona!
Trzeba zajrzeć do Le Figaro, by odnaleźć Polskę, przede wszystkim w wielkim reportażu na temat Lecha Wałęsy, który z „ikony” Solidarności przeobraził się w kozła ofiarnego – jak pisze Arielle Thédrel. Fakty znają Państwo aż do bólu: IPN, Bolek, Zyzak i te rzeczy. Dziennikarka przypomina czytelnikowi francuskiemu wydarzenia sprzed blisko czterdziestu lat.
Gdańsk. Po masakrze 27letni Wałęsa został zmuszony do współpracy, co zdaniem historyka Andrzeja Paczkowskiego potrwało parę miesięcy, góra rok. Później klimat polityczny się ustabilizował i młodociany robotnik przestał być przydatny. W kwietniu 1976 został zwolniony z pracy, zszedł do podziemia, zaczął działać w wolnych związkach obok Gwiazdy i Walentynowicz, gdy zaś UB spróbowało go „reaktywować” – odmówił.
Nie ustając w wysiłkach, UB spróbuje namówić internowanego, by stworzył fasadową Solidarność, tu jednak znów spotka się z odmową. Zaczyna więc fabrykować fałszywe dokumenty, by zdyskredytować Wałęsę jako kapusia i wysyła je do ambasadora Szwecji, by odstraszyć komitet noblowski, mówi Karol Modzelewski. W jakimś sensie operacja się powiedzie, gdyż komitet swoim zwyczajem stchórzy i przyzna Nobla nie Solidarności w roku 1982, jak uczynić należało, lecz samemu Wałęsie rok później.
Później szkalowanie Wałęsy wezmą na siebie jego przegrani rywale, Gwiazda i Walentynowicz, dla których, mówi w Le Figaro Andrzej Paczkowski, Magdalenka, okrągły stół i wybory to zdrada ideałów Solidarności. Ich głos zza kulis życia politycznego wedrze się na proscenium dzięki braciom Kaczyńskim.
Modzelewski podkreśla tu zresztą nie bez racji, że sam Wałęsa nie wahał się grać na populistycznej strunie, oskarżając „elity” o zdradę, gdy walczył z Mazowieckim w pierwszych wyborach prezydenckich. Kaczyńscy zagrają na niej po wirtuozowsku i dzięki temu wygrają wybory w roku 2005, czytamy w Le Figaro.
Oni też przekształcą historię w broń polityczną, a z IPNu uczynią wojenną machinę, gdyż, jak podkreśla Modzelewski, w ubeckich teczkach panuje taki zamęt i tyle tam dwuznaczności, że świetnie nadają się one do dowolnej interpretacji.
I tak oto, konkluduje Arielle Thédrel w Le Figaro, udało się popsuć rocznicę. Dzisiejsza Solidarność, nie mająca wiele wspólnego z dawnym związkiem, storpedowała uroczystości gdańskie, przy poparciu PiSu, skutkiem czego premier Tusk przeniósł je do Krakowa. Wezmą w nich udział wszyscy przywódcy państw lub rządów wyzwolonych spod komunizmu, w tym Angela Merkel. Będzie też Wałęsa, z cieżkim sercem – kończy Le Figaro.
Na sąsiedniej stronicy, analizując sytuację w Polsce przed wyborami do parlamentu europejskiego, dziennikarka podkreśla, że choć Polacy tłoku przy urnach nie zrobią (36% spodziewanej frekwencji…), uważają, że Unia to ich zwycięstwo. 85% pozytywnych opinii: to rekord euro-entuzjazmu w Europie. I jeśli Polacy czegoś żałują w dobie kryzysu, to, że wcześniej nie przystąpili do strefy euro.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU