Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Sport

"Czarna środa" i "ta słoneczna niedziela..."

 Marek Brzeziński

Tekst z  14/09/2009 Ostatnia aktualizacja 14/09/2009 15:53 TU

Dla kibiców obydwu krajów – Polski i Francji - środa i niedziela to były bardzo ważne dni w minionym tygodniu. Dla Polaków 9 września okazał się „czarną środą”, dla Francuzów raczej słoneczną. W niedzielę 13 września słoneczko zdecydowanie jaśniej świeciło dla Biało-czerwonych. W sumie były to dwie porażki, cztery zwycięstwa i jeden remis – w futbolu, w koszykówce i w siatkówce.

Polscy siatkarze mistrzami Europy, 13 września 2009. © REUTERS/Osman Orsal

Polscy siatkarze mistrzami Europy, 13 września 2009.
© REUTERS/Osman Orsal

Owa „czarna środa” stanowi wielki, historyczny moment w dziejach polskiej piłki nożnej. Po kilku latach sprawowania funkcji selekcjonera reprezentacji przygodę z polskim futbolem kończy Holender Leo Benhakker. Każdy może przegrać i smak zwycięstwa jest bratem bliźniakiem goryczy porażki. Zna to każdy sportowiec, od wielkiego mistrza po amatora ścigającego się w zawodach regionalnych. Identyczne doświadczenia ma trener. I sympatycy sportu. Porażka 0:3 Polski ze Słowenią, po 1:1 z Irlandią Północną, jest niezwykle przykrym momentem dla polskich kibiców ze sportowego punktu widzenia. Praktycznie te wyniki przekreślają szanse reprezentacji na udział w finałach mistrzostw świata w RPA. Ale to sportowy aspekt tej sprawy. Ta środa była „czarna” nie tylko ze względu na słoweńską klęskę na murawie, ale także, a może przede wszystkim, dlatego, iż odsłoniła kołtuństwo i prowincjonalizm polskich działaczy i trenerów. Od 1989 roku Rzeczpospolita jest wolnym państwem demokratycznym, ale w polskiej piłce nożnej, poza paroma chlubnymi wyjątkami z Bońkiem na czele, panuje zaścianek i obyczaje z czasów działaczy PRL.

Leo nie był człowiekiem bez skazy. Miał trudny charakter. Jego decyzje były często kontrowersyjne, ale polskim szefom piłkarskim wyszła „słoma z butów”.

Thierry Henry - kapitan NiebieskichFot. Reuters

Thierry Henry - kapitan Niebieskich
Fot. Reuters

Powoływanie się na trenera „Złotej Jedenastki” z 1998 roku, Francuza Jacqueta, który powiedział, że Polska powinna mieć „polskiego” trenera, rozumiejącego „polską tradycję piłkarską”, jest tylko jednym z punktów widzenia. Tworzenie z tego szowinistycznej ideologii, jedynie słusznej i obowiązującej, na odległość pachnie Pipidówkiem. Prezes PZPN Grzegorz Lato powiadomił selekcjonera polskiej reprezentacji, że go zwalnia, oświadczając to za pośrednictwem telewizji. Lato nie miał na tyle odwagi ani dobrego wychowania, żeby zatelefonować do osoby najbardziej zainteresowanej i powiedzieć prosto z mostu – „Słuchaj Leo. 0:3 ze Słowenią to jest klęska. Musimy się zastanowić nad twoją przyszłością w roli selekcjonera”. Lato grał cudnie. Strzelał gole, po których cała Polska wyskakiwała w powietrze z radości. Ale brakuje mu kindersztuby i obycia. Na czele kliki PZPN stoi człowiek, który nigdy nie wyszedł ze skóry lewoskrzydłowego. Nie wyszegdł poza boisko. Pierwszym ostrzeżeniem były fatalne wyniki Laty jako trenera Widzewa.Tu nie chodzi o obronę Benhakkera.Tu chodzi o obronę zachowania się z klasą, a to szerokim łukiem omija PZPN.Ta „czarna środa”, to sportowy koszmar dla kibiców. Psychologia sportu zajmuje się sportowcami w sytuacjach dla nich stresowych, tym, jak tyczkarz może się zmobilizować odganiając od siebie obezwładniającego go napięcie.

W jaki sposób znaleźć klucz do motywacji zespołu, który nagle gra w dziesiątkę, bo sędzia dał niesłusznie czerwoną kartkę?

Jak stanąć naprzeciw wyzwania, którego ukoronowaniem jest złoty medal? Taki problem miał mistrz i rekordzista skoku o tyczce Sergiej Bubka. Psychologia zajmuje się wypracowaniem sposobów okiełznania tłumów, często chuliganów, na stadionach sportowych. Psychologia pozwala lepiej rozeznać się w medialnych możliwościach różnych dyscyplin sportu. Ale nigdy nie trafiło w moje ręce opracowanie dotyczące psychiki kibica jako jednostki. Jego radości, lęków, obaw, nadziei, frustracji. Dlaczego Niebiescy są przyjmowani gwizdami przez kibiców, ale gdy Rama Yade apeluje do ich kultury trybuny cichną. Maribor to Waterloo polskiej piłki nożnej w wydaniu Benhakera. Mogę sobie wyobrazić te szampany, które z butelek trzymanych w dłoniach polskich działaczy nie mogących się doczekać upadku Holendra. Nacjonalizm futbolowy w polskim wydaniu zatryumfował. Francuzi też mieli aferę z udziałem selekcjonera. Przed meczem z Rumunią, zremisowanym w fatalnym stylu, Thierry Henry miał prosto w oczy zarzucić Raymondowi Domenechowi to, co cała Francja szeptała poza plecami selekcjonera; że brak mu kompetencji i przejrzystej, czytelnej strategii.

Ostre słowa, bo Henry to nie tylko autorytet na boisku, ale i kapitan Niebieskich. I co się stało?

Polska : Francja w IzmirzeFot. Reuters

Polska : Francja w Izmirze
Fot. Reuters

Ano Henry strzelił gola, który uratował Francuzom jeden punkt, przedłużając ich nadzieję na awans z grupy. Schodząc z boiska Henry uściskał Domenecha. Dwa przykłady dwóch odmiennych sposobów zachowania. Niedziela zdecydowanie poprawiła nastroje polskim kibicom. Biało-czerwoni w hali w Izmirze zdobyli tytuł mistrza Europy w siatkówce. Pokonali Niebieskich w trzech setach.To prawda, że Francuzi byli nieco zmęczeni sobotnim horrorem – meczem z Rosją, który był chyba najbardziej dramatycznym spotkaniem finałów. To była uczta dla kibica. Najpierw Francuzi gładko wygrali dwa sety. Potem równie gładko przegrali kolejne dwa. W tie-breaku bronili meczbole i zakończyli spotkanie asem serwisowym. Niesamowite emocje. W niedzielę z postawy Polaków tryskała taka pewność, taki spokój, że nikt oglądający to spotkanie nie mógł mieć wątpliwości – nawet w pierwszym secie, gdy bronili setbole, by ostatecznie go wygrać, nawet po przegranym trzecim secie, ani na chwilę nie mogła powstać myśl, że to Biało-czerwoni zejdą z opuszczonymi głowami.

Nazajutrz prasa francuska w superlatywach pisała o polskiej reprezentacji.

Gazety podkreślały, że Francja nie mogła tego spotkania wygrać, nawet, jeśli uświadomimy sobie, że na parkiecie zabrakło czterech podstawowych polskich graczy, których kontuzje wykluczyły z gry. Polacy i Francuzi znają się z klubowych rozgrywek. Antiga, jeden z najlepszych odbierających na świecie, to kolega z Bełchatowa Bartosza Kurka, 21 letniego siatkarza, który był prawdziwą rewelacją i wielkim odkryciem finałów. Antonin Rouzier, atakujący reprezentacji Francji, stwierdził, że Polacy przewyższali Francuzów siłą fizyczną i psychiczną. W przeddzień tego meczu francuska prasa pisała z dużym uznaniem o inteligencji polskich siatkarzy. Za komentarz wystarczy zdanie z dziennika l’Equipe, iż Polacy zasłużenie „stali się królami europejskiej siatkówki” „Piękne mistrzostwa dla Polaków” – stwierdził popularny dziennik sportowy.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU