Wschód Starego Kontynentu z dużą rezerwą przyjmuje zmiany w projekcie tarczy antyrakietowej, dokonane  przez prezydenta Obamę i jego administrację.

Podczas podróży do Polski, Rumunii i Republiki Czeskiej, Joe Biden próbował jakoś załatać dziurę, jaka powstała po rezygnacji z planu instalacji elementów tarczy przeciwrakietowej w Polsce i w Czechach. W Warszawie Biden spotkał się z Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem i poza wymianą uprzejmości powiedział, że Stany Zjednoczone zamierzają rozmieścić w bliżej nieokreślonym czasie — mówiono o latach 2015-18 — rakiety SM–3, o wiele tańsze i bardziej odpowiadające irańskiemu zagrożeniu. Dziennikarz przypomina francuskim czytelnikom, że data ogłoszenia rezygnacji z tarczy antyrakietowej — 17 września — była wybrana bardzo nieszczęśliwie, bo data ta kojarzy się każdemu Polakowi z inwazją sowiecką na kraj w roku 1939.

Wydaje się zatem — kontynuuje Smolar — że rola Polski w amerykańskim programie antyrakietowym doznała znacznego uszczerbku.

W Warszawie czekano na więcej szczegółów technicznych, a Biden przywiózł jedynie ogólne zapewnienia. Biden zapewnił polski rząd, że rakiety Patriot zostaną Polsce przez USA przekazane. Ale coś za coś — Polska powinna zwiększyć swój kontyngent w Afganistanie o sześciuset żołnierzy. Biden zapewniał też podczas swej podróży po krajach Europy Wschodniej, że polepszenie stosunków Stanów Zjednoczonych z Rosją nie jest i nie będzie robione kosztem Europy Wschodniej. Wyjaśniał, że wszystko to dzieje się w interesie lepszej ochrony wszystkich krajów NATO.

Studentom w Rumunii, w której było stosunkowo mało koszarów Armii Czerwonej w porównaniu z innymi krajami znajdującymi się w orbicie sowieckiej, Joseph Biden powiedział: To wy właśnie możecie pokazać Mołdawii, Gruzji i Ukrainie drogę do stabilizacji i dobrobytu. Z waszego doświadczenia mogą także skorzystać Armenia, Azerbejdżan i Białoruś.