Agnieszka Kumor
Tekst z 24/06/2009 Ostatnia aktualizacja 30/06/2009 16:08 TU
"Król Roger" w Opéra Bastille. Mariusz Kwiecień (król Roger), Eric Cutler (Pasterz).
© Ruth Walz/Opéra national de Paris
Wybuczany spektakl
Nie sposób nie konfrontować tego przedstawienia z realizacją Mariusza Trelińskiego, sprzed kilku lat, dokonaną z ekipą Teatru Maryjskiego i polsko-ukraińsko-rosyjską obsadą. Spektakl istnieje zresztą na DVD i w każdej chwili, po zakupie krążka i złożeniu się na tantiemy dla artystów, warto go sobie obejrzeć. Można się spierać z takim czy innym rozwiązaniem reżysera, ale czego nie można zarzucić Trelińskiemu, to niezrozumienia treści opery i jej głębokiego, humanistycznego przesłania. Krzysztof Warlikowski pogniewał się na Pana Boga, na naturę, na człowieka zresztą też, za wybrakowany charakter ludzkiego losu. Za starość, która żadnemu z nich się nie udała, za słabość woli, która w nielegalnych substancjach szuka odpowiedzi na tęsknoty duszy, za trywialną fizyczność ludzkiego ciała. W „Królu Rogerze” znowu tego dowodzi.
"Król Roger", K. Szymanowskiego, reż. K. Warlikowski, Opéra Bastille
© Ruth Walz/Opéra national de Paris
Paryska premiera, pierwsza sceniczna realizacja „Króla Rogera” w historii paryskiej Opery, została ostro wybuczana przez widownię. Wstawszy samotnie, kilku Polaków broniło honoru reżysera, ale nie zdołali zniweczyć niemiłego wrażenia: buczenie pojawiło się wraz z wejściem artysty przy ukłonach, wykonanie solistów i chórów zostało nagrodzone rzęsistymi brawami. Ta podwójność reakcji nie jest bynajmniej dowodem na wyjątkową złośliwość paryskiej widowni. W przypadku „Afery Akropulos” czy „Parsifala” można było jeszcze dyskutować, tym razem reżyser miał pomysły.
„Piękny jako ja”
Dla niewtajemniczonych, krótkie przypomnienie treści: zgromadzony na modłach lud błaga swego władcę o ukaranie Pasterza. Ów nieznany przybysz mami wiernych ułudą nowej religii i Boga, którego mieni „pięknym jako ja”. Za wstawiennictwem królowej Roksany, Roger zgadza się wysłuchać Pasterza na nocnej audiencji w pałacu.
Podczas dziwnej rozmowy, podczas której następuje odwrócenie ról badającego i badanego, upojny śpiew gościa wielbiącego uniwersalną miłość natury wprawia Roksanę w trans, a dworzan pobudza do orgiastycznego tańca. Wściekły z zazdrości król każe strażom pojmać śmiałka, ale Pasterz zrywa więzy i spokojnie opuszcza pałac, prowadząc za sobą tłumy i głuchą na błagania męża Roksanę. „Pątnikiem stał się król”, wyznaje poniewczasie Roger.
U kresu sił, opuszczony przez wszystkich władca szuka miłości swego życia. Na wołania króla odpowiada Roksana, zwiastując mu, że Pasterz porzucił swą cielesną postać i rozpłynął się w zamieszkującej świat naturze. Wspinając się pod szczyty teatru, Roger wita wschodzące słońce, ofiarowując mu swe serce.
Hare Krishna, Hare, Hare...
Dyrekcję muzyczną paryskiego „Króla Rogera” sprawował japoński dyrygent, Kazushi Ono, partię Rogera wykonał brawurowo Mariusz Kwiecień, a towarzyszyli mu: jako Roksana wyjątkowa Olga Pasiecznik, Eric Cutler (Pasterz) oraz Stefan Margita (Edrisi) i tylko im zawdzięczać należy niezapomniane przeżycia wieczoru. Cóż, trudno dyskutować nad propozycją reżyserską tego przedstawienia, gdyż wprawia ona w osłupienie absurdalnością skojarzeń.
W interpretacji Warlikowskiego król Roger nie wyrywa się z głębi duchowej samotności i nie ofiarowuje serca słońcu, lecz brodzi w narkotycznym widzie, domagając się dziennej dawki heroiny od cynicznego asystenta Edrisiego. Pasterz, prostaczek boży i „dziecię kwiat” o umalowanych paznokciach u stóp, który urwał się z prowincjonalnej adaptacji musicalu Hair, mści się na królu za jego nieufność ukazując mu się z głową myszy. (Nie mylić owej myszy z „dzikiem z głową Batorego”, ukazującym się w leśniczówce, w sztuce Gałczyńskiego „Babcia i wnuczek, czyli Noc cudów”!). Należałoby raczej mówić o laboratoryjnej krzyżówce Myszki Miki z Teletubisiami (ach, ta sławetna torebka!). No więc, owa myszowata krzyżówka w otoczeniu małych szczurków, nie zważając na rozterki duszne Rogera, spokojnie uprawia jogę (prawda: mówią tu o Gangesie!). W spektaklu jest jeszcze kilka innych, równie trudnych zagadek, jak zawieszone w pleksiglasie basenu zwłoki: można w nich od biedy ujrzeć Borysa Kochno, bohatera powieści „Efebos”, napisanej przez Szymanowskiego i poświęconej otwarcie kwestiom homoseksualizmu. Powieść spłonęła w kampanii wrześniowej 1939. Hmm, tylko, że zwłoki to… kobiety.
Wbrew pozorom na widowni Opéra Bastille było wielu zwolenników wcześniejszych, destabilizujących przedstawień polskiego reżysera, które (wedle jego obietnic) zrywały z tradycyjnym widzeniem dzieła operowego. Tylko, że jeśli w przypadku arcydzieła Wagnera można jeszcze mówić o tzw. „zwyczajowym” wystawianiu i (nieudanej) próbie jego odbrązowienia, to trudno już dopisywać „burżuazyjną” przeszłość operze Szymanowskiego, bo jej po prostu nie ma. To opera fantastycznie współczesna, tak w treści, biorącej na warsztat współczesne, przeobrażone „bachanalia” natury, jak w formie, trudnej do zakwalifikowania i w istocie, jak przeczuwał to sam Szymanowski, zupełnie innej od reszty jego dzieł - uniwersalnej, ponadczasowej, przejmującej wrażliwość i zapładniającej przemyślenia ludzi pod każdą szerokością geograficzną.
Miast znaleźć własną drogę do konfliktu stanowiącego istotę opery (czy go ogóle szukał?), Warlikowski, któremu towarzyszyła tradycyjnie Małgorzata Szczęśniak w oprawie scenograficznej, nałożył na dzieło Szymanowskiego niezliczoną ilość klisz, stereotypów, tudzież obrazów zaczerpniętych ze współczesnej pop kultury. „Król Roger” udusił się pod całą tą stertą znaczeń, a spektakl w paryskiej Operze wynudził do szczętu nawet najwytrwalszych.
* Przedstawienie „Króla Rogera” będzie retransmitowane 12 października 2009 o 22.45, w telewizji ARTE.
* Wystawa w gmachu Opéra Bastille « Piękny jako ja » (Szymanowski, Iwaszkiewicz, Roger), zorganizowana przez Instytut Adama Mickiewicza, 18 czerwca – 10 lipca 2009.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU