Anna Rzeczycka
Tekst z 28/08/2009 Ostatnia aktualizacja 02/09/2009 15:49 TU
Z ojca na syna lub córkę
Lista aktorskich dzieci robiących kariery w kinematografii staje się coraz dłuższa. Znajdujemy na niej takie nazwiska, jak Anthony Delon, Lambert Wilson, Charlotte Gainsbourg, Romane Bohringer, Emma de Caunes, Emannuelle i Mathilde Seigner, Julie i Guillaume Depardieu (zmarły w 2008 roku), Alexandre Brasseur - syn Claude’a, którego ojcem był inny znany aktor Pierre Brasseur, Thomas Dutronc - syn Jacquesa i Françoise Hardy, Chiara Mastroiani - córka Marcella i Catherine Deneuve, Christian Vadim - syn Roger Vadima i Catherine Deneuve, Vincent Cassel, Laura Smet - córka Nathalie Baye i Johnny Hallydaya.
Talent czy ciężar genealogii?
Z dziećmi aktorów rzecz się ma tak jak z ich rodzicami - są wśród nich dobrzy i nienadzwyczajni, pasjonujący i nudni, uzdolnieni i niezdarni. Bycie dzieckiem znanego aktora nie daje gwarancji powodzenia i automatycznej wyższości nad młodymi artystami rodziców nie znanych publicznie. W wielu wypadkach jednak jest to niewątpliwy przywilej, który staje czymś skandalicznym, kiedy producent, scenarzysta, reżyser swój wybór opierają bardziej na znanym nazwisku niż na autentycznym talencie i kiedy angażują do filmu czy teatralnej sztuki dziecko artystycznej sławy, nawet jeśli jest ono miernotą, a nie kogoś bardziej obiecującego, ale bez znanej genealogii.
Sama zasada przekazywania zawodu z pokolenia na pokolenie funkcjonuje od wieków i jest czymś godnym najwyższego szacunku. Już w Średniowieczu większość profesji - w tym także profesje linoskoczków, kuglarzy i cyrkowców - przechodziły z ojca na syna. I nie ma oczywiście nic zdrożnego w fakcie, że syn czy córka aktora zostają aktorami. Problem pojawia się wtedy, gdy biologiczny ten fakt staje się przedmiotem mediatycznego narcyzmu, obiektem marketingu, absurdalnego wyścigu pod-kultury people, chorobliwej fascynacji dla „rich kid”.
People, people, people ...
Mediatyczna tendencja do przesadnej waloryzacji potomstwa wielkich gwiazd zaczęła się w latach 80. Na pierwszych stronach kolorowych magazynów, potomstwo to zajęło miejsce dzieci z rodzin królewskich i książęcych. Okazało się, że w naszej mediatycznej epoce, czytelników interesują wszystkie szczegóły z prywatnego życia ludzi znanych z ekranu kina i telewizji. Jednym z tych szczegółów są oczywiście dzieci. I w ten sposób fotografie synów i córek filmowo- telewizyjnych sław przeniknęły do pejzażu audiowizualnego. Następnym krokiem było wkroczenie aktorskich potomków do zawodu – dzisiaj można mówić o prawdziwej inwazji. Dotyczy to zresztą nie tylko braci aktorskiej. Reżyserami filmowymi zostali synowie Schoendorffera, Jean Beckera, Gerarda Jugnot. Producentem jest Thomas Langman- syn Claude’a Berri.
Ci bez znanego nazwiska
Zjawisko przekazywania zawodów filmowych z pokolenia na pokolenie najbardziej niepokoi tych, którzy pozostają na marginesie - młodych aktorów bez znanego nazwiska nie mających szans w walce o rolę z kimś, kto oprócz talentu ma dodatkowy, ale bardzo mocny atut w postaci sławnego rodzica. Jest to impas nie tylko dla młodzieży aktorskiej bez zaplecza rodzinnego, ale także dla kinematografii, coraz bardziej przypominającej zamknięty krąg, do którego zewnętrzne elementy przenikają z największym trudem.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU