Stefan Rieger
Tekst z 23/10/2009 Ostatnia aktualizacja 26/10/2009 13:54 TU
Doświadczył tego na własnej skórze geniusz matematyki, Alan Turing. Afera Polańskiego, choć całkiem inna, to ostrzeżenie, że jad moraliny wciąż zatruwa umysły, a nawet podsycany jest z premedytacją przez aktorów współczesnej sceny, którzy – w obawie przed rozumem, który sieje ziarno dywersji, ukazując złożoność świata – wybrali granie na emocjach i najniższych instynktach.
Uprzedzam życzliwych polemistów z powyższej kategorii, że anim homoseksualista, ani mason, ani cyklista, ani geniusz informatyki – choć chętnie byłbym wszystkim naraz, gdyby bozia dała, gdyż "być wszystkim" to naturalna ambicja, godna eschatologicznego wyzwania, jakie rzuca nam w twarz niepowtarzalność i efemeryczność naszego życia.
Trefny geniusz
Alana Turinga zbyteczne, jak mniemam, przedstawiać. "Time" umieścił go na liście 100 osobistości, najważniejszych w XX wieku, lecz kto wie, czy nie należy raczej do pierwszej dwudziestki. Choćby jednak był nawet i pierwszy lub drugi, i tak byłby trefny, na indeksie współczesnej inkwizycji.Obiektywnie historia przyznała mu rację. Już w latach 30. Turing przeczuł, że maszyna zdolna jest wdać się we współzawodnictwo z ludzkim mózgiem. Skonceptualizowana przezeń maszyna Turinga była intelektualnym prototypem komputera, zaś test Turinga, jak potem go nazwano, pozostaje do dziś być może najlepszym kryterium, pozwalającym zmierzyć drogę, wiodącą ku sztucznej inteligencji.
W odróżnieniu od innych, utopionych w bagnie moraliny i zawiści geniuszy, Alan Turing miał to przynajmniej szczęście, iż technologiczna rewolucja, której był jednym z ojców – od kryptologii po Internet, od komputera po sztuczną inteligencję – po z górą pół wieku przyznaje mu rację i nawet celebruje to przyznaniem Nagrody Turinga, uchodzącej za Nobla z informatyki.
Sorry Alan!
Brakowało wciąż tylko przedstawicieli ludu, zdolnych walnąć się w pierś. Gordon Brown, któremu rzadko udaje się wygłosić coś mądrego, tym razem, w tekście ogłoszonym 10 września, zdobył się na powiedzenie "Sorry Alan!" i prosił w imieniu rządu o przebaczenie za to, że onegdaj, jego poprzednicy potraktowali w sposób "przerażająco niesprawiedliwy" jednego z największych naukowców naszej ery.
Skłoniło go po temu niewątpliwie z górą 30 tysięcy sygnatariuszy petycji, domagającej się rehabilitacji geniusza, którego w 1952 roku, po przyznaniu się przezeń do homoseksualizmu, sąd skazał za "obrazę moralności" na dwa lata więzienia, oferując mu alternatywę w postaci terapii hormonalnej. Alan Turing wybrał to drugie, co równało się de facto kastracji chemicznej. Zaczęły rosnąć mu piersi, zaś atletyczna sylwetka owego maratończyka o ambicjach olimpijskich uległa głębokiej deformacji. Po procesie odsunięto go od wszelkich ważnych badań dotyczących budowy komputera. W 1954 roku, w rok po zakończeniu terapii, odebrał sobie życie, chrupiąc jabłko zmacerowane w cyjanku. Jak w Królewnie Śnieżce, którą uwielbiał.
Homofobia w majestacie
Przypominając tę smutną historię, którą opisał m.in. Andrew Hodges w książce "Alan Turing, czyli tajemnica inteligencji", Jérôme Fenoglio pisze w Le Monde, że karierę Turinga złamano w imię tego samego paragrafu, z jakiego poszedł za kraty Oscar Wilde i że ustawę antygejowską zniesiono w Anglii dopiero w 1967 roku, w Szkocji i w Ulsterze w 1980, a we Francji nawet rok później.
We wspomnianym tekście, Gordon Brown przeprasza "tysiące homoseksualistów, skazanych w imię homofobicznej ustawy" oraz "milionych innych, skazanych na życie w strachu". W przypadku Alana Turinga, ta "nieludzka kara" była tym bardziej krzyczącą niesprawiedliwością, że ów geniusz był również bohaterem narodowym. "Można stwierdzić bez przesady – pisze Brown – że bez jego nadzwyczajnego wkładu historia II wojny światowej przybrać mogła całkiem inny obrót". Genialny matematyk odegrał bowiem kluczową rolę, tworząc kryptologiczną bombę Turinga, zainspirowaną m.in. pracami polskich matematyków, która pozwoliła na złamanie kodu Enigmy, niemieckiej maszyny szyfrującej, co dało Aliantom decydującą przewagę, w szczególności w bitwie o Atlantyk.
Jad moraliny
Legenda miejska głosi, choć Apple formalnie temu zaprzecza, że to w hołdzie dla Turinga firma MacIntosh wybrała na swoje logo nadgryzione jabłuszko. Lecz tak naprawdę Alana Turinga nie zabił cyjanek, lecz inny, bardziej perfidny jad, nazwany celnie przez Nietzschego jadem moraliny.
Autor "Ecce homo", skąd ów neologizm pochodzi, kładł nacisk na odróżnienie faryzejskiej pseudomoralności, w imię której czujemy się upoważnieni, choćbyśmy byli zżarci do szpiku kości grzechem i ohydą, do prawienia kazań innym, od etyki czy moralności prawdziwej, którą wolno stosować tylko wobec siebie.
Nikt owej ontologicznej bezradności wobec misji obiektywnego sądzenia innych nie wyraził mocniej, niż skruszony prokurator w genialnym "Upadku" Camusa.
Cyberśredniowiecze
Kto kogokolwiek upoważnił, dajmy na to, do sądzenia Polańskiego? Czemu takie zacietrzewienie amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, dużo mniej pryncypialnego, gdy spływa nań złota manna w postaci circa 4,7 mld dolarów odszkodowań dla ofiar pedofilii, jakie wyłożył w ostatniej dekadzie Kościół Katolicki w USA, by ratować swą reputację i uchronić przed cięższymi sankcjami dobre parę tysięcy księży, wobec których – w przeciwieństwie do Polańskiego – zarzut o pedofilię nie był naciągany, gdyż chodziło często o małe dzieci?
Przyszło nam dzisiaj żyć w czasach rozpiętych między cyberprzestrzenią a Średniowieczem. Podczas gdy każda mądrość i każde głupstwo krążą wokół planety z szybkością światła, porażając lub oświecając umysły - po latach względnego wyzwolenia, otwarcia okien, przewietrzenia zatęchłych dogmatów, w tkankę społeczną wsącza się znów natarczywie, z zachętą polityków i cesarzy medialnych imperiów, preferujących granie na emocjach od trudnej misji rozszyfrowywania sensu, wstrętny jad moraliny, najgorszej z trucizn, przy której zatrute cyjankiem jabłko Turinga to symbol wyzwolenia.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU