Piotr Błoński
Tekst z 30/10/2009 Ostatnia aktualizacja 30/10/2009 17:51 TU
Oczywiście Obama nie powstrzymał się od tego. Według Białego Domu, plan ten umożliwił powstanie lub uratowanie co najmniej miliona miejsc pracy, co udokumentować mają publikowane dziś ścisłe dane zebrane z całego kraju i opracowane równolegle przez instytucje państwowe i analityków niezależnych. Oczywiście nie wszyscy zgadzają się z metodami tych analiz, wybuchła na ten temat żywa debata – niemniej globalnego wyniku gospodarczego nikt nie kontestuje.
Skoro jednak to ożywienie zawdzięczać rządowej interwencji gospodarczej na niespotykaną skalę, ale ograniczonej w czasie, należy poważnie zadać pytanie o jego trwałość. Wątpliwości ekonomistów biorą się z tego, że znaczna część wzrostu gospodarczego, który można przypisać utrzymującej się dynamice konsumpcji bierze się ze sztucznych zachęt, takich jak dopłaty do zakupu nowych samochodów. Równoległą przyczyną są ułatwienia finansowe przy nabywaniu domów. Trzecią – fakt, że w pierwszej połowie roku przedsiębiorstwa na wyścigi wyzbywały się zapasów – aż w końcu osiągnęły tak minimalny ich poziom, że musiały zacząć je na powrót uzupełniać.
Niepokój może budzić jeszcze inny aspekt tego ożywienia. Jak zauważa dzisiejszy Le Monde w artykule wstępnym, jeśli Amerykanie zawdzięczają je swej bieżącej konsumpcji i inwestycjom w nieruchomości, to znaczy że nie wyciągnęli żadnej nauki z kryzysu. Wszak kryzys został wywołany przez ekscesy w tych właśnie dwóch dziedzinach. Inaczej mówiąc, Amerykanie znów żyją ponad stan, wydają za dużo i zadłużają się bez opamiętania. No cóż: dzięki temu gospodarka jednak wychodzi z recesji i przyczynia się do przezwyciężenia kryzysu na całym świecie – dodaje dziennik.
To oskarżenie jest zresztą prawdopodobnie niezasłużone. Według sondaży Amerykanie sceptycznie oceniają obecne i przyszłe skutki rządowego planu ożywienia gospodarczego, a zbliżający się do 10% wskaźnik bezrobocia zmusza do ostrożności w poglądacch i wypowiedziach: sekretarz ds Skarbu Timothy Geithner oświadczył, że te wyniki są zachęcające, ale to dopiero początek, a dla milionów Amerykanów recesja jest wciąż dotkliwie obecna.
Skoro jednak od dwóch lat poimy się nieustannie złymi wiadomościami, z tych informacji lepiej czerpać satysfakcję, godząc się, choćby tymczasowo i tylko w odniesieniu do gospodarki z formułką, że co dobre dla USA jest dobre dla reszty świata.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU