Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Post-scriptum

Zielony wzrost?

 Stefan Rieger

Tekst z  12/06/2009 Ostatnia aktualizacja 13/06/2009 13:43 TU

Wszyscy nagle się zazielenili, gdy lista Europe-Ecologie Daniela Cohn-Bendita zdobyła z górą 16 procent. Prezydent Sarkozy wypuścił zgoła listki, wdzięcząc się na potęgę do Zielonych, choć jeszcze tydzień wcześniej chciał ponoć wciągnąć do rządu byłego socjalistycznego ministra Claude'a Allègre, ulubieńca ekologów, gdyż jako jeden z nielicznych naukowców szydzi otwarcie z histerii wokół ocieplania się klimatu. Nasz Kameleon Bonaparte wczoraj "umoralniał kapitalizm", ale teraz już nie musi, bo przed nim pilniejsze zadanie: trzeba go zazielenić.

Na to, że green is good Amerykanie wpadli już dobre dwa lata wcześniej, gdyż przemysł zwęszył, że tu stoją konfitury. Ale dopiero kryzys dokonał cudów, przemieniając z dnia na dzień wczorajszych apologetów wzrostu bez granic – czyli większość polityków i ekonomistów – w chorążych chlorofilu.

Coïtus interruptus

Dość spojrzeć na przemysł samochodowy, który nagle odkrywa w sobie ekologiczną duszę, choć przez lata hamował czterema kopytami. Ileż straconego czasu! – wzdycha filozof Dominique Bourg, autor wielu książek o technologiach, trwałym rozwoju i ochronie środowiska. W Kalifornii z początkiem lat 90. narzucano wprowadzenie na rynek, w określonej ustawą proporcji, pojazdów o napędzie elektrycznym. General Motors i inne koncerny wszczęły produkcję odpowiednich modeli. Ale potem ustawa się zmieniła, więc to czym prędzej zarzuciły, posyłając auta na przemiał. Gdyby kontynuowały, miałyby dziś w tej branży kolosalną przewagę. Podobnie jak i francuski Peugeot, który skonstruował wówczas udaną hybrydę, po czym nowy prezes zawiesił projekt.

Każdy Piszczykiem

Dlaczego dopiero kryzys zmienił światło na zielone? Kryzysy finansowe i ekologiczne mają w sumie tę samą logikę – powiada Bourg. Przez lata oba systemy funkcjonowały w oparciu o założenie, że otaczający nas świat, martwy i żywy, nie istnieje. Zbudowaliśmy sztuczny świat akumulacji bez granic i bez śladu odpowiedzialności za cokolwiek. Subprimes i fundusze spekulacyjne, podobnie jak nadkonsumpcja surowców i energii – wszystko to zakłada proces nieskończonego wzrostu. Dziś ta logika padła: po raz pierwszy zrozumiano, że realny świat narzuca nam granice. Stąd fala nagłych nawróceń na ekologię.

Zielony Balonik

Ale bez przesady... Clean tech lecz nade wszystko tech. Korbka ma być zielona głównie po to, by rozkręcić na powrót machinę gospodarczą. Wszyscy mają na ustach zielony wzrost. Ale zielony wzrost to mydlenie oczu, zdaniem Dominique'a Bourg. Technologie zawsze miały zieloną składową, stale szukano wzrostu wydajności w sprzężeniu z mniejszym zużyciem surowców i energii. Znamiennym przykładem jest informatyka, gdzie radykalne obniżenie kosztów, pozwalające zaoferować dużo więcej mocy i multum nowych usług, spowodowało efekt odbicia: sprzęt jest mniej energochłonny, ale korzystamy z niego dużo intensywniej, co de facto anuluje efekt oszczędności.

Zjeść ciastko

Taka właśnie wizja ekologii dziś jest w modzie, gdyż zreformować się mamy tylko częściowo, by dalej jechać po torze starego mitu ciągle więcej i więcej. Przetoczyć się na inny tor będzie szalenie trudno, gdyż nasza cywilizacja, od kiedy połknęła bakcyla postępu, ma to poniekąd wpisane w geny. W przyrodzie chcemy widzieć jedynie to, co via rynek i technologie zaspokoi ad infinitum indywidualne pragnienia i zachcianki.

Pojęcie transgresji, przekraczania wszelkich granic stało się głównym atrybutem zachodniej wyobraźni. Widać to w każdej dziedzinie, od praw natury, po moralność, sztukę czy sport, a najpełniejszy wyraz ta postawa transgresji znajduje w micie wzrostu. Dlatego tak trudno nam przyjąć, że kryzys ekologiczny ów mit podważa.

Zły sen o Rolexie

Trzeba się będzie jednak puknąć w czoło. Cywilizacje, jak dowodzi w "Upadku" Jared Diamond, upadały nie dlatego, że ich środowisko naturalne ulegało wyniszczeniu, lecz dlatego, że nie umiały się do tego przystosować. Nie mamy wciąż instytucji, zdolnych na to wyzwanie odpowiedzieć. Sytuacja tymczasem staje się wybuchowa. Zachód nie tylko nie chce zrezygnować ze swych fantazmatów wzrostu i konsumpcji, ale co gorsza zdążył je zaszczepić innym, poczynając od Hindusów i Chińczyków.

Dominique Bourg jest przekonany, że tylko zniwelowanie krzyczących nierówności, zmniejszenie rozpiętości dochodów i sprawiedliwszy podział zasobów mogą zamortyzować nieco szok i przyhamować bieg ku przepaści. Tak czy inaczej, nie obejdzie się bez głębokiej rewolucji, kulturowej i duchowej. Zasadniczo musi być oddolna, ale potrzeba jej zachęt z góry.

Trzeba nam nowej klasy przywódców à la de Gaulle, nowych elit do szpiku kości anty-bling-bling, dla których pieniądz nie byłby afrodyzjakiem i które by nie uważały, jak Sarkozy i jego przyjaciel Jacques Séguéla, że "jak nie masz Rolexa, to znaczy, że zmarnowałeś życie". Trzeba takich, którzy będą umieli nam powiedzieć, byśmy przestali się ślinić na widok Rolexa. I że mniej nie musi znaczyć gorzej. Nie wiem, czy tacy się już narodzili – jeśli nie, bierzcie się szybko do roboty!

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU