Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Notatnik Paryski

Paryż dla ludzi

 Marek Brzeziński

Tekst z  30/07/2009 Ostatnia aktualizacja 30/07/2009 14:04 TU

Czy da się żyć w Paryżu przyszłości? O odpowiedź na to pytanie pokusiły się dwie niewiasty, autorki książki, która ma odsłaniać kulisy projektu tak zwanego „Wielkiego Paryża” – czyli Paryża lat 2030 – 2050. Czy to można sobie w ogóle wyobrazić? Przecież, od tego czasu dzieli nas niemal pół wieku! Czy ludzki umysł jest w stanie wyobrazić sobie, co to będzie za tyle lat. No, ale jeśli nie podejmiemy próby tego uczynienia, to nasze wnuki będą miały przegrane. Takiego zdania są Michele Leloup i Marion Berton, jedna jest dziennikarką, ta druga - nauczycielem akademickim.

Okładka książki pań Leloup i BertonRFI

Okładka książki pań Leloup i Berton
RFI

Było w historii kilku wizjonerów wybijających się ponad tę uprzywilejowaną grupę ludzi obdarzonych inteligencją i wyobraźnią. Leonardo da Vincii wymyślił czołg i machinę latającą, Aleksander Wielki miał się ponoć opuszczać na dno morza w szklanym batyskafie, Roger Bacon projektował łódź podwodną, Juliusz Verne proponował wyprawę na księżyc, czy dzisiaj brzmiącą mniej egzotycznie podróż dookoła świata w 80 dni; dzisiaj to brzmi realnie, ale proszę sobie przypomnieć w jakiej epoce technicznej żył Verne – człowiek, którzy jak wszyscy wymienieni, wyprzedził swoje czasy. Jednak rozwój technologii, której jesteśmy świadkami odbywa się w  tak błyskawicznym tempie, że komputer, który rano był szczytem techniki, wieczorem jest już przestarzały. Oczywiście jest w tym nieco przesady, ale jak inaczej można zinterpretować reakcję pracownika jednej z firm obsługujących serwery internetowe, który najpierw wybuchł śmiechem, a potem oświadczył, że on się na tym nie zna i o czymś takim nie słyszał, a mowa była o modemie używanym przed kilkoma laty. Bo ów technik wychowany był na Liveboxie i wcześniejsze systemy pozostawiał historykom techniki.

Czy zatem zastanawianie się nad tym, jakie będzie miasto w roku 2050 ma w ogóle jakikolwiek sens, skoro technologia pędzi jak oszalała i widać to także w architekturze i w urbanistyce, w motoryzacji i w transporcie miejskim?

Paryż przyszłości wg. Ch. ProtzamparcaFot. AFP

Paryż przyszłości wg. Ch. Protzamparca
Fot. AFP

Jeśli weźmie się pod uwagę wiarę w to, że człowiek może przewidzieć, choćby w drobnym zakresie, konsekwencje swego postępowania nie dla swoich dzieci, ale dla jeszcze następnych pokoleń, to warto się bawić w futurystykę nie tylko jako ćwiczenie wyobraźni i inteligencji. Tak postąpili kilkanaście lat temu Norwegowie decydując się na przerwanie na dłuższy czas połowu śledzia, bo dla nich i dla ich dzieci wprawdzie tych rybek wystarczy, ale dla następnych pokoleń śledź mógłby być rarytasem. Z tego punktu widzenia warto. I takie były bloki startowe, z których rozpoczęły swoje dociekania autorki książki o przyszłym Paryżu za pół wieku, ilustrowanej odwróconą wieżą Eiffele’a godzącą swym czubkiem jak lancą w żółtko jajka gotowanego na twardo. Skąd to jajko? Tego nie wie nikt poza autorem projektu okładki. Ale może rąbka tajemnicy uchyliły i same panie – autorki książki, które przyznały, że towarzyszyły tabunom ekip architektów, urbanistów i badaczy różnej maści, odpowiedzialnych za nakreślenie kształtu Paryża w czasach, które nam, mówiącym te słowa, wydają się być odległe o lata świetlne. Michele Leloup ową tytaniczną pracę skwitowała stwierdzeniem lapidarnym, acz drapieżnym, zupełnie jak z Szekspira – „Opasła księga płytkich analiz”. To nie jest rzecz jasna pierwszy tego typu projekt, ale po raz pierwszy konsultacje specjalistów miały tak bardzo międzynarodowy charakter. W fazie wstępnej co najmniej połowa uczestników to były ekipy spoza Francji.

Rzecz dla autorek pracy oburzająca, bo przecież Paryż jest francuski! Takie można by odnieść wrażenie. Ale to mylny wniosek.

Nowa La DefenseFot. Nouvel/EPAD

Nowa La Defense
Fot. Nouvel/EPAD

Bo tak naprawdę panie Leloup i Berton są pod wrażeniem tego, że w projekcie brali udział nie tylko przedstawiciele różnych specjalności, nie tylko wspomniani architekci i urbaniści, ale i geografowie, ekonomiści, socjologowie, ale także, iż byli to naukowcy i  badacze z najwyższej, światowej półki, a co więcej właśnie z różnych państw. I po raz pierwszy tak zróżnicowana pod wieloma względami ekipa pracowała razem. Marion Berton podkreślała, że jest pod wrażeniem tego, iż była to autentyczna praca zbiorowa mająca na celu wymyślenie, czy raczej opracowanie nowego wyglądu, nowej twarzy, nowego wizerunku paryskiej aglomeracji. Projekty przygotowane przez poszczególne ekipy będzie można oglądać do 22 listopada w Miasteczku Architektury i Dziedzictwa Kulturowego w Paryżu. Natomiast, co do realizacji tych zamierzeń - droga jest daleka. Bo taka jest różnica między wizjami proroków czy futurystów i polityków żyjących swoimi przyziemnymi celami dającymi się sprowadzić do zasady „tu i teraz”. Sprawa „Wielkiego Paryża”, ma tak wielki ciężar gatunkowy, że rzecz jasna musiała się w futurologie architektów i urbanistów wmieszać polityka przestępująca z nogi na nogę, aby takiej gratki nie przeoczyć.

Nie powinno umknąć naszej uwadze, że w 2010 roku, czyli już niebawem, Francję czekają wybory regionalne, a więc każdy będzie giął czubek nieistniejącego wieżowca do swoich potrzeb.

Galeria Mody, Sztuki i ProjektowaniaRFI

Galeria Mody, Sztuki i Projektowania
RFI

Póki co, można się cieszyć, albo smucić zmianami, jakie na co dzień widać gołym okiem w Paryżu. Znikają stare młyny z lewobrzeżnego Paryża, na ich miejsce powstała ogromna, nowa dzielnica z gatunku stali i szkła poobsadzana według najnowszej mody różnej maści zielonymi roślinkami wyrastającymi z ogromniastych donic. To ma być taki element ekologiczny na pustyni ze szkła. W porcie na Sekwanie, niemal u stóp koszmarnych czterech wież ze szkła Biblioteki imieniem François Mitterranda, wznosi się na wodzie budynek, w którym ma się pomieścić Galeria Mody, Sztuki i Projektowania. Datę otwarcia wyznaczono na koniec 2010 roku. Galeria ma być pierwszym krokiem na drodze do budowy Grand Paris. Na razie budowla nad Sekwaną  to beton pokryty stalą i szkłem. Dach faluje, bo ma to być symbol morskich fal. Co więcej są one w zjadliwym kolorze zielonym.  Albo maczał w tym swoje pazury Smok Wawelski albo jest to morze porośnięte rzęsą. W jednym przypadku strach i śmiech, w drugim koszmar i pot na czole po przebudzeniu.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU