Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

W prasie porannej

Biust, kaszkiet i urna

 Piotr Kamiński

Tekst z  21/08/2009 Ostatnia aktualizacja 21/08/2009 10:13 TU

Hamid Karzai głosuje w Kabulu.(Photo: Reuters)

Hamid Karzai głosuje w Kabulu.
(Photo: Reuters)

Chłopczyk, czy dziewczynka? Póki nie znamy zwycięzcy wczorajszych wyborów afgańskich, tą pasjonującą kwestią zajmują się paryskie dzienniki. Le Figaro poświęcił jej nawet czołówkę, a ludziom sędziwym, takim jak autor tych słów, przypominają się dwuznaczne rozkosze przeszłych olimpiad z udziałem sióstr Press, Iriny i Tamary, by o niektórych pływaczkach nrdowskich nawet nie wspomnieć.

Tym razem chodzi o osobę nazwiskiem Caster Semenya. Osoba, posiadająca paszport południowoafrykański, wygrała w środę bieg na 800 metrów z łatwością równą niejakiemu Boltowi, o ile jednak płeć Bolta trudno podać w wątpliwość (choć kwestia jego ziemskiego pochodzenia pozostaje otwarta), o tyle płeć osoby stoi pod znakiem zapytania.

Fakt, że rzut oka na całość rozterki nie rozwieje: jak pisze Libération, Caster Semenya, lat 18, ma ramionka ciężarowca, głos barytonowy, rysy męskie, biustu ani na lekarstwo, nawet styl na bieżni dziwnie mało dziewczęcy. Co pani ma tam pod sukienką? Przegrane rywalki nie mają wątpliwości, widz drapie się w głowę, Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki postanowiła to zatem dokładnie sprawdzić. Procedura jest jednak „tajna”, jak poinformował sekretarz generalny Federacji, Francuz Pierre Weiss. Wiadomo jedynie, czytamy w Libération, że Caster Semenya przejdzie serię bezlitosnych testów, których wyniki znane będą za parę tygodni.

Le Figaro i inne dzienniki wspominają tu inne przypadki, szczególnie legendarną Stellę Wałasiewicz, mistrzynię olimpijską na 100 m z roku 1932, która dopiero po śmierci, przy sekcji zwłok, okazała się mężczyzną. Austriacka narciarka Erica Schinegger, mistrzyni świata sprzed 43 lat, również była mężczyzną. O niedostatek kobiecości podejrzewano również Ewę Kłobukowską, zdyskwalifikowaną pod naciskiem… sowieckiej federacji. Kłobukowska została jednak po latach „zrehabilitowana”.

Może tajemnicze owe kwestie powierzyć by należało najsławniejszemu z detektywów, któremu Libération poświęca swoją letnią serię artykułów specjalnych, zapewne z okazji nowej wersji filmowej, gdzie w reżyserii Guya Ritchie grają Robert Downey jr i Jude Law. Przy tej okazji dziennik sporządza imponującą listę ekranizacji, kinowych i telewizyjnych, oraz aktorskich wcieleń Sherlocka. Figurują na niej tak wielcy aktorzy, jak John Barrymore, Christopher Lee, Christopher Plummer, Nicol Williamson i Michael Caine, choć francuski dziennik przegapił oczywiście znakomitego… Rosjanina, Wasyla Liwanowa, który nakręcił całą serię przygód Holmes’a dla telewizji sowieckiej na przełomie lat 70 i 80.

Klasykiem na tej liście jest oczywiście Basil Rathbone, aktor z Południowej Afryki, który przez 14 lat zagrał Sherlocka w 14 filmach, poczynając od Psa Baskerville’ów z roku 1939, po czym w latach 80. i 90. został zdetronizowany przez Jeremy Bretta w czterech sezonach adaptacji telewizyjnych. Ten ostatni, w powszechnym mniemaniu, które podzielamy z entuzjazmem, stanowi najświetniejsze wcielenie filmowe wielkiego detektywa.

Dobrze, a wybory w Afganistanie? Jedno nie ulega wątpliwości: ktokolwiek zwycięży, Afgańczycy wygrali już teraz, idąc do urn, pomimo terroru. Wbrew temu, co nam wmawiała partia rezygnacji, pisze Laurent Joffrin w Libération, terroryzm nie zawsze wygrywa. Talibowie zapewniali, że do wyborów nie dopuszczą, grożąc nawet odrąbywaniem palców splamionych niezmywalnym atramentem. Nie wiadomo jeszcze, ilu Afgańczyków poszło do urn, frekwencja może się jednak otrzeć o 50%, co stanowi wprawdzie rezultat niższy, niż poprzednim razem, dorównuje wszakże… frekwencji w wyborach amerykańskich, a przewyższa frekwencję w ostatnich wyborach europejskich, gdzie wyborcom nie groziły bomby i rakiety. Zdumiewająca wola oporu w kraju, który samozwańczy eksperci uznali za niezdolny do demokracji. Nie oznacza to rzecz prosta świetlanej przyszłości i kapitulacji talibów. Jedną naukę należy stąd jednak wyciągnąć bezwarunkowo: nawet w kraju muzułmańskim, rzekomo archaicznym i zacofanym, żądza wolności jest najpotężniejsza.

Pierre Rousselin w Le Figaro, równie sceptyczny co do przyszłych skutków tych wyborów, podkreśla nawet celnie, że nic tak nie dowodzi znaczenia owych wyborów oraz potęgi owej żądzy, jak środki, które talibowie rzucili do walki przeciwko nim. Wybory odbyły się ponadto, zauważa komentator dziennika, w momencie, gdy Stany Zjednoczone postanowiły zmienić strategię, uznawszy, że nigdy im nie starczy wojska, by odnieść zwycięstwo militarne w terenie.

Popełnia przy tym swoisty błąd, twierdząc, że Afganistan od trzydziestu lat zaznał tylko wojny. Nie od trzydziestu, ale w gruncie rzeczy od ponad pół wieku, kiedy to Rosja sowiecka rozpoczęła systematyczną destabilizację kraju, zmierzającą do jego podboju i kolonizacji. Fascynująca jest zresztą cisza, jaka te fakty historyczne okrywa : we francuskiej wersji chronologii afgańskiej w Wikipedii, między zamordowaniem Mohammeda Nadir Szacha w roku 1933, a upadkiem jego syna, Mohammeda Zahir Chana i ogłoszeniem republiki czterdzieści lat później, nie działo się nic…

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU