Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Notatnik Paryski

Pszczoły na Grand Palais

 Marek Brzeziński

Tekst z  23/07/2009 Ostatnia aktualizacja 23/07/2009 15:51 TU

Półtorametrowej długości karpie? Pszczoły w mieście? Winnice w Paryżu? Ależ oczywiście. Tak to wszystko może się zdarzyć. Wprawdzie jakość tego wina mocno faszerowanego ołowiem może przedstawiać wiele do życzenia, podobnie jak miodu, to jednak takie sytuacje też mają miejsce w życiu stolicy Francji. Podobnie jak karpie, ale tych nikt nie tknie – bo poza Alzacją i Jurą jest to ryba czwartej ligi, że się tak wyrażę językiem piłkarskim.

 

Collection Grand Palais. F. Tomasi

Collection Grand Palais. F. Tomasi


Ciekawe. Gdy pytam sprzedawcę działu rybnego sklepu z popularnych sieci domów handlowych, czy ma karpia, to ten uśmiecha się do mnie, mruży oko i pyta czy jestem Chorwatem, albo może Polakiem. Ma pięćdziesiąt procent trafień. Francuzi, poza mieszkańcami wschodnich, przylegających do Niemiec i Szwajcarii regionów, jakoś w karpiach nie gustują. To, że karp może być taką dobrą rybą stało się rewelacją w czasie Tour de France, kiedy to jeden z komentatorów, znany ze swej wielkiej znajomości kultury, architektury i kuchni francuskiej, oznajmił, że oto kolarze wjechali do krainy karpia, czyli do Jury. To zostało przyjęte milczeniem przez pozostałych sprawozdawców. Natomiast, gdy przeszedł do żółtych win Jury i tamtejszych pysznych serów, to rozległy się skądinąd słuszne, pełne mlaskania, aplauzy w postaci dźwięków powszechnie uważanych za wyrażające poparcie. Takie karpie – długości półtora metra, pływają w zalanych wodą do kolan, podziemnych kanałach pod Operą Garnier. Karpie są całkowicie ślepe i dokarmia je pan, który także hoduje pszczoły na dachu Opery, potem sprzedając za bezcen miód, w swoim sklepiku operowym. Inni, nie w ciemię bici, poszli jego śladem.

7 maja 2009 roku, na dachu Grand Palais umieszczono pierwszy rój – 60 tysięcy pszczół i jedną królową. Kolejne roje będą sukcesywnie umieszczane na dachu  Pałacu, o ile eksperyment zda egzamin.

Collection Grand Palais. F. Tomasi

Collection Grand Palais. F. Tomasi


Nie mogło zabraknąć ideologii, skoro wiadomo, że pieniądze z tego będą nieliche. Wiadomo, że wielu się znajdzie kupców, którzy chociażby ze snobizmu będą chcieli się pochwalić swoim znajomym słoiczkiem miodu z Grand Palais. A zatem dalej bić w bębny ekologii, tym bardziej, że stolicą rządzą socjaliści ramię w ramię z ekologami. Bo, nie bądźmy dziećmi – takie przedsięwzięcie jak umieszczenie sporego ula na dachu szacownego budynku wymaga pieniędzy, a żeby je uruchomić to nie wystarczy iść do dziury w ścianie, cudownego wynalazku XX wieku, który wypluwa banknoty, lecz trzeba ruszyć głową, czyli zastanowić się, w jakie klawisze uderzyć, by dostać się do „jakckoptu” miejskiej kasy. Jak rządzą nią socjaliści Zieloni, to wiadomo, że musi to być zapach ekologii. I tak jest i tym razem. Grand Palais otacza prawdziwy miejski lasek, od pobliskich skwerków po Lasek Tuileries, gdzie pszczoły mają trzykilometrowy wybieg. Oczekuje się, że ten rój przyniesie około pięćdziesięciu litrów miodu. Ciekawe, czy przebadają go na obecność metali ciężkich. To podobnie, jak z tymi winnicami, przez które przelatują autostrady. Co taki samochód zostawia ze swej rury wydechowej, to przyczynia się do pogłębienia zapachu, smaku i bukietu wina pochodzącego z tam wyrastającej winorośli!

Ten rój na dachu Grand Palais nie jest pierwszym w Paryżu. W stolicy jest około 300. Pierwszy rój powstał w Paryżu w roku 1872 w Ogrodzie Luksemburskim.

Collection Grand Palais. F. Tomasi

Collection Grand Palais. F. Tomasi

Ta pasieka istnieje do dzisiaj. To 20 rojów. Oczywiście wliczane w to są także roje umieszczone na dachu wspomnianej Opery Garnier, w podziemiach której żyją wspomniane karpie – niewidome olbrzymy. Nicolas Geant jest pszczelarzem z Saint – Cloud. Od wielu lat obserwuje rozwój pszczelarstwa w regionie paryskim. Jest on autorem bulwersujących dla wielu słów, że pszczołom lepiej się żyje w mieście niż na wsi, a to za sprawą zróżnicowanego środowiska  - otoczenie jest tak poszatkowane, tak różne, że dla pszczół jest to raj. To kłóci się całkowicie z naszym punktem widzenia, który nakazuje myślenie, że wieś musi być idealnym otoczeniem dla pszczół. Wieś. Bukoliczne obrazki. Jean Jacques Rousseau. Sielanka. Wierzby i strumyk. A tu się okazuje, że nie!  Miasto. Zgiełk. Huk. Brud. Spaliny zamiast powietrza. I te parę rachitycznych drzewek nad zupą pod tytułem Sekwana. Nicolas Geant jest nieustępliwy. W mieście natrafić można na niesłychaną różnorodność kwiatów i roślin. To bogactwo, którego wynik widać w produkcji miodu.

Ul w mieście jest w stanie wyprodukować rocznie do 50 kilogramów miodu, tej samej wielkości rój na wsi – 10 do 15 kilogramów.

Oczywiście nic nie powiedziano na temat zawartości metali ciężkich w tym miodzie miejskim, bo to już jest inna bajka. Przypomina to nieco słowa Beçansona o marchewce. Pisarz wrócił ze Związku Radzieckiego i podobnie jak, wcześniej, George Orwell też miał problem z przystosowaniem swojego wyobrażenia o sowieckiej sprawiedliwości do tego, co jego oczy rzeczywiście ujrzały. Orwellowi ten rozdźwięk między światem idealnym, a realnym „zaowocował” w postaci „Zwierzęcego Folwarku” – Beçansonowi w sposobie liczenia marchewki. Napisał wtedy, że przy utrzymaniu obecnego, czyli ówczesnego, tempa rozwoju gospodarczego, za 10 lat Związek Radziecki dogoni Niemcy Zachodnie w produkcji marchewki. Na papierze. Bo radziecka będzie zgniła i niejadalna.

Podobnie jest z owym miodem.

Pod nową kopułą paryskiego Grand Palais, gdzie odbywały się niegdyś Wystawy Światowe...© Reuters

Pod nową kopułą paryskiego Grand Palais, gdzie odbywały się niegdyś Wystawy Światowe...
© Reuters


Pszczoły w mieście mają się lepiej niż te bzykające sobie w wiejskim otoczeniu. Niech i tak będzie, ale badania na temat obecności metali ciężkich warto byłoby zrobić. Co by nie powiedzieć,  taki ul na dachu Grand Palais to bardzo oryginalna sprawa. Grand Palais to największa budowla, jaka powstała na Wystawę Światową w 1900 roku. Potężna bryła na skomplikowanym planie mieści ciągi sal wystawowych i galerii, a teraz ma na dachu pszczoły. Niezłe chapeau!

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU