Katarzyna Zawidzka
Tekst z 08/09/2009 Ostatnia aktualizacja 11/09/2009 15:04 TU
We Francji trwa sezon turecki, korzystając z tej okazji chciałabym nieco przybliżyć Państwu jazz turecki. Jest mało znany poza granicami Turcji, a w Polsce prawdopodobnie jeszcze mniej niż np. we Francji. A ponieważ uważam, że należy zawsze korzystać z pomocy specjalistów, poprosiłam o nią mojego radiowego kolegę, szefa redakcji tureckiej, Ugura Hukuma. Jest on nie tylko wielkim miłośnikiem jazzu, ale pisze o nim do specjalistycznych czasopism w Turcji. Zazwyczaj pisze o tym, co dzieje się we Francji. Dzisiaj zmienia nieco punkt widzenia i opowie nam o jazzie tureckim, zaczynając od miejsca, jakie ta muzyka zajmuje w jego ojczyźnie, kraju muzułmańskim i – jakby się mogło zdawać – nie za bardzo otwartym na kulturę zachodnią.
A tymczasem w tym kraju istnieje tradycja jazzowa, stosunkowo młoda. Ale korzenie jazzu tureckiego nie są wcale takie młode. Wszystko zależy od tego, co nazywamy „młodym”. O jazzie w Turcji jako o muzyce popularnej i szeroko rozpowszechnionej można mówić od – powiedzmy kilkunastu lat. Dzisiaj organizowane są cztery czy pięć międzynarodowych festiwali w Istambule, kilkanaście w różnych miejscach Anatolii. W Istambule istnieje ponad 20 jazz-barów. Byłoby przesadą, gdybym twierdził, że jazz w Turcji jest muzyką słuchaną przez wszystkich, ale wśród młodych i przede wszystkim wśród intelektualistów jest bardzo rozpowszechniona.
Jak jazz dotarł do Turcji?
Jak jazz dotarł do Turcji?
Jazz dotarł do Turcji, jak wszędzie, ze Stanów Zjednoczonych. Ale wiąże się z tym dość nietypowa historia, której nie znajdujemy w innych krajach. Pierwszy ambasador Turcji w Stanach Zjednoczonych, który nazywał się Münir Ertegün, przebywał w Waszyngtonie od 1934 roku. Był melomanem, a jego dwaj synowie Ahmet i Neshui Ertegün byli nie tylko wielkimi miłośnikami jazzu, producentami, aranżerami i kompozytorami, ale to właśnie oni stworzyli słynną wytwórnię Atlanic. Cała grupa wielkich współczesnych jazzmanów, legendarnych, takich jak John Coltrane, Ornette Coleman, Ray Charles i inni, została właśnie przez nich odkryta. I to właśnie tych dwóch braci, którzy zachowali kontakty z Turcją poprzez swoje znajomości, poprzez przyjaciół w Turcji już w latach 40. i 50. wywołali w niej pewną wrażliwość na jazz. Na pierwszego jazzmana w Turcji trzeba było jednak jeszcze poczekać kilka lat, bo pojawia się on dopiero w latach 50.
Porozmawiajmy o źródłach jazzu tureckiego. Skąd tamtejsi muzycy czerpią natchnienie? Źródła jazzu tureckiego
W dzisiejszej Turcji jazz inspirowany jest trzema źródłami. Po pierwsze dzięki braciom Ertegün, o których już mówiłem. Początek jazzu klasycznego miał miejsce w latach 50. Wśród pierwszych nazwisk, które znamy trzeba wymienić Ismeda Serala, który żył w latach 1927 i 1988 i Durul Gencze, pianistę i perkusistę. Ale zachowało się bardzo niewiele ich nagrań. Jeden z ostatnich z tego pokolenia, Erol Pekczan, również perkusista, po raz pierwszy został nagrany w 78 roku. Ten nurt można by nazwać klasycznym. Mieści się w nim jeden muzyk, który nadal żyje, na szczęście. Nagrał on bardzo niewiele płyt, cztery, jak mi się zdaje. Wszystkie one zostały nagrane we Francji. Jest to pianista, Tuna Öetenel. Posłuchajmy fragmentu jego ostatniej płyty, która jest zadedykowana Borisowi Vianowi, którego 50 rocznicę śmierci obchodzimy w tym roku.
Przy okazji jakiegoś sympozjum (zdaje mi się, że był to Herbie Hancock) zapytano go o to, jakiego pianistę spośród współczesnych ceni najbardziej, Hancock wskazał właśnie na pierwszym miejscu na Aydina Esena. Ale to nie jest typowy przykład. W tym nurcie, o którym wspominałem przed chwilą, łączącym muzykę pisaną przez kompozytorów z tradycyjną jest przede wszystkim Okay Temiz. Nagrywał on już z takimi muzykami jak np. Don Cherry. Jego specjalnością były poszukiwania. Żył w Szwecji, ale często przyjeżdżał do Turcji i prowadził poszukiwania w Anatolii. Nagrał, lekko licząc, około 30 płyt, ale nie uważa się za jazzmana. Uważa się za obywatela świata i tworzy muzykę ze świata. Ale są inni. Jeden z nich to zresztą jego kolega, który przybył do Szwecji nieco później i który mieszka tam na stałe. Nagrał on dotychczas jedną jedyną płytę. Nazywa się Mouvaffak „Maffy” Palay. W tym okresie zadebiutowało wielu muzyków, również w Turcji, jak np. Önder Foczan, świetny gitarzysta, który występował niedawno we Francji w ramach sezonu tureckiego.
Önder Foczan, gitarzysta, z około piętnastoma nagranymi płytami. A trzeci nurt tureckiego jazzu to jazz-fusion, z wpływami rapu, hip-hopa, oczywiście free jazz. Jeden z przyjaciół przysłał mi listę płyt jazzowych obecnych na tureckim rynku – CD i dużych winyli. Jest ich blisko 300. Ponad połowa to płyty najmłodszej generacji. A może nawet 2/3. To przede wszystkim młodzi, między 20 a 30 rokiem życia, najwyżej czterdziestolatki – ale to rzadkość. Na początek – Ilhan Erszahin, saksofonista, który urodził się w Szwecji z matki Turczynki i ojca Szweda. Powrócił on jako 20-latek do Istambułu, tu studiował i otworzył klub nocny, następnie wydawnictwo płytowe, które tak dobrze funkcjonowało, że otworzył swoje wydawnictwo również w Nowym Jorku. Otworzył tam również nocny klub. Teraz żyje między Nowym Jorkiem, Istambułem i Sztokholmem.
W tym pokoleniu mamy kilku znakomitych kompozytorów, pianistów, jak np. Kerem Görsen, czy Kudsi Erguner, świetnie znany we Francji. Jest też Burhan Öczal. Nie wiem, czy jest on z pochodzenia Cyganem, ale rozpowszechnił w Turcji muzykę cygańską. Obecnie istnieją tam dziesiątki grup, które łączą jazz z muzyką cygańską. Wszyscy ci młodzi, bardzo produktywni – nie wiem, jak się sprzedają, ale udaje im się wydawać płyty. Grają oni przede wszystkim jazz fusion, bardzo nowoczesny, bardzo rytmiczny. Ale np. w utworze, którego fragment za chwilę usłyszymy, a który zagra Irchan Erszain – to rzadkość, słychać tu również elementy muzyki tradycyjnej.
Wszyscy muzycy, o których mówiłeś to mężczyźni. Czy w Turcji jazz jest dostępny również dla kobiet?Kobiety w jazzie tureckim
Kobiety są przede wszystkim wokalistkami. Ale w tym najmłodszym pokoleniu muzyków jest cztery czy pięć kobiet. Na początek może kilka słów i wokalistkach, bo począwszy od lat 60. w klubach, gdzie grały zespoły jazzowe wokalistkami były zawsze, zawsze kobiety. Historycznie rzecz ujmując pierwszą była Sevincz Tevs, legenda tureckiego jazzu, która jednak nigdy nie nagrała żadnej płyty. Teraz trwają poszukiwania jakichkolwiek jej nagrań, żeby stworzyć chociaż jedną jej płytę. Jest jednak inna kobieta, o wiele lepiej znana, nadal żyjąca, który nagrała płytę, Ayten Alpman. Jest też trzecia, która zaczęła od muzyki tradycyjnej, która nazywa się Tülay German. I wreszcie Sibel Köse, wschodząca gwiazda tureckiego jazzu, która bierze udział w licznych koncertach, występuje na całym świecie, często przyjeżdża również do Francji. Jest ona architektem i obecnie najbardziej znaną wokalistką. Na razie wydała tylko jedną płytę. Jest też Aysze Tütünczi, Szirin Panczaroglu – to są panie, które są liderami własnych grup i wydają własne płyty.
A my posłuchamy na zakończenie Sibel Köse...
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU