Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

Multimedia

Hiperksiążka: gadget czy przyszłość?

 Stefan Rieger

Tekst z  29/09/2009 Ostatnia aktualizacja 30/09/2009 17:50 TU


Na pierwszy rzut oka jest to zupełnie zwyczajna książka: 300 papierowych stron, okładka z kartonu, tytuł "Le sens des choses" (czyli "Sens rzeczy") oraz autor Jacques Attali... Nie ma żadnych gadgetów, elektronicznych chipów czy ekranu plazma, trudno zatem zrozumieć, dlaczego prezes spółki Orange, patronującej przedsięwzięciu, nazywa to z emfazą pierwszą "hiperksiążką hiperprzestrzeni".

Moglibyśmy w gruncie rzeczy zadowolić się najzupełniej klasyczną lekturą, gdyż jest co położyć na ząb w tej treściwej antologii, zawierającej refleksje około trzydziestu znanych osobistości, starających się wyjaśnić nam i sobie sens rewolucyjnych przemian, zachodzących dzisiaj w świecie. Są to politycy, ekonomiści, naukowcy czy ludzie kultury – m.in. Simone Veil, Michel Rocard, Daniel Cohen, Roland Castro, Eric Orsenna, Régis Debray, Philippe Sollers, René Girard, Bernard Stiegler czy Butros Butros Ghali – z którymi Jacques Attali prowadził wywiady na antenie radia France Culture.

Flashcode

Obiecana hiperniespodzianka znajduje się poniekąd między wierszami: po książce rozsianych jest ponad 80 kodów typu flash, swego rodzaju kodów kreskowych, które mogą być odczytane przez telefony komórkowe Orange, dając niemal natychmiastowy dostęp do wywiadów w formacie wideo, przypisów o charakterze informacyjnym albo muzycznych ilustracji.

Dla przykładu, pod koniec rozdziału traktującego o rewolucji obyczajów i form życia rodzinnego, jeden flashcode odsyła do wywiadu z Christophem Girardem, odpowiedzialnym za kulturę w paryskim merostwie, drugi pozwala zagłosować w ankiecie "za lub przeciw homorodzicielstwu", trzeci pozwala zapoznać się ze statystykami na temat praktyk seksualnych Francuzów, a jeszcze inny daje możliwość odpowiedzi na futurystyczny wykład Attaliego o "przyszłości miłości". Kiedy zaś Dominique Meyer wspomina o Don Giovannim Mozarta, możemy go sobie posłuchać na komórce (na samą myśl ciarki mnie przechodzą...).

"To książka do słuchania i przeglądania, codziennie aktualizowana. Wychodzimy od papieru, oferując następnie inne treści. Książka i ekran nie są tu konkurentami, stają się uzupełniającymi się wzajemnie partnerami" – tłumaczy sens przedsięwzięcia prezes oficyny Robert Laffont, która wydała tę hiperksiążkę w 50 tys. egzemplarzy, 21 euro za sztukę.

Hybryda czy chimera?

Na wzór owych "mobi-książek", łączących papier z telefonem, które robią furorę w Japonii i Korei Południowej, mamy tu to czynienia z "mariażem dwóch niezastąpionych technologii nomadycznych: najstarszej czyli książki, z najnowszą czyli komórką. Albowiem źródłem innowacji może być albo postęp techniczny, albo – jak w tym przypadku – skombinowanie ze sobą dwóch już istniejących technologii" – wyjaśnia ze swej strony Jacques Attali, teoretyk współczesnego "nomadyzmu" i w ogóle teoretyk wszystkiego.

Innymi słowy, jak to rozszyfrowuje fachowo Christophe Alix w Libération, pod prąd dominującej dziś tendencji do cyfryzacji i dematerializacji treści – w stylu elektronicznej książki ebook lub faraońskich przedsięwzięć Google'a, starającego się znumeryzować całe dziedzictwo ludzkości – hiperksiążka stawia na hybrydę, czyli nową wartość zrodzoną z kombinacji mediów.

W głębszym sensie ewolucyjnym, moim zdaniem, nie jest to wcale głupie, gdyż podstawowym mechanizmem w przyrodzie jest emergencja, czyli wyłanianie się nowych jakości z systemów niesłychanie złożonych. Na razie jednak koncept jest w pieluszkach, choćby ze względów technicznych: tylko co czwarta komórka jest dziś w stanie odczytać flashcode: część telefonów Orange, Blackberry, wkrótce zapewne iPhone. Lecz również ze względów ekonomicznych: na razie wartość dodana jest za frajer, Orange stworzył nawet specjalną stronę, zadedykowaną hiperksiążce "Le sens des choses", ale że trudno coś "dodać" za darmo, trzeba będzie prędzej czy później się odkuć – np podnieść cenę.

Time is money?

Eksperyment ma tę zaletę, że otwiera nową perspektywę, lecz również nową debatę filozoficzną na temat relacji między kulturą a czasem. Natychmiastowy dostęp do wszystkiego, dzięki kliknięciu myszą lub za pośrednictwem kodu flash – czy to udział w kulturze, czy wyjście z niej na dobre? Jean-Jacques Rousseau twierdził, że w edukacji nie chodzi bynajmniej o to, by zyskać na czasie, lecz aby go stracić. Czy aby poza tym nomada – ów współczesny koczownik Attaliego, uzbrojony w multum przenośnych terminali i mobilnych idei – nie jest zarazem zamkniętą w sobie monadą?

Rousseau kontra Leibniz? Myślę, że obaj panowie się mylą, odsyłając do skrajności. Światem rządzi reguła emergencji, z silną domieszką nieprzewidywalności, a człowiek istnieje tylko względem innych. Dlatego też kredytem zaufania obdarzyć można tę hybrydę, będącą wyzwaniem ku przyszłości. I dlatego również można wobec niej się zdystansować, powołując się na to, iż nasz mózg, okablowany u zarania neolitu, nie ma żadnych szans na nadążenie za przyspieszeniem, wyrażonym w giga-i-tera-bajtach. Powstrzymam się jeszcze - zanim rzeczywistość rzuci mi w pysk odpowiedź lub starczy uwiąd pozbawi mnie resztek wiarygodności - od rozstrzygnięcia tego dylematu.

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU