Piotr Błoński
Tekst z 26/10/2009 Ostatnia aktualizacja 26/10/2009 17:08 TU
Mimo że zadłużenie budżetu niemieckiego jest horrendalne – 1600 miliardów euro – jego uzdrowienie odkłada się na potem. Tymczasem pogłębia się deficyt, od przyszłego roku, o 24 mld euro. Składają się na to ulgi podatkowe zastosowane już w tym roku, reforma podatku od zysku przedsiębiorstw oraz podatku spadkowego oraz zwiększenie rodzinnych ulg podatkowych. Na rok 2011 zapowiada się reformę podatku dochodowego osób prywatnych, poprzez wprowadzenie trzystopniowego systemu progów dochodów.
To zresztą nie wszystko: na rok 2011 zapowiada się także częściową reformę systemu ochrony zdrowia poprzez zmianę stawek, które nie będą ściśle proporcjonalne do zarobków, lecz częściowo zryczałtowane. Zostanie wprowadzony mechanizm zrównoważenia dla osłony mniej zarabiających: choć nie wspomina się o tym, to musi się skończyć, tak jak we Francji, na dopłatach z kasy państwowej. Wreszcie zwiększone zostaną zasiłki na dzieci.
Niemiecka koalicja rządowa chadeków z liberałami wykorzystuje poniekąd ostatnią możliwość zadłużenia budżetu: konstytucyjny zapis, wprowadzony przez ustępującą wielką koalicją uniemożliwia, od 2016 roku, zadłużanie budżetu w danym roku o ponad 0,35% PKB. Oczywiście wynika z tego, że tym ostrzej trzeba będzie oszczędzać w dalszych latach. Ale taką właśnie polityczną decyzję podjęto: jest to zakład, że zadłużenie zostanie sfinansowane przez ożywienie gospodarcze. Bardzo dowcipnie nazwali to eksperci banku Unicredit: „polityka Tina”, od inicjałów „There Is No Alternative” – „nie ma innego wyjścia”. Bo też Niemcy borykają się z największą w powojennej historii recesją. Sama kanclerz Merkel przyznaje, że ta polityka nie daje gwarancji sukcesu. Ale samo oczekiwanie na lepsze czasy, a tym bardziej polityka rygoru budżetowego, czyli cięć i rezygnacji z inwestycji, mogłyby tylko to ożywienie gospodarcze zahamować.
Takie same argumenty stosuje od dwóch lat prezydent Sarkozy. Tę nieoczekiwaną zbieżność poglądów na temat wyjścia z kryzysu felietonista dziennika Le Figaro określa jako spektakularną. A felietonista Les Echos zaznacza, że sama suma dodatkowego zadłużenia – owe 24 miliardy euro – ma mniejsze znaczenie niż sam fakt narodzin nowej niemieckiej polityki ekonomicznej. Zresztą tendencja jest ogólnoeuropejska: na dowód – zapowiedziana przez Berlusconiego obniżka stawek podatku od przedsiębiorstw we Włoszech, rozpisanie wielkiej pożyczki narodowej we Francji, obniżenie podatku dochodowego w Szwecji… niektórzy zastanawiają się już, czy dla pogodzenia tej tendencji z Paktem stabilności i rozwoju, zakazującym, jak wiadomo, trwałego deficytu ponad 3% PKB, nie zastosuje się jeszcze jednego pomysłu Sarkozy’ego: tego mianowicie, by do deficytu nie wliczać długoterminowych inwestycji rozwojowych.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU